DAJ CYNK

Samsung nie chce, aby o nim plotkować. Rusza na krucjatę

Piotr Urbaniak

Sprzęt

Mniej wiesz, lepiej śpisz. Samsung ruszył wycinać blogerów

Zdaje się, że liczba przecieków dotyczących Samsunga lada dzień może zaliczyć drastyczny spadek. Powód? Firma dłużej tego tolerować nie zamierza.

Samsung zaczął korzystać z roszczeń o zaniechanie naruszeń praw autorskich do usuwania z sieci zdjęć i wideo, które przedstawiają jego jeszcze formalnie niewydane produkty. Słowem, zawierają popularne przecieki.

Jako pierwszy na krucjatę Koreańczyków poskarżył się Max Jambor z AllAboutSamsung, ale wkrótce potem jego doniesienia potwierdzili inni zakulisowi węszyciele, z branżowym celebrytą Evanem Blassem na czele. Jeśli im wierzyć, pierwsze samsungowe treści zdążyły już wyparować.

Dobra wiadomość, przynajmniej w ujęciu lokalnym, jest taka, że spółka z Suwonu na razie pomija dziennikarskie przedruki i opracowania. Ściąga więc tylko materiały będące pierwotnym źródłem, a nie wszystkie dostępne na dany temat. Krótko: newsy o Samsungu na razie z Telepolis ani żadnego innego serwisu nie znikną. 

Zobacz: Samsung ma straszliwe problemy z produkcją. Liczby mówią wszystko

To nie pierwszy przypadek, gdy jakaś korporacja technologiczna idzie na wojnę z przeciekami. Wcześniej na podobny ruch zdecydowało się Apple, a podobne doniesienia słyszeliśmy także w kontekście Xiaomi

Nie ma co ukrywać, trudno się takiej polityce dziwić. Powszechna opinia brzmi wprawdzie, że każdy przeciek nadaje producentowi rozgłosu, ale to ledwie półprawda. Druga strona medalu: przecieki często burzą narrację działów PR, odciągając jednocześnie uwagę od oficjalnych komunikatów oraz wydarzeń. Pójście na rympał i zasada, że nie ważne co mówią, a ważne oby mówili, wbrew pozorom nie zawsze się sprawdza.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Unsplash (Daniel Romero)

Źródło tekstu: Twitter (Max Jambor)