Marketing marketingiem, ale kiedy swoje racje należy udowodnić przed sądem, styl komunikacji schodzi na dalszy plan. Tak oto Apple oświadczył, że nawet czwarta część użytkowników iPhone'a przenosi się na smartfon z Androidem – i tym razem jest to zjawisko pożądane.
Wiele już widzieliśmy w branży fikołków, ale ten jest wyjątkowo zaskakujący: Apple pod przysięgą ogłosił, że użytkownicy nie mają problemu z porzuceniem iPhone'a na rzecz smartfonów konkurencji.
Powołując się na dane zgromadzone przez analityka Bena Bajarina z Creative Strategies, podkreślono, że momentami odpływ jest naprawdę dotkliwy. Na przykład w II kwartale 2019 r., spośród osób decydujących się na nowe urządzenie, aż 26 proc. stanowili ówcześni posiadacze iPhone'a, którzy sięgnęli po alternatywę.
W ten niewątpliwie obrazowy sposób firma z Cupertino usiłuje dowieść, że kierowane przeciwko niej zarzuty o praktyki monopolistyczne są bezpodstawne, wszak – jak stwierdzono – wybór istnieje. Innymi słowy, każdy użytkownik iPhone'a może z niego w dowolnym momencie zrezygnować, a przedstawione statystyki są podparciem tej tezy.
Niemniej jednak Apple tym samym rakiem wycofał się z debaty nad głównym argumentem oskarżenia, a mianowicie nad monopolem, jaki na aplikacje ma własnościowy sklep App Store.
Zobacz: Prawnicy Apple i Epic Games dyskutowali o... gołych bananach
Przypomnijmy, 3 maja ruszyła batalia sądowa pomiędzy Apple a Epic Games. Obie spółki poszły na noże po tym, jak w minionym roku autorzy "Fortnite" wprowadzili do swej gry dodatkowy mechanizm płatności, pozwalający pominąć ustaloną na 30 proc. prowizję App Store. W następstwie tytuł z urządzeń zdobionych jabłkiem wyleciał, a Epic zdecydował się pchnąć temat na wokandę.
Według firmy analitycznej SensorTower, na sporze z Apple'em "Fortnite" stracił już około 1,2 mld dol. Zatem, gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Nic dziwnego, że pojawiają się argumenty, o których użyciu nominalnie nikt by nawet nie pomyślał.
Źródło zdjęć: Unsplash (Dimitri Karastelev), Apple
Źródło tekstu: Softpedia