DAJ CYNK

Unia wzięła się za oprogramowanie. Chodzi o ceny

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Prawo, finanse, statystyki

Unia wzięła się za komputery. To i dobrze, i źle

Blokowanie geograficzne kluczy na gry i aplikacje jest niezgodne z prawem – orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. To wiadomość niewątpliwie dobra, ale niesie za sobą też oczywiste ryzyko.

Zarówno aplikacje użytkowe, jak i gry wideo, jak wiadomo, potrafią znacząco różnić się cenami w poszczególnych krajach. Są one bowiem wyznaczane z uwzględnieniem zamożności obywateli, a nie w sposób bezwzględny, co jednak w połączeniu z czysto cyfrową naturą produktu, rodzi pewien dość oczywisty spór graczy z dystrybutorami. 

Ci pierwsi, korzystając z możliwości łatwej zmiany regionu i różnic w kursach walut, często kupują gry poza krajem zamieszkania, co ci drudzy z kolei starają się zablokować. Rzecz jasna, takie zabezpieczenie można wciąż obejść, chociażby korzystając z klienta VPN, ale to już forma gimnastyki. Tak czy siak, w tej chwili nie ma to znaczenia, gdyż w myśl orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE blokady geograficzne stają się właśnie nielegalne.

Koniec z blokadami geograficznymi kluczy

Jak stwierdza TSUE, blokady geograficzne są praktyką antykonsumencką, której jedynym celem jest maksymalizacja zysków. Trybunał nie znajduje przy tym związku między rzeczonym zabezpieczeniem a ochroną praw autorskich, zauważając, że obywatele Unii mogą robić zakupy na terenie dowolnego państwa członkowskiego. 

Stosowane mechaniki miały na celu ograniczenie sprzedaży transgranicznej niektórych gier wideo na komputery PC, kompatybilne ze Steam, poprzez ustanowienie funkcji kontroli terytorialnej w różnych okresach między 2010 a 2015 r., co dotyczy zwłaszcza krajów bałtyckich, a także niektórych krajów Europy Środkowo-Wschodniej

– czytamy w komunikacie prasowym TSUE.

Należy jednakowoż podkreślić kilka kwestii. Orzeczenie dotyczy nie tylko Valve, ale też Capcom, ZeniMax, Bandai, Focus Home i Koch Media. Pomija za to gry na konsole. Ale co istotniejsze, zasada sprzedaży transgranicznej obejmuje tylko kraje UE, więc o ile bez przeszkód kupimy klucz na przykład bułgarski, o tyle najatrakcyjniejsze cenowo źródła tureckie i brazylijskie mogą pozostać zablokowane.

Istnieje przy tym ryzyko, że ostatecznie najbardziej poszkodowani będą mieszkańcy tańszych regionów, gdzie znając życie, dystrybutorzy wyrównają ceny do strefy euro. Tego już niestety urzędnicy pod uwagę na wzięli. Na szczęście dla nas, Polaków, to raczej nie problem. My wszak i tak zazwyczaj płacimy już za oprogramowanie stawki katalogowe dla Zachodu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: artjazz / Shutterstock

Źródło tekstu: Tom's Guide, oprac. własne