DAJ CYNK

Rosja obnażona. Wiemy, jak działają ludzie Putina

Mieszko Zagańczyk

Prawo, finanse, statystyki

Rosja obnażona. Wiemy, jak działają ludzie Putina

Facebook, YouTube i Twitter oraz inne, duże firmy technologiczne całkowicie oddały swoje platformy armii rosyjskich trolli. Mimo tysięcy zgłoszeń ze strony Ukrainy, w serwisach społecznościowych kwitnie putinowska propaganda wojenna i mowa nienawiści – raportuje The Washington Post.

Amerykański The Washington Post opublikował raport organizacji non-profit Disinformation Situation Center, będący analizą tego, jak w sieci produkowana jest rosyjska propaganda wojenna oraz tego, jak na zgłoszenia reaguje duże serwisy społecznościowe. Mimo wielu próśb i skarg ze strony Ukrainy duże firmy technologiczne działają niemrawo, a w sieci pojawia się coraz więcej fakenewsów na temat Ukrainy oraz gloryfikacja wojennych działań Rosji.

Jak zauważa The Washington Post, po wybuchu wojny na Ukrainie media społecznościowe jak Facebook, YouTube i Twitter pod naciskiem rządów państw zachodnich blokowały strony i profile szerzące propagandę Rosji, a oficjalne konta rządowe i medialne agresorów zostały opatrzone odpowiednimi ostrzeżeniami. Jednocześnie dla strony ukraińskiej stworzone zostały „gorące linie”, pozwalające zgłaszać serwisom mowę nienawiści i nieprawdziwe informacje dotyczące Ukrainy.

Jednak po pięciu miesiącach wojny rosyjskie techniki propagandowe ewoluowały, a firmy technologiczne nie nadążają z reakcjami na zgłoszenia.

The Washington Post podaje, że ukraińscy urzędnicy oflagowali tysiące tweetów, filmów na YouTube i innych postów w mediach społecznościowych jako rosyjską propagandę lub antyukraińską mowę nienawiści. Jednak duże firmy coraz rzadziej reagują na prośby o usunięcie takich treści.

W rezultacie konta trolli powielają narrację Kremla, zamieszczają antyukraińskie obelgi, a nawet podszywają się pod ukraińskich urzędników, przy niemal całkowitej obojętności Big Techu. 

Zmasowany atak propagandy Rosji sprawia, że putinowska narracja coraz częściej jest przyjmowana przez odbiorców w Europie, co grozi podważeniem poparcia dla Ukrainy, a jednocześnie akceptacją rosyjskich zbrodni wojennych. To zjawisko widać także w Polsce, gdzie konta opisujące się jako „patriotyczne” powielają fakenewsy na temat Ukrainy i wprost nawołują do nienawiści do Ukraińców, za to gloryfikują działania wojsk rosyjskich.

Mykoła Bałaban, zastępca szefa ukraińskiego Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa, w rozmowie z The Washington Post skarży się, że amerykańskie firmy technologiczne tuż po ataku Rosji były bardzo zainteresowane pomocą. Teraz unikają kontaktu. Bałaban podaje na przykład, że YouTube od dwóch miesięcy w ogóle nie odpowiada na e-maile i inne próby kontaktu ze strony Ukrainy.

Raport Disinformation Situation Center stwierdza, że pod koniec czerwca ponad 70 procent postów oznaczonych jako antyukraińska mowa nienawiści na YouTube i Twitterze wciąż było dostępnych, a ponad 90 procent kont odpowiedzialnych za takie posty pozostało aktywnych. Jako przykład podawane są komentarze na YouTube w języku rosyjskim w rodzaju: „Ukraina zostanie zmieciona z powierzchni Ziemi, brawo!”.

Raport stwierdza również, że na ataki rosyjskich trolli narażony jest nawet LinkedIn, z założenia całkowicie apolityczny, za to skierowany do profesjonalistów.  Mimo wielu zgłoszeń platforma usunęła mniej niż połowę postów, które ukraińscy urzędnicy oznaczyli jako przykłady rosyjskiej propagandy wojennej. 

Firmy bronią się, że pozostają w stałym kontakcie z rządem Ukrainy i analizują zgłoszenia, jednak według ich zasad zawieszenie konta wymaga więcej niż jednego naruszenia. YouTube przekonuje, że od początku wojny usunął 70 tys. filmów i 9 tys. kanałów za naruszenie zasad platformy.

Zobacz: Rosja odzyskuje elektronikę. Przyszła pomoc
Zobacz: Rosja dalej kupuje smartfony. Tym firmom rubel nie śmierdzi

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: The Washington Post, Disinformation Situation Center