DAJ CYNK

YouTube obiecał i dostarczył. Napisy nie będą już potrzebne?

Anna Rymsza

Aplikacje

YouTube Aloud

YouTube obiecał twórcom, że ich filmy będą docierać do zainteresowanych odbiorców niezależnie od języka. Marzenia się spełniają dzięki YouTube Aloud.

 

YouTube Aloud to narzędzie automatycznie tłumaczące filmy i tworzące do nich dubbing z użyciem syntetycznych głosów. Sztuczna inteligencja nie tylko tłumaczy tekst narracji w filmie, ale też przygotowuje dubbing bez udziału aktorów głosowych. Warto tu dodać, że najwięksi i najbogatsi twórcy internetowi już teraz korzystają z usług tłumaczy i lektorów, by przygotować alternatywne ścieżki dźwiękowe dla swoich filmów. Mniejszych na to nie stać, więc siłą rzeczy są ograniczeni do odbiorców mówiących w tym samym języku.

Program pilotażowy na większą skalę został uruchomiony z końcem czerwca. Aloud na początek dostał zadanie dość łatwe: tworzenie dubbingów do filmów w języku angielskim, hiszpańskim i portugalskim. Po angielsku mówi lepiej lub gorzej około 1,5 mld osób, hiszpański i portugalski mają razem prawie miliard użytkowników. Zapewne sporo się tu pokrywa, ale ten zestaw mimo wszystko da YouTube'owi ogromną bazę odbiorców. W dalszej kolejności dostaniemy zapewne języki bahasa (indonezyjski) i hindi – już teraz są wymienione na stronie, a używanie ich pozwoliłoby dotrzeć do kolejnych około 800 mln odbiorców. Całkiem za darmo!

Wybór ścieżki dźwiękowej z YouTube Aloud

Alternatywną ścieżkę dźwiękową dla filmu można wybrać w tym samym miejscu, co jakość filmu i obecność napisów – w menu kryjącym się pod kółkiem zębatym. Wśród pierwszych testerów są głównie kanały edukacyjne. Powyższy przykład pochodzi z kanału Amoeba Sisters z krótkimi lekcjami biologii. 

Docelowo YouTube Aloud ma tworzyć dubbing z każdego języka na każdy inny język. To ambitne zadanie, ale czy wykonalne? To wszystko kwestia czasu. Przypuszczam, że zanim YouTube będzie mógł się pochwalić osiągnięciem tego celu, dziesiątki języków używanych dziś zostaną totalnie zapomniane. Owszem, w 2022 roku w Indiach przeprowadzony został test na materiałach medycznych z dubbingiem w hindi, tamil, telugu, bengalskim i malajalam, ale… mówimy o Indiach. Malajalam jest najmniej popularny z wymienionych, a mówi nim jakieś 30 mln osób. Po polsku mówi niewiele więcej!

Przypomnę tu, że YouTube ma już na koncie kiepskie rozwiązania do tłumaczeń, a możliwość poprawiania błędów przez społeczność doprowadziła do nadużyć. Z drugiej strony Aloud ma już komercyjną konkurencję, a tłumacze i lektorzy obawiają się o pracę. Myślę jednak, że jeszcze długo będzie zapotrzebowanie na jakościowe usługi i wysoki poziom kontroli, choćby było to tylko poprawianie błędów po AI, a nie samodzielne tłumaczenie od podstaw. W końcu YouTube to nie tylko koty w starciu z przedmiotami codziennego użytku. To także źródło wiadomości ze świata i wiedzy na wiele tematów.

Ponadto wiele marek nie ma ochoty reklamować się w materiałach z kiepskim tłumaczeniem, a bez reklam nie ma pieniędzy.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: metamorworks / Shutterstock

Źródło tekstu: Rest of the World