DAJ CYNK

Mapy Google pod ostrzałem. Oblał egzamin, wskazuje winnego

Karolina Mirosz (mkina)

Wydarzenia

Mapy Google pod ostrzałem. Oblał egzamin, wskazuje winnego

Uczeń z Indii spóźnił się na egzamin, a co za tym idzie oblał go, gdyż, jak twierdzi, błąd popełniły Mapy Google. Teraz domaga się, aby argument ten został uwzględniony przez władze szkoły.

O tym, że ślepa wiara w Google Maps bywa zgubna, wiemy nie od dziś. Uczeń z Indii jest kolejnym tego przykładem. Jak przekonuje, na egzaminie nie pojawił się z powodu błędnie wskazanej trasy, a teraz ma dodatkowo pretensje, że władze szkoły nie przyjmują pomyłki aplikacji jako okoliczności łagodzącej.

Konda Vinay, uczeń RJ College, zgodnie z informacjami podawanymi w lokalnych mediach miał dotrzeć do wskazanego centrum egzaminacyjnego, by napisać swój pierwszy egzamin na poziomie szkoły średniej. W trasę wyruszył na motocyklu, wcześniej wskazując miejsce docelowe w Google Maps. Ale do celu nie dotarł, a przynajmniej nie o czasie.

Spóźnił się na egzamin. Obwinia Google Maps

Młodzieniec zaliczył 27-minutowe spóźnienie, gdyż, wedle przedstawianej relacji, nawigacja zaprowadziła go w zupełnie inne miejsce niż planował. Spanikowany zaczął pytać o wskazówki przechodniów, ale było już zbyt późno. 

Egzaminatorzy, zgodnie z surowym regulaminem, nie pozwolili spóźnialskiemu wejść i przystąpić do egzaminu. Wychowankowie, którzy przybywają już po rozpoczęciu się testu, nie mają bowiem szansy na jego napisanie. Dodajmy, takie zasady panują w większości indyjskich szkół, dlatego rutynowo zaleca się przybycie ze znacznym zapasem czasu i wcześniejsze sprawdzenie trasy dojazdu.

Pechowiec nie miał wyjścia i wrócił do domu, ale nie daje za wygraną. Przekonuje, że argument o pomyłce ze strony Google Maps, narzędzia wykorzystywanego bardzo powszechnie, powinien zostać uwzględniony przez urzędników, a on sam mieć prawo do napisania egzaminu.

GPS potrafi odebrać rozum. Regularnie

Zauważmy, to nie pierwszy w ostatnim czasie przypadek, w którym ślepa wiara w nawigację prowadzi do problemów. Na początku marca 77-letni kierowca BMW, polegając na wskazaniach smartfonu, zakończył podróż na górskim szlaku turystycznym dla pieszych, przy okazji uszkadzając auto.

Do podobnych wypadków dochodzi regularnie, a ludzie najwyraźniej, mimo licznych informacji na ten temat, nie mogą oduczyć się szkodliwego nawyku bezkrytycznego zawierzania nawigacji. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni.

Zobacz: Mistrz kierownicy w BMW. Dziwne, że był trzeźwy

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: AngieYeoh / Shutterstock

Źródło tekstu: New Indian Express, oprac. własne