DAJ CYNK

Apple spartaczył robotę, a teraz udaje Greka

Piotr Urbaniak

Sprzęt

Apple spartaczył robotę, a teraz udaje Greka

To nie ekran iPada mini jest kiepski, tylko technologia LCD ma taką specyfikę. Cóż, przynajmniej w opinii Apple'a.

Nakreślmy kontekst. Nowy iPad mini pojawił się w sklepach 24 września i choć w ogólnym rozrachunku zebrał sporo pochlebstw, to jednak doskonały nie jest. I nie tylko dlatego, że produkty perfekcyjne literalnie nie istnieją, ale także, a może przede wszystkim z uwagi na ekran. 

Zarówno użytkownicy, jak i recenzenci najnowszej miniaturki z Cupertino skarżą się na przypadłość określaną mianem jelly scrolling, co w wolnym tłumaczeniu oznacza efekt galaretki. 

W górę i w dół

Wszystkie teksty, przewijane na ekranie iPada mini 6. generacji, zdają się lekko bujać w górę i w dół. Dokładnie tak, jakby zostały umieszczone wewnątrz galaretki. Jak wynika z licznych komentarzy na ten temat, niepożądany efekt w szczególności dotyczy trybu portretowego, ale występuje też w trybie horyzontalnym, i wbrew pozorom nie wymaga wyjątkowo intensywnego machania paluchem. 

Oczywiście geneza problemu jest tutaj jasna: zbyt długi czas reakcji zastosowanego wyświetlacza. Teoretycznie można byłoby tę wpadkę zamaskować poprzez programowe spowolnienie scrolla, niemniej w praktyce pełnowartościowym rozwiązaniem jest tylko wymiana ekranów na inne. Lepsze.

Ale czy Apple w ogóle poczuwa się do winy? Bynajmniej. W krótkim oświadczeniu przesyłanym redakcji ArsTechnica spółka wyjaśnia, że mamy tu do czynienia z typowym zachowaniem paneli ciekłokrystalicznych. I kropka. I nie żeby ani iPad Air 4. generacji, ani regularny iPad 9 podobnych ułomności nie miały, a przecież też bazują na LCD-ku, i to również 60 Hz. To już najwyraźniej nieistotne.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Unsplash (Samuel Bryngelsson)

Źródło tekstu: ArsTechnica, oprac. własne