DAJ CYNK

Google chciał zapłacić miliard dolarów za usunięcie ikony

Mieszko Zagańczyk

Prawo, finanse, statystyki

Google płaci za utrzymanie dominującej pozycji sklepu Google Play, Asystenta Google i wyszukiwarki Google w smartfonach z Androidem. Amerykański gigant przeznaczył niemałą kwotę, by przekonać do tego również Samsunga.

Od jakiegoś czasu nie jest już tajemnicą, że Google płaci za utrzymanie dominującej pozycji swoich usług na smartfonach popularnych producentów. Kolejny dowód na istnienie takiej strategii biznesowej dostarczyły zeznania Jamesa Kolotourosa, wiceprezesa ds. Partnerstwa w Google, ujawnione w trakcie procesu antymonopolowego przeciwko Google, wytoczonego przez Epic Games.

Google zapłacił Samsungowi 8 miliardów 

Według raportu Bloomberga, Google w ciągu czterech lat zapłacił Samsungowi 8 miliardów USD, aby jego aplikacje dominowały na smartfonach i tabletach Galaxy. Gigant z Mountain View zapłacił Samsungowi za to, by Asystent Google, Sklep Google Play oraz wyszukiwarka Google były domyślnymi usługami, odpowiednio, asystenta głosowego, sklepu z aplikacjami i wyszukiwarki internetowej. James Kolotouros potwierdził też, że firma płaci producentom innych urządzeń z Androidem za utrzymanie aplikacji na ekranie głównym.

W przypadku Samsunga taka taktyka ma szczególne znaczenie. Koreański producent dobre kilka lat temu zaczął intensywnie rozwijać swojego asystenta głosowego Bixby, jako konkurenta dla Asystenta Google, równolegle rozbudowywał własny sklep z aplikacjami Galaxy Store. To oczywiście stało się solą w oku kierownictwa Google, a Samsung z największym udziałem na rynku smartfonów stawał się coraz poważniejszym konkurentem.

Co więcej, Samsung od lat współpracuje z Microsoftem, którego aplikacje są instalowane na smartfonach i tabletach Galaxy. To partnerstwo zmierzało także do tego, by wyszukiwarka Bing stała się domyślną na urządzeniach Galaxy, co dla Google'a byłoby kolejnym ciosem.

Zobacz: Google w panice. Decyzja Samsunga to początek domina, w tle ChatGPT

James Kolotouros ujawnił również, że użytkownicy urządzeń Samsunga generują ponad połowę przychodów ze sklepu Google Play. Gdyby Koreańczycy zdecydowali się bardziej promować Galaxy Store kosztem sklepu Google, oznaczałoby to wyraźne straty dla Amerykanów. 

Co więcej, z zeznań wynika, że w 2019 roku Google starał się przekonać Samsunga do włączenia Galaxy Store do Google Play jako jego części wraz z integracją systemu płatności. Google zaoferowało wstępnie na ten cel 200 mln USD w ciągu czterech lat, jednak ta oferta nie spotkała się z zainteresowaniem Samsunga. W trakcie dalszych ustaleń doszło za to do podpisania trzech umów o łącznej wartości 8 mld USD.

Kwota mogłaby być wyższa o kolejny miliard USD, bo Google chciał tyle przeznaczyć, by przekonać Samsunga do usunięcia ikony sklepu Galaxy Store z głównego pulpitu telefonów Galaxy i pozostawienia sklepu Google Play jako jedynego. Firmy nie osiągnęły jednak porozumienia w tej sprawie.

Google płaci też firmie Apple

W trakcie trwającego procesu antymonopolowego Epic Games chce udowodnić, że praktyką Google jest zniechęcanie producentów urządzeń z Androidem do promowania własnych sklepów, by zastępowali je sklepem Google Play jako domyślnym miejscem pobierania aplikacji. 

Google gigant płaci za to ogromne pieniądze, a sprawa nie dotyczy tylko Androida. Z ostatnich doniesień wynika także, że Google w podobny sposób przekupywał Apple – choć w tym przypadku chodziło tylko o ustawienie wyszukiwarki Google jako domyślnej. Kwoty, o jakich mowa, są jeszcze większe. Firma analityczna Bernstein podała miesiąc temu, że Google płaci za to Apple’owi od 18 do 20 miliardów USD rocznie. Z innych doniesień wynika, że Google przekazuje Apple 36 proc. wszystkich przychodów z reklam wyświetlanych użytkownikom Safari w wyszukiwarce Google. Firmy nie odniosły się jednak to tych informacji i nie potwierdziły ich oficjalnie.

Zobacz: Dlaczego iPhone ma wyszukiwarkę Google? Apple kosi za to kupę siana
Zobacz: Google pod ostrzałem. Zapłaci grubą karę

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telepolis.pl