DAJ CYNK

Rząd chce wiedzieć ile zarabiasz. Stworzy specjalne narzędzie

Mieszko Zagańczyk

Prawo, finanse, statystyki

Rząd chce wiedzieć ile zarabiasz. Stworzy specjalne narzędzie

Rząd zamierza stworzyć gigantyczną bazę danych o Polakach, w której znajdą się informacje z prawie wszystkich możliwych urzędowych rejestrów. Zdaniem ekspertów, narusza to istniejące przepisy i stwarza pole do nadużyć władzy.

Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, rząd opracowuje rozporządzenie, które pozwoli na stworzenie narzędzia analitycznego z ogromną bazą danych o obywatelach Polski. Znajdą się w niej wszystkie informacje z urzędowych rejestrów. Państwo będzie miało ułatwiony dostęp do pełni danych o obywatelach.

Jakie informacje znajdą się w rządowej bazie danych o Polakach? Ile zarabiamy, na co chorujemy, jakiego jesteśmy wyznania, jakie mamy wykształcenie, czy leczyliśmy się psychiatrycznie – wymienia DGP. 

Takie dane są już zawarte w publicznych rejestrach, jednak nie są połączone. Ma to jednak zmienić zintegrowana platforma analityczna, która znajdzie się w rękach rządu. W jednym miejscu zagregowane zostaną dane z rejestru PESEL, Krajowej Ewidencji Podatników, rejestru stanu cywilnego, rejestru dowodów osobistych, rejestrów o zatrudnieniu, ZUS i KRUS, rejestru o świadczeniach rodzinnych i alimentach,  a także dane GUS, NFZ i innych instytucji publicznych.

Na stworzenie takiej bazy danych ma pozwolić zwykłe rozporządzenie wykonawcze, którego projekt przygotował minister cyfryzacji. Rząd wprowadza te zmiany po cichu, bo projektu nie udostępniono nawet na stronach Rządowego Centrum Legislacji, a podwieszono jedynie w serwisie resortu cyfryzacji. 

Przy tak dużym, przynajmniej potencjalnie, zakresie danych dostrzegam kolosalny potencjał do nadużyć. Nie mam żadnych gwarancji, że baza ta nie zostanie wykorzystana do realizacji celów stricte politycznych, wręcz do inżynierii politycznej. Niestety mamy już tego przykłady, jak choćby aferę związaną z Pegasusem czy wykorzystanie danych obywateli do nielegalnych wyborów kopertowych

 – alarmuje Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon, cytowany przez DGP.

Podobnie ocenia to inny ekspert,  prof. Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN, który zwraca uwagę, że projekt to cofnięcie się w ochronie danych osobowych o 50 lat. 

Teraz proponuje się ułomną podstawę prawną do przetwarzania i łączenia w jednym miejscu danych osobowych z głównych zasobów publicznych w bardzo generalnie sformułowanym celu, pod który można podciągnąć prawie każde działanie władzy

– ocenia prof. Grzegorz Sibiga.

Nietrudno sobie też wyobrazić, jakim skarbem taka zintegrowana baza danych byłaby dla cyberprzestępców, polujących na dane osobowe Polaków.

Rząd ma oczywiście uzasadnienie dla powstającej platformy. Chodzi o możliwość przeprowadzania analiz w stanie zagrożenia jak pandemia czy wojna na Ukrainie i pomoc uchodźcom. W teorii po przeprowadzeniu analiz zebrane i wykorzystane dane mają być kasowane, jednak na to nie ma żadnych gwarancji. Projekt zakłada też, że dane będą psuedonimizowane, co miałoby zapewniać ich bezpieczeństwo, a klucz do odwrócenia procesu pseudonimizacji nie będzie dostępny dla administratora nowej megabazy. Dane nie będą jednak anonimizowane.

Zdaniem UODO projekt jest sprzeczny z podstawowymi zasadami RODO i prowadzi do nadmiarowego pozyskiwania danych i tworzenia tzw. megazbiorów.

Pełna treść artykułu w serwisie Dziennik Gazeta Prawna.

Zobacz: Nowa ustawa o KSC dyskryminuje mniejszych operatorów
Zobacz: Alerty RCB są wadliwe. MSWiA przedstawia nowy projekt

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Dziennik Gazeta Prawna