DAJ CYNK

Telemarketerzy wciąż nękają. Nowe prawo mają za nic

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Prawo, finanse, statystyki

Telemarketerzy wciąż nękają. Nowe prawo mają za nic

Wygląda na to, że pierwsza runda walki francuskiego rządu z telemarketerami zakończy się wygraną tych drugich. Mimo zaostrzenia przepisów, natręci nie rezygnują.

Jeszcze w lutym władze Francji były przekonane, że problem natrętnych telemarketerów wkrótce odejdzie w niepamięć. Wprowadzono wówczas cały szereg przepisów, które, przynajmniej w teorii, powinny mocno utrudnić życie telefonicznym spamerom. Dziś wiemy, że to nie wyszło.

Zakazano m.in. dzwonienia w weekendy, a połączenia w dni robocze objęto ścisłymi ramami czasowymi (od 10.00 do 13.00, a także od 14.00 do 20.00). Nałożono też limit ograniczający liczbę prób kontaktu do czterech na miesiąc. Przy czym po usłyszeniu stanowczej odmowy, wedle nowego prawa, konsultant musi odczekać 60 dni, zanim podejmie kolejne działania.

Każdy przepis można obejść

Ale przepisy są kreatywnie obchodzone, a operatorzy call-center, mimo groźby kary sięgającej nawet 375 tys. euro (ok. 1,76 mln zł), wciąż uparcie nękają Francuzów – raportuje stowarzyszenie konsumenckie Que Choisir. Stosują przy tym kilka niezbyt wyszukanych, ale skutecznych sztuczek.

Jednym z głównych trików jest wymiana kontaktów pomiędzy spółkami zależnymi i partnerskimi. Dzięki temu zarówno limit połączeń na dobę, jak i 60-dniowy okres karencji są nieskuteczne, gdyż w świetle prawa do klienta cały czas dzwonią inne firmy. Nawet jeśli ostatecznie chcą sprzedać dokładnie tą samą usługę czy produkt.

W rezultacie, jak ocenia Que Choisir, liczba niechcianych połączeń nie spadła w widocznym stopniu. Średnia zdaniem stowarzyszenia wynosi 4-5 na tydzień, czyli dokładnie tak, jak w czasach sprzed legislacji.

Nieszczególnie skuteczny ma być też rejestr Bloctel, który stworzono, aby gromadzić numery osób niewyrażających zgody na połączenia marketingowe. Katalog wprawdzie istnieje i chętnych do rejestracji nie brakuje, ale marketerzy ponoć nie weryfikują jego zawartości.

Kary niby są, ale nie odstraszają

Ale czy to znaczy, że nie ma kar? – zapytacie. Niezupełnie. Na przykład spółka COP VERT za natarczywy telemarketing została ukarana grzywną w wysokości 350 tys. euro. Wydaje się więc, że telefoniczny biznes jest na tyle intratny, iż ewentualne kary opłaca się wrzucić w koszty prowadzenia działalności i można działać dalej.

Niestety to jednocześnie oznacza, że walka z telefonicznymi natrętami może być trudniejsza, niż dotychczas sądzono. Que Choisir przekonuje, że będzie lobbować za zwiększeniem kar, ale przyznaje też, że samo egzekwowanie już zasądzonych należności może być trudne. Wiele agencji telemarketingowych zarejestrowanych jest poza Unią Europejską, inne to firmy widmo.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Tero Vesalainen / Shutterstock

Źródło tekstu: Materiały prasowe, oprac. własne