DAJ CYNK

Nie lubisz Muska? Zostaniesz ukarany (aktualizacja)

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Aplikacje

Elon Musk banuje na Twitterze konta krytycznych wobec niego dziennikarzy. Wcześniej zablokowano profil udostępniający informacje o lokalizacji prywatnego odrzutowca miliardera.

Mówiąc o przejęciu Twittera Elon Musk bardzo często obiecywał, że pod jego rządami platforma będzie ostoją wolności słowa. Ten sam argument miał zresztą usprawiedliwiać m.in. odbanowanie Donalda Trumpa.

Elon Musk banuje dziennikarzy. Na Twitterze nie ma miejsca na krytykę

Jak się jednak okazuje, żeby cieszyć się wolnością słowa na Twitterze pod nowymi rządami, trzeba spełniać jeden bardzo istotny warunek: być zwolennikiem Elona Muska. Krytykę miliardera można bowiem przypłacić banem bez żadnego ostrzeżenia.

Taki los spotkał kilkoro amerykańskich dziennikarzy związanych m.in. z publikacjami The New York Times, The Washington Post i CNN. Zostali oni bez uprzedzenia zablokowani na platformie w odpowiedzi na relacje dotyczące krucjaty Elona Muska przeciw profilom udostępniającym na bieżąco informacje o lokalizacji prywatnych odrzutowców miliarderów, w tym profilu ElonJet publikującego informacje o lotach samolotu właściciela Tesli.

Musk: nie ma zgody na śledzenie mojego samolotu

Sam Musk tłumaczy aktualną falę banów chęcią ochrony prywatności i bezpieczeństwa pokrzywdzonych miliarderów. Działalność profili śledzących loty miała być rzekomo dla nich poważnym zagrożeniem. Argumentacja ta wydaje się jednak nie uwzględniać faktu, że udostępniane na nich informacje pochodzą z dostępnych publicznie źródeł.

Ale skąd w takim razie bany dla dziennikarzy? Zdaniem Muska oraz przedstawicieli Twittera, mieli oni pomagać w omijaniu wcześniejszych blokad poprzez pisanie w swoich relacjach, że wspomniane wcześniej profile pozostają aktywne w innych serwisach społecznościowych. Sami zainteresowani nie dostali jednak na ten temat żadnej informacji, dopóki stosowna deklaracja nie została na Musku publicznie wymuszona.


Ostatnie działania Muska i Twittera bynajmniej nie spotkały się ze szczególnym entuzjazmem ze strony społeczności serwisu. W urządzonej przez miliardera ankiecie 43 procent użytkowników opowiedziało się za tym, że zbanowane konta powinny zostać natychmiast odblokowane. Miliarder powtórzył głosowanie, ograniczając tym razem liczbę dostępnych opcji do dwóch i ponownie nie poszło ono po jego myśli - w chwili pisania tego tekstu wygrywa opcja "Teraz" z wynikiem 59,4 procent.

Aktualizacja:

Okazuje się, że Elon Musk poszedł znacznie dalej ze swoją "wolnością słowa". Miliarder pojawił się na Twitter Spaces, czyli swego rodzaju czacie głosowym, na którym omawiano najnowsze wygłupy szefa "ćwierkacza". Katie Notopoulos, redaktorka działu technologii serwisu Buzzfed, zaczęła wypytywać Muska o motywy jego ostatnich działań związanych z banowaniem kont osób, które go krytykowały.

Właściciel Twittera, przyciśnięty do ściany, opuścił czat i... wyłączył Twitter Spaces dla wszystkich. Mamy więc świetny przykład, jak naprawdę wygląda wolność słowa w wydaniu Elona Muska: "krytykować to my, a nie nas".

Zobacz: Elon Musk znowu to zrobił, chociaż zapewniał inaczej
Zobacz: Elon Musk szokuje. Chce sprzedawać twoje dane

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Phil Stafford / Shutterstock.com

Źródło tekstu: The Verge, Twitter, Facebook