DAJ CYNK

Rosyjska rodzina sprzedawała podrobione smartfony. Chce twojej pomocy

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Sprzęt

Rosyjska rodzina sprzedawała podrobione smartfony. Chce twojej pomocy

5-osoba rodzina z Idaho uczyniła sobie stałe źródło dochodu z handlu podrabianymi telefonami – twierdzą władze federalne. Ale w sprawie jest też drugie dno.

Podróbki smartfonów to coś, co kojarzy się głównie z azjatyckimi serwisami e-commerce, ale, jak przekonuje prokuratura dystryktu Idaho, sporo takich urządzeń trafiło w ostatnich miesiącach na eBay oraz Amazon. Co jednak najciekawsze, stać za tym procederem miałaby tylko jedna rodzina.

Paweł, Piotr oraz Timofiej Babiczenko, a także spokrewnieni z nimi Dawid Bibkow oraz Michaił Iyerusalimets zostali oskarżeni o hurtowy handel podrobionymi telefonami, głównie marek Apple oraz Samsung, i skazani na wyroki od 4 do 6 lat pozbawienia wolności. Muszą też zapłacić astronomiczne kary grzywny o łącznej wysokości 51,9 mln dol. (ok. 224,1 mln zł).

Konsekwentnie jednak nie przyznają się do winy, twierdząc, że sprawa ma charakter polityczny, a surowy wyrok stanowi pokłosie ich rosyjskiego pochodzenia. Pomocy poszukują w środowisku bojowników o prawa człowieka.

Przepakowywali chińszczyznę i sprzedawali jako oryginały. Na masową skalę

Jak podaje prokuratura, mężczyźni zaopatrywali się w towar w Hongkongu, świadomie kupując podróbki. Natomiast już na miejscu, na terenie Stanów Zjednoczonych, masowo sprowadzane urządzenia przepakowywali w wyższej klasy pudełka, by uczynić oszustwo doskonalszym.

Tak przygotowany sprzęt trafiał na eBay oraz Amazon. Rzecz jasna, oznaczony jako oryginalny i pochodzący z oficjalnej dystrybucji. 

Ale rozpracowanie szajki nie było ponoć łatwe i trzeba było zaangażować m.in. FBI oraz Departament Bezpieczeństwa Krajowego USA. Miało to wynikać z faktu, że naciągacze posługiwali się dziesiątkami różnych kont i często zmieniali dane, pod jakimi widnieli w sieci.

Sami zainteresowani, w tym Paweł Babiczenko, określany jako szef grupy, mimo prawomocnego wyroku wciąż nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Próbowali nawet wykorzystać platformę Changes.org, by postulować o uwolnienie. Na swoje nieszczęście, z wymaganych 2500 podpisów zebrali ledwo ponad 1720.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Hadrian / Shutterstock

Źródło tekstu: Departament Sprawiedliwości USA, oprac. własne