DAJ CYNK

Wybuchł telefon znanej marki. Właściciel oskarża operatora

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Wybuchł mu telefon. Nie to jednak dziwi najbardziej

Spalony telefon nikogo już raczej nie szokuje, ale w przypadku niniejszej historii to dopiero preludium. Mężczyzna z Wiltshire usiłuje dowieść, że na skutek zapłonu smartfonu stracił znacznie więcej niż drogie urządzenie.

Akumulator w pewnych okolicznościach może wybuchnąć. To fakt, nie opinia. Zazwyczaj jednak kończy się na strachu, drobnych urazach i wymianie urządzenia.

Tymczasem Matthew Richardson z Wiltshire w południowej Anglii przekonuje, że w jego przypadku samo zniszczenie telefonu to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak twierdzi, incydent doprowadził u niego do częściowej utraty słuchu. W dodatku obwinia on telekom, firmę Vodafone, o utratę pracy.

Telefon niczym granat odłamkowy

Z relacji lokalnych mediów wynika, że mężczyzna prowadził rozmowę telefoniczną, gdy jego Google Pixel 6 nagle wybuchł. Ilość wydzielonej przy tym energii była ponoć na tyle duża, że w powietrze wystrzeliły skruszone elementy ekranu.

Wybuch wysadził doszczętnie tył telefonu i pękł ekran, więc chyba uratowało mnie etui ochronne, bo gdyby nie to, mógłbym mieć w dłoni szkło

– opowiada Matthew Richardson dziennikowi „Newsquest”.

Poszkodowany uniknął co prawda poważnych poparzeń, ale w jego opinii wskutek zdarzenia na około dobę stracił słuch. Jednocześnie operator, firma Vodafone, miał odmówić rozwiązania umowy i konsekwentnie żądać uregulowania opłat abonamentowych w wysokości 40 funtów (ok. 205 zł) przez kolejnych 2,5 roku. 

Twierdzi, że stracił pracę

Co jednak w tej historii szczególne, to wątek utraty pracy, choć relacja wydaje się pod tym względem dość niespójna. W każdym razie Richardson deklaruje, że po tym jak jego Pixel 6 wybuchł 1 lipca, on sam przez parę tygodni pozostawał bez dostępu do usług telekomunikacyjnych.

Ten fakt miał wpłynąć negatywnie na prowadzony przez niego biznes. Aczkolwiek trzeba przyznać, że jest to logika dość dyskusyjna. Dlaczego w takiej sytuacji nie zainwestował w choćby najtańsze urządzenie zastępcze? Nie wiadomo.

Wiadomo za to, że finalnie Vodafone uległ i zgodził się na rozwiązanie umowy. Zaoferował też dostarczenie urządzenia zastępczego na własny koszt, podkreślając jednakowoż, że są to gesty wynikające z dobrej woli, a nie rutynowe działanie firmy.

Co ciekawe, mimo utyskiwań na straty materialne, Richardson przynajmniej na razie nie zapowiada pozwu. Zaproponowanym rozwiązaniem zdaje się być usatysfakcjonowany. Jego historia może tym samym uchodzić za mocno naciąganą.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: MisterWedding / Shutterstock

Źródło tekstu: Newsquest, oprac. własne