DAJ CYNK

Telemarketerzy nadal bezkarni. Ostre prawo mają za nic

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Prawo, finanse, statystyki

Rząd nie dał rady z telemarketerami. Grają mu na nosie

Rządowe regulacje nie są w stanie zapobiec natarczywemu telemarketingowi. To wniosek, jaki francuskie stowarzyszenie konsumentów Que Chosir wyciąga po ponad pół roku od zaostrzenia przez tamtejsze władze prawa telekomunikacyjnego. 

Przypomnijmy, dokładnie 1 marca 2023 roku we Francji wszedł w życie zbiór przepisów mających ograniczyć natarczywy telemarketing. W ramach ustawy utworzono ogólnokrajowy rejestr osób, które na połączenia reklamowe nie wyrażają zgody. Narzucono przy tym szereg ograniczeń operacyjnych na call center, zezwalając im na pracę tylko w dni robocze w godzinach 10-13 oraz 14-20 i zakazując inicjowania więcej niż czterech prób kontaktu na dany numer w miesiącu.

Na nieszczęście zainteresowanych, wiemy już, że prawo w obecnym kształcie nie działa, a przynajmniej tak twierdzi stowarzyszenie konsumentów Que Chosir. Powołując się na wyniki przeprowadzonej ankiety, organizacja wnioskuje, że ruchy podjęte przez rządzących na niewiele się zdają.

Telemarketerzy i tak wydzwaniają i niezmiennie irytują

Jak wyliczono, średnio trzech na czterech respondentów (ok. 72 proc.) otrzymuje telefonicznie co najmniej jedną ofertę w tygodniu. Przy czym więcej niż co trzeci (ok. 38 proc.) zaczepiany jest raz dziennie. Lepiej to wygląda w przypadku SMS-ów, choć też nie ma mowy o jakimś szczególnym spokoju. Minimum raz w tygodniu wiadomość marketingową odbiera co drugi ankietowany (ok. 48 proc.), a odsetek spamowanych każdego dnia wynosi 17 proc.

Równocześnie niemal każdy (97 proc.) ocenia akwizycję telefoniczną jako irytującą, z czego 77 proc. idzie o krok dalej i mówi o „bardzo dużej irytacji”. Ale dlaczego w takim razie ci ludzie nie dodadzą swych numerów do wspomnianego rejestru? – zapytacie. Odpowiedź brzmi: bo zdaniem Que Chosir ta opcja istnieje tylko na papierze.

Marketerzy znaleźli ponoć obejście przepisów, gdyż ustawa pozwala pominąć wpisy w rejestrze wobec osób będących klientami danej firmy lub takich, które bezpośrednio wyraziły zgodę na kontakt. Ostatecznie ponoć i tak wydzwaniają do każdego, by w razie wpadki zasłaniać się pomyłką lub posiadaniem archiwalnych, nieaktualnych już danych. W opinii społeczników na takie zachowania władza daje ciche przyzwolenie.

Proponują zakazać telemarketingu w ogóle

Co ciekawe, Que Chosir ma od razu rozwiązanie, aczkolwiek jest ono bardzo radykalne. Mianowicie organizacja postuluje, by połączeń i wiadomości związanych z akwizycją zakazać całkowicie. W myśl przedstawionej propozycji firmy mogłyby dzwonić do potencjalnych klientów tylko wtedy, gdy ci złożą lead sprzedażowy i tylko w sprawie, której rzeczony wniosek dotyczy. Dla przykładu, jeśli ktoś zawnioskowałby w banku X o kredyt gotówkowy, to bank ten mógłby dzwonić tylko w sprawie tego konkretnego kredytu, ale już nie chociażby konta osobistego. Nie wspominając o udostępnieniu kontaktu innym podmiotom.

Pytanie: czy taki projekt ma szanse się przebić? Cóż, sami pomysłodawcy mają wątpliwości. Jak przyznają, branża marketingu telefonicznego to ogromne pieniądze, z których nikt z własnej woli nie zrezygnuje. Poza tym prawo trzeba nie tylko uchwalić, ale też wyegzekwować, a zdaje się, że to właśnie bierność organów ścigania jest tu największym problemem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Tero Vesalainen / Shutterstock

Źródło tekstu: Materiały prasowe, oprac. własne