DAJ CYNK

Rząd kupuje dane obywateli za ich pieniądze. Nie po raz pierwszy

Anna Rymsza

Bezpieczeństwo

Rządowa agencja kupuje dane osobowe za pieniądze podatników

Informacje o odwiedzanych przez obywateli stronach to kopalnia złota dla reklamodawców. To też niebezpieczne narzędzie w rękach ludzi, którzy umieją je wykorzystać.

Wyobraź sobie, że rządowa agencja dbająca o bezpieczeństwo narodowe sprawdza, jakie strony odwiedzasz i gdzie bywasz. Na bazie tych danych mogą sporo wywnioskować o tym, co robisz, z kim się spotykasz i jakie masz problemy. Na przykład czy lubisz pizzę, należysz do wspólnoty religijnej, chorujesz psychicznie, jesteś ofiarą przemocy domowej, planujesz aborcję… Nic przyjemnego, prawda?

Agencja rządowa skupuje historie przeglądania

Amerykańska NSA, czyli Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, przyznała się do takich działań. Przy czym agencja nie podsłuchuje użytkowników. Nie musi dzięki wolnemu rynkowi. Informacje o tym, jakie strony odwiedzają obywatele i gdzie bywają, kupuje od brokerów.

Tym sposobem nie dość, że ma banalnie łatwy dostęp do informacji, których zdobycie normalnie wymagałoby nakazu sądowego, to jeszcze kupuje dane o obywatelach za pieniądze z ich podatków.

Samo istnienie brokerów skupujących i sprzedających dalej takie informacje to w USA szara strefa. Zwrócono na nią uwagę dość niedawno. Federalna Komisja Handlu zakazała dwóm firmom, Outlogic i InMarket Media, sprzedawania informacji o lokalizacji użytkowników bez ich zgody. W ramach ugody Outlogic zgodził się nie zbierać informacji o odwiedzinach w pewnych „wrażliwych” miejscach, jak kliniki aborcyjne, schroniska dla ofiar przemocy domowej czy miejsca spotkań wspólnot religijnych.

To rozwiązanie nie zadziała w przypadku danych zbieranych przez aplikacje mobilne bez wiedzy i zgody użytkowników. Szkodliwych aplikacji tego typu nie brakuje, ale nie tylko one są winne. Brokerzy tworzą też własne komponenty śledzące, które mogą być implementowane przez deweloperów apek w zamian za jakieś korzyści.

Informację o działaniach NSA podał jeden z amerykańskich senatorów w liście do Dyrektora Wywiadu Narodowego. Pismo podkreśla, że rząd nie powinien utrzymywać ani normalizować szemranego przemysłu, który jawnie narusza prywatność obywateli. To nie tylko nieetyczne, ale zwyczajnie nielegalne. Dalej senator przypomina, że agencje rządowe powinny kupować tylko informacje zdobyte legalnie (na przykład przez operatorów telekomunikacyjnych) i tylko mając nakaz sądowy.

NSA odpowiedziała nieco wymijająco. Agencja skupuje tylko dane przydatne i pomocne w aktualnie prowadzonych działaniach. Przy tym minimalizuje gromadzenie informacji osobistych i nie kupuje danych o lokalizacji smartfonów bez nakazu sądowego. Podobno nie sięga po dane telemetryczne z samochodów zlokalizowanych w kraju. Departament Obrony zaś przekonuje, że działania wywiadowcze odbywają się z poszanowaniem prawa i wolności osobistej obywateli.

Nie jest to pierwszy taki przypadek w USA i możemy być pewni, że nie tylko tam wywiad omija prawo, korzystając z kapitalizmu. Komercyjni handlarze wrażliwymi danymi działają i zarabiają po części dzięki temu, że ktoś inny chce obejść prawo. Skąd pochodzą dane i kto je kupił to pilnie strzeżona tajemnica.

My zaś nie wiemy, czy historia przeglądarki to podstawa do proponowania reklam czy do operacji służb specjalnych.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne, RomanR / Shutterstock

Źródło tekstu: The hacker News