DAJ CYNK

Aplikacja do śledzenia kontaktów w Europie: KE opracowała wytyczne

Anna Rymsza

Wydarzenia

Europa koronawirus

Coraz poważniej mówi się o wykorzystaniu zdobyczy współczesnej techniki w śledzeniu rozprzestrzeniania się choroby COVID-19. Komisja Europejska przygotowała szkic wytycznych, jakie taka aplikacja powinna spełniać.

Komisja Europejska opublikowała dokument ze wskazówkami, jak powinna wyglądać aplikacja dla smartfonów, pozwalająca śledzić kontakty międzyludzkie i rozprzestrzenianie się koronawirusa na Starym Kontynencie. Na pewno trzeba będzie włączyć Bluetooth i powiadomienia, ale nie trzeba będzie podawać numeru telefonu. KE nie pochwala też zbierania informacji o lokalizacji.

Kontrowersyjne, ale skuteczne

Zbieranie danych o tym, kto z kim miał kontakt, to kontrowersyjny pomysł, ale też skuteczna metoda monitorowania przenoszenia wirusa. To niestety wada życia w globalnej wiosce – w ciągu doby można dostać się na drugi koniec świata, więc bardzo trudno dotrzeć do źródła zakażenia bez wspomagania danymi naruszającymi naszą prywatność.

Z drugiej strony precyzyjne śledzenie przemieszczania się osób potencjalnie zakażonych pozwolą znacznie poluzować ograniczenia poruszania się i szybciej poddawać takie osoby kwarantannie. Niewykluczone, że te aplikacje poprawią jakość naszego życia, a wiele osób uratują. Sprawa jest więc bardzo delikatna.

Takie aplikacje są już projektowane i stosowane w różnych krajach. W Polsce powstała otwartoźródłowa aplikacja ProteGO, która być może dostarczy potrzebnych danych. W USA Google i Apple planują wprowadzić ułatwienia na poziomie systemów operacyjnych, by krytyczne aplikacje mogły korzystać z łączności Bluetooth przez cały czas. Prawdopodobnie taka aplikacja tam nie powstanie z powodów politycznych. W Singapurze, Włoszech i Indiach takie systemy już działają, wprowadzenie ich rozważa Wielka Brytania, Portugalia i Australia. Naukowcy szacują, że by zbiór danych był przydatny, informacje o kontaktach musi dostarczać przynajmniej 60 proc. populacji na danym terenie.

Zobacz: SafeSafe: darmowa aplikacja do oceny ryzyka infekcji COVID-19 i profilaktyki w czasach pandemii
Zobacz: POLCOVID-19: polscy naukowcy stworzyli aplikację z mapą ryzyka zakażenia koronawirusem

Komisja Europejska przygotowała poradnik (PDF w języku angielskim), jak należy przygotować i kiedy można wdrożyć aplikację śledzącą kontakty międzyludzkie. Dokument jest napisany niezwykle ostrożnie, ale sprawia wrażenie przemyślanego. Na pewno brak zapisywania numeru telefonu użytkownika i lokalizacji to dobre posunięcie.

Do śledzenia kontaktów wykorzystane będą tymczasowe, anonimowe identyfikatory, rozgłaszane przez Bluetooth LE, gdy smartfony znajdą się w zasięgu. Pseudolosowe identyfikatory mają być zapisywane tylko na urządzeniach i na tym etapie żadne dane nie zostaną wysłane do chmury.

Jeśli jeden z użytkowników aplikacji otrzyma pozytywny wynik tekstu na obecność koronawirusa, jego lista „kontaktów” zostanie przekazana odpowiednim jednostkom. Powiadomienie zostanie wysłane do osób, z którymi się minął. Powiadomienia oczywiście również będą anonimowe i nie będą zawierały informacji o miejscu, gdzie mogło dojść do infekcji.

Komisja Europejska zwraca także uwagę na wiele detali. Zaleca na przykład, by dane były szyfrowane, gdzie tylko będzie to możliwe. Aplikacja powinna usunąć identyfikatory napotkanych osób po 14-16 dniach (zalecenie WHO), a po zażegnaniu kryzysu wszystkie zebrane dane.

KE zachęca też do audytowania aplikacji przez specjalistów z dziedziny cyberbezpieczeństwa. Myślę, że ich kod powinien być publicznie dostępny do wglądu, by mogli się z nim zapoznać także niezależni eksperci i wszyscy zainteresowani programiści.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Komisja Europejska