DAJ CYNK

Rząd chce zakładać podsłuchy w smartfonach. Jest reforma

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Prawo, finanse, statystyki

Rząd będzie podsłuchiwać smartfony obywateli. Jest reforma

To już pewne. Francuska reforma wymiaru sprawiedliwości obejmie smartfony, a konkretniej uprawni służby od ich zdalnego monitoringu. Na pomysł ten leje się fala krytyki, ale szef resortu sprawiedliwości uspokaja. Ponoć chodzi tylko o kilkanaście przypadków rocznie.

Temat szpiegostwa ze strony organów państwowych nie schodzi z afiszu, choć poszczególne rządy mają w tej materii różne priorytety. Podczas gdy na przykład Brytyjczycy walczą z szyfrowaniem end-to-end, Pałac Elizejski skupia się na samych urządzeniach. 

Uchwalona w mijającym tygodniu reforma wymiaru sprawiedliwości zakłada, że służby otrzymają uprawnienie do zdalnego monitoringu podejrzanych za pomocą kamer, mikrofonów oraz GPS. Przy czym będą mogły wykorzystać do tego zarówno sprzęt montowany samodzielnie, jak i zhakowany telefon lub laptop podejrzanego.

Podsłuch i śledzenie i tylko jeden warunek

Jest tylko jeden warunek. Sprawa musi dotyczyć przestępstwa, które w myśl kodeksu karnego zagrożone jest karą wynoszącą minimum 5 lat pozbawienia wolności. Ale to właśnie, jak donosi dziennik rfi, nie podoba się sceptykom, wskazującym na zbyt beztroskie podejście do śledzenia i podsłuchów.

Jeszcze w maju nowe przepisy ostro skrytykowała grupa La Quadrature du Net, zajmująca się ochroną swobód cyfrowych. Powołując się na konstytucyjne prawa do bezpieczeństwa i prywatności, na pomysłach rządzących nie pozostawiono suchej nitki. Rząd wprawdzie uległ, ale tylko w niewielkim stopniu.

Nowość: monitoring musi zatwierdzić sąd

Podczas środowej debaty posłowie z obozu prezydenta Emmanuela Macrona wprowadzili poprawkę ograniczającą szpiegostwo do sytuacji, gdy jest to „uzasadnione powagą przestępstwa”. Narzucili ponadto ścisłe ograniczenie czasu monitoringu.

Ostatecznie każde użycie telemetrii musi zostać zatwierdzone przez sąd, a łączny czas trwania operacji w pojedynczej sprawie nie może przekroczyć 6 miesięcy. Dodatkowo wyszczególnione zostały grupy zawodowe, które, jak stwierdzono, nie mogą być uzasadnionym celem. Są to: lekarze, dziennikarze, prawnicy i politycy.

Minister Sprawiedliwości wyjaśnia

W opinii aktywistów wciąż jednak nowe prawo budzi więcej obaw niż pożytku, ale teraz projekt w obronę wziął szef resortu sprawiedliwości, Eric Dupond-Moretti. Minister przekonuje, że wprowadzone poprawki ostatecznie obalają argument o totalitaryzmie. 

Zapewnia także, że wszystkie omawiane środki stosowane będą tylko w kilkunastu przypadkach rocznie, zwłaszcza tych dotyczących terroryzmu i zorganizowanych grup przestępczych i nie będzie to działanie rutynowe. Trzeba mu jednak wierzyć na słowo, gdyż sama reforma takich ograniczeń nie narzuca.

Kwestionowany środek, będący częścią artykułu zawierającego kilka innych przepisów, został przegłosowany przez członków Zgromadzenia Narodowego jako szerszy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości, który przeszedł przez parlament. Ale żaden inny zapis nie budzi takich kontrowersji.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Virrage Images / Shutterstock

Źródło tekstu: rfi, oprac. własne