Apple celowo spowalniał starzejące się urządzenia. Kara finansowa nie jest obciążeniem dla firmy, która śpi na gotówce, ale oby to była nauczka na przyszłość – klientów nie robi się w balona!
W 2017 roku Apple przyznał się, że celowo spowalniał iPhone'y ze starzejącymi się akumulatorami. Podobno chodziło o to, by smartfony nie wyłączały się bez ostrzeżenia, ale właściciele smartfonów z jabłkiem nie przyjęli tego tłumaczenia. Odebrali to jako zmuszanie do wymiany działającego sprzętu.
Nic dziwnego – zapłacili spore pieniądze za wydajny smartfon, a ten był sztucznie ograniczany w imię wątpliwej korzyści. Skończyło się to pozwami zbiorowymi przeciwko firmie Apple.
By uspokoić klientów, Apple umożliwił wymianę akumulatorów w preferencyjnej cenie 29 dolarów (normalna cena to 79 dolarów). W systemie iOS dodał możliwość wyłączenia spowolnienia. System iOS 11 wprowadził możliwość sprawdzenia stanu akumulatora.
Apple zdecydował się na ugodę. Rozwiązanie jeszcze nie jest prawomocne i musi zostać zatwierdzone przez sąd dystryktowy, ale raczej tak się stanie.
Producent zapłaci 500 mln dolarów (minimum 310 mln), by zakończyć kilka spraw o zwalnianie starszych iPhone'ów. To jakieś 25 dolarów za każdego iPhone'a. Klienci z USA, którzy mają iPhone'a 6, 6 Plus, 6s, 6s Plus, 7, 7 Plus lub SE i aktualizowali system operacyjny, będą mogli ubiegać się o rekompensatę. Finalna kwota zależy od tego, jak dużo osób się zgłosi.
Kraje Europy nie czekają z założonymi rękami. Z tego samego powodu Włochy nałożyły na Apple karę wysokości 11,4 mln dolarów w 2018 roku. Francja liczy na 27 milionów – tam pozew został złożony w styczniu 2020. Wielka Brytania domaga się informowania o zmianach wydajności po aktualiizacjach systemu operacyjnego.
Podobny proces miał miejsce w Izraelu w 2017.
Źródło tekstu: Reuters