DAJ CYNK

WhatsApp o czymś nie mówi, i to może Cię słono kosztować

Piotr Urbaniak

Aplikacje

Uważaj, WhatsApp ma bardzo poważną wadę

Jeśli spodobała Ci się dodana właśnie do WhatsAppa funkcja znikających zdjęć i filmów, to musisz wiedzieć jedno: lepiej jej bezgranicznie nie ufać.

Przypomnijmy, wraz z jedną z ostatnich aktualizacji beta WhatsApp – chwilowo tylko na Androidzie – otrzymał funkcję wysyłania znikających zdjęć i filmów. Mowa o takich multimediach, które adresat może zobaczyć tylko raz, bez możliwości zapisania w pamięci swojego urządzenia. Cóż, teoretycznie raz.

WhatsApp istotnie nie pozwala tak wysłanych zdjęć i filmów zapisać, ale nie ma żadnych przeszkód, aby wyświetlając je, wykonać zrzut ekranu. W odróżnieniu chociażby od konkurencyjnego Telegrama, komunikator nie zasygnalizuje tego powiadomieniem, a już tym bardziej nie postara się screenshota jakkolwiek zablokować. To oczywiście sprawia, że jednorazowe wyświetlanie jest tylko umowne i nie można mu bezgranicznie zaufać.

Skąd taka decyzja? Włodarze WhatsAppa jej nie tłumaczą, ale pewnej teorii dostarcza fanowski serwis WABetaInfo. Jak stwierdzono, nie ma sensu sygnalizować czy blokować zrzutów, skoro istnieją narzędzia pozwalające tego rodzaju zabezpieczenia obejść. Gdyby jakaś forma blokady istniała, użytkownik mógłby zyskać złudne przeświadczenie o prywatności – podsumowano. 

Zobacz: WhatsApp w końcu dostał funkcję do wysyłania nudli

Cóż, istnieją też pilniki, więc możemy z miejsca wywalić wszystkie kłódki. Ale zostawmy zgryźliwości, by skupić się na meritum sprawy. Brzmi ono: wysyłając znikające zdjęcie lub wideo, zawsze zakładaj, że treść jednak może zostać zapisana. Nie traktuj więc rzeczonej funkcji jako zabezpieczenia, a zwykły gadżet, który urozmaica okno rozmowy. Tak, jak robią to emotki czy GIF-y. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Pexels (Anton)

Źródło tekstu: WhatsApp, oprac. własne