DAJ CYNK

Google nabija się z Microsoftu. Ma w tym swój cel

Piotr Urbaniak

Taryfy, promocje, usługi

Google nabija się z Microsoftu

W ten sposób firma z Mountain View usiłuje dowieść, że wcale nie nadużywa swojej pozycji, a po prostu jest najpopularniejsza wśród konsumentów.

Przypomnijmy, w 2018 roku Komisja Europejska ukarała Google rekordową karą finansową 4,3 mld euro. Powód? Jak stwierdzono, spółka nadużywa swojej wiodącej pozycji w segmencie wyszukiwarek i poprzez system Android usiłuje monopolizować rynek. 

W odpowiedzi smartfony doczekały się menu wyboru preferowanego silnika wyszukiwania, ale oczywiście na tym nie koniec, bo Google potulnie płacić nie zamierza. Przygotował odwołanie, i to dość brawurowe.

– Dowiedliśmy, że najbardziej popularną frazą w wyszukiwarce Bing [należącej do Microsoftu – przyp. red.] jest słowo 'Google'  – oświadczył przed Trybunałem Sprawiedliwości UE prawnik Google, Alfonso Lamadrid. – Ludzie korzystają z wyszukiwarki Google, ponieważ chcą to robić, a nie dlatego, że zostają przymuszeni – podkreślał mecenas wielokrotnie.

Dodał też, że w obecnej chwili udział Google w ogólnoświatowym rynku wyszukiwarek wynosi bagatela 95 proc. i ani na moment nie spada.

Należy przez to rozumieć, że Google poczuwa się na tyle mocny, iż nawet inny gigant pokroju Microsoftu nie jest w stanie mu zagrozić. Przy okazji konkurencja dostała małego pstryczka w nos, czym tak naprawdę została sprowadzona do roli egzotyki, którą odpala się przypadkiem, by w moment zamknąć.

Niemniej KE takiej narracji nie przyjęła, a przynajmniej nie zrobiła tego wiceprzewodnicząca wykonawcza Margrethe Vestager. W jej opinii Google z pełną premedytacją szkodził konkurencji, wymuszając przez lata swoją wyszukiwarkę na Androidzie, a nawet płacąc niektórym producentów urządzeń, by ci rezygnowali z dodawania rozwiązań alternatywnych. Słowem, sprawa pozostaje w toku.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Unsplash (Kai Wenzel)

Źródło tekstu: BBC News, oprac. własne