DAJ CYNK

E-hulajnogi zaleją polskie miasta, będą ich tysiące

Mieszko Zagańczyk

Taryfy, promocje, usługi

Rowery, hulajnogi, skutery i samochody wypożyczane za pomocą smartfonów stają się coraz częstszym widokiem na polskich ulicach. Jak wynika z najnowszego raportu, łączna liczba tych pojazdów osiągnęła już pułap 37 tysięcy, a usługi współdzielonej mobilności dotarły do 71 miast. Potencjalnie może z nich korzystać aż 11,5 mln osób.

Kiedy 2-3 lata temu zaczęły się pojawiać pierwsze pojazdy elektryczne, zwłaszcza wypożyczane na minuty, wizjonerzy przewidywali, że jest to początek rewolucji, która zmieni krajobraz polskich miast, a także przyczyni się do nowych zwyczajów i zachowań. Mieszkańcy miast będą rzadziej korzystać  z prywatnych samochodów, za to przesiądą się na e-hulajnogi, dzięki czemu zmniejszą się korki, przybędzie miejsca parkingowych, a nam się będzie żyło wygodniej. Chociaż nie do końca się to sprawdziło, bo korki jak były, tak są, to faktem jest, że pojazdy wypożyczane smartfonem stają się już zjawiskiem, którego nie sposób ie zauważyć. A to dopiero początek. 

Zobacz: Hulajnogi Lime w aplikacji Ubera
Zobacz: Hulajnogi elektryczne jeżdżą za szybko! Minister infrastruktury chce ograniczyć ich prędkość

30 proc. współdzielonej mobilności w Polsce to pojazdy z napędem elektrycznym. Najszybszy wzrost popularności czeka współdzielone e-hulajnogi i skutery. Do 2025 roku ich liczba zwiększy się o przeszło 500 proc. Pojawią się też zupełnie nowe pojazdy - twierdzą autorzy raportu  „Na progu przełomu” - stowarzyszenie Mobilne Miasto i portal SmartRide.pl. 

Obecnie w całej Polsce jest już dostępnych 37 tys. współdzielonych pojazdów. W tym najwięcej rowerów – 24,7 tys. Systemy bikesharingu dotarły do 67 polskich miast. Drugie miejsce zajmują e-hulajnogi, dostępne w dziewięciu miastach – w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy ich liczba doszła do 7,25 tys. Oferuje je już 10 operatorów, a wejście kolejnych jest kwestią dni lub tygodni. 

Zobacz: Motus Scooty 8.5 Power - mocna hulajnoga elektryczna w ofercie Plusa
Zobacz: Play: tańsze telefony bez abonamentu, smartfony Huawei P30 z zegarkami i elektryczne hulajnogi

Na polski carsharing składają się floty prawie 3,6 tys. samochodów, oferowanych w sumie przez 11 firm. Współdzielona mobilność nad Wisłą to także elektryczne skutery: niemal 1,5 tys. pojazdów dostępnych w 18 miastach. W sumie szansę skorzystania z przynajmniej jednej z usług współdzielonej mobilności w swoim mieście ma blisko 11,5 mln osób. 

Jak wynika z analizy dla miast i ich mieszkańców model współdzielonej mobilności – szczególnie jeśli zostanie odpowiednio uregulowany i właściwie wpisany w miejski ekosystem – oznacza szanse na duże korzyści i poprawę jakości życia

- Jednym z motorów rozwoju współdzielonej mobilności są innowacje technologiczne. Drugim - zmiany w stylu życia ludzi, coraz bardziej nastawionych na korzystanie z usług, zamiast posiadania przedmiotów. Najważniejszym jest jednak konieczność rozwiązywania problemów miast, borykających się z krytycznym zagęszczeniem ruchu, niewydolnością transportową i złą jakością powietrza. Współdzielona mobilność oznacza lepsze wykorzystanie istniejących zasobów i jest szansą na poprawę sytuacji we wszystkich tych aspektach – mówi Adam Jędrzejewski, prezes Mobilnego Miasta.

Autorzy raportu przewidują, że współdzielona mobilność będzie oferowana w coraz większej liczbie miast – a zarazem, że na poszczególnych rynkach lokalnych nastąpi wzrost konkurencji (zarówno liczby operatorów, jak i skali oraz charakteru ich oferty). Najszybszy przyrost liczebności flot współdzielonych przewidywany jest w kategoriach lekkich jednośladów elektrycznych – hulajnóg i skuterów. Według prognoz, w latach 2019–2025 liczba tych pojazdów wypożyczanych na minuty zwiększy się w Polsce o 505 proc.

Zobacz: Maxcom chce uzupełnić ofertę o elektryczne napędy do rowerów i kupuje udziały w firmie Rubbee
Zobacz: Polskie auto elektryczne w 2019 roku

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Hive

Źródło tekstu: Mobilne Miasto, SmartRide.pl