Rządowe regulacje nie są w stanie zapobiec natarczywemu telemarketingowi. To wniosek, jaki francuskie stowarzyszenie konsumentów Que Chosir wyciąga po ponad pół roku od zaostrzenia przez tamtejsze władze prawa telekomunikacyjnego.
Przypomnijmy, dokładnie 1 marca 2023 roku we Francji wszedł w życie zbiór przepisów mających ograniczyć natarczywy telemarketing. W ramach ustawy utworzono ogólnokrajowy rejestr osób, które na połączenia reklamowe nie wyrażają zgody. Narzucono przy tym szereg ograniczeń operacyjnych na call center, zezwalając im na pracę tylko w dni robocze w godzinach 10-13 oraz 14-20 i zakazując inicjowania więcej niż czterech prób kontaktu na dany numer w miesiącu.
Na nieszczęście zainteresowanych, wiemy już, że prawo w obecnym kształcie nie działa, a przynajmniej tak twierdzi stowarzyszenie konsumentów Que Chosir. Powołując się na wyniki przeprowadzonej ankiety, organizacja wnioskuje, że ruchy podjęte przez rządzących na niewiele się zdają.
Jak wyliczono, średnio trzech na czterech respondentów (ok. 72 proc.) otrzymuje telefonicznie co najmniej jedną ofertę w tygodniu. Przy czym więcej niż co trzeci (ok. 38 proc.) zaczepiany jest raz dziennie. Lepiej to wygląda w przypadku SMS-ów, choć też nie ma mowy o jakimś szczególnym spokoju. Minimum raz w tygodniu wiadomość marketingową odbiera co drugi ankietowany (ok. 48 proc.), a odsetek spamowanych każdego dnia wynosi 17 proc.
Równocześnie niemal każdy (97 proc.) ocenia akwizycję telefoniczną jako irytującą, z czego 77 proc. idzie o krok dalej i mówi o „bardzo dużej irytacji”. Ale dlaczego w takim razie ci ludzie nie dodadzą swych numerów do wspomnianego rejestru? – zapytacie. Odpowiedź brzmi: bo zdaniem Que Chosir ta opcja istnieje tylko na papierze.
Marketerzy znaleźli ponoć obejście przepisów, gdyż ustawa pozwala pominąć wpisy w rejestrze wobec osób będących klientami danej firmy lub takich, które bezpośrednio wyraziły zgodę na kontakt. Ostatecznie ponoć i tak wydzwaniają do każdego, by w razie wpadki zasłaniać się pomyłką lub posiadaniem archiwalnych, nieaktualnych już danych. W opinii społeczników na takie zachowania władza daje ciche przyzwolenie.
Co ciekawe, Que Chosir ma od razu rozwiązanie, aczkolwiek jest ono bardzo radykalne. Mianowicie organizacja postuluje, by połączeń i wiadomości związanych z akwizycją zakazać całkowicie. W myśl przedstawionej propozycji firmy mogłyby dzwonić do potencjalnych klientów tylko wtedy, gdy ci złożą lead sprzedażowy i tylko w sprawie, której rzeczony wniosek dotyczy. Dla przykładu, jeśli ktoś zawnioskowałby w banku X o kredyt gotówkowy, to bank ten mógłby dzwonić tylko w sprawie tego konkretnego kredytu, ale już nie chociażby konta osobistego. Nie wspominając o udostępnieniu kontaktu innym podmiotom.
Pytanie: czy taki projekt ma szanse się przebić? Cóż, sami pomysłodawcy mają wątpliwości. Jak przyznają, branża marketingu telefonicznego to ogromne pieniądze, z których nikt z własnej woli nie zrezygnuje. Poza tym prawo trzeba nie tylko uchwalić, ale też wyegzekwować, a zdaje się, że to właśnie bierność organów ścigania jest tu największym problemem.
Źródło zdjęć: Tero Vesalainen / Shutterstock
Źródło tekstu: Materiały prasowe, oprac. własne