DAJ CYNK

Użył ChatGPT, by pracował za niego. Skończyło się koszmarnie

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Użył ChatGPT, by pracował za niego. Skończyło się koszmarnie

Wiele mówi się o tym, że ChatGPT może pracę albo ułatwić, albo wręcz wykonać za człowieka. Nie zawsze jednak jest to dobre rozwiązanie, o czym przekonał się pewien prawnik z Nowego Jorku.

ChatGPT robi ostatnio furorę, a historie ludzi przekonujących, że bot napisał dla nich na przykład pracę magisterską, rozpalają wyobraźnię. Niestety technologia bywa zawodna.

Mecenas Steven Schwartz z nowojorskiej firmy prawniczej Levidow & Oberman postanowił zaoszczędzić czas, wykorzystując chatbota do wygenerowania mowy końcowej. Rzecz w tym, że algorytm oparł narrację o zmyślone orzeczenia, a sam adwokat, bezrefleksyjnie odczytując skrypt, totalnie się skompromitował.

Odszkodowania dla klienta nie będzie, za to ktoś może stracić licencję

Schwartz reprezentował niejakiego Roberta Matę w sprawie przeciwko liniom lotniczym Avianca. Powód domagał się odszkodowania od przewoźnika za rzekomy incydent z 2019 roku, kiedy to miał ucierpieć na skutek zderzenia z wózkiem cateringowym w trakcie lotu.

Tyle tylko że sędziemu ciężko było odnieść się do właściwej sprawy, gdy na sali zaczęły padać nawiązania do nieistniejących historii i przykłady wyroków, których nigdy nie było.

Nie wiedziałem, że chatbot może kłamać. Głęboko żałuję, że użyłem generatywnej sztucznej inteligencji do uzupełnienia badań prawnych

– przyznał w końcu mec. Steven Schwartz.

Rzecz jasna, teraz prawnikowi grozi utrata licencji, co jest z kolei o tyle zaskakujące, że nie mówimy tu o żółtodziobie, niesionym młodzieńczą fantazją. Schwartz pracuje w branży od ponad 30 lat i zdołał zyskać w tym czasie renomę prawdziwego fachowca. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Tada Images / Shutterstock