DAJ CYNK

mObywatel zniknie? Może go zastąpić aplikacja z Ukrainy

Anna Rymsza

Wydarzenia

mObywatel zniknie? Może go zastąpić aplikacja z Ukrainy

mObywatel ma potężną konkurencję tuż za wschodnią granicą. To Diia – aplikacja dla obywateli Ukrainy, która trafiła na listę towarów eksportowych. Jest już pierwszy klient.

Ukraińskie usługi e-administracji sprawdziły się w najgorszych możliwych warunkach i zostały docenione na świecie. Jeszcze w tym roku obywatele kolejnego kraju będą mogli na własnej skórze poczuć wygodę aplikacji mobilnej Diia (Дія, Akcja). Dzieje się to nie byle gdzie, bo w Estonii – kraju może i małym, ale mającym ogromne ambicje w zakresie cyfryzacji. Testy apki mRiik (po polsku: mKraj) ruszą w lutym, zostanie oddana do użytku latem.

Diia jest dostępna od 2020 roku. W aplikacji obywatele Ukrainy mogą znaleźć swoje dokumenty potwierdzające tożsamość, założyć firmę i korzystać z różnych usług administracyjnych. Po inwazji Rosji na kraj do apki dodane zostały kolejne funkcje jak możliwość raportowania zniszczeń w okolicy. Możliwe jest też przenoszenie cyfrowego dokumentu tożsamości do naszego mObywatela. Z aplikacji korzysta już prawie 18,5 miliona osób, a więc ponad połowa dorosłych obywateli Ukrainy.

Zobacz: Ruszyło wydawanie cyfrowych dokumentów Diia.pl (Дія пл)

Warto wiedzieć, że Ministerstwo Cyfryzacji Ukrainy ściśle współpracowało z rządem Estonii w czasie cyfryzacji kraju i korzystało z doświadczeń z północy. Teraz role się odwróciły – zespół zadaniowy podzielił się kodem aplikacji i podejściem do projektowania UX/UI z estońskimi kolegami.

USA pomogą eksportować Diia

Oczywiście nie tylko Estonia patrzy z zainteresowaniem na aplikację mobilną dla Ukraińców. Ogłoszenie premiery aplikacji mRiik miało miejsce na World Economic Forum w Davos w Szwajcarii i nie jest to jedyna wiadomość o rozwoju aplikacji Diia. Czeka ją duża aktualizacja i świetlana przyszłość przy wsparciu zza Oceanu.

Amerykanie postarają się, by Diia trafiła do kolejnych krajów jako narzędzie wspierające ustrój demokratyczny. Niewykluczone, że sami zbudują aplikację dla obywateli, korzystając z Diia jako szablonu. Już ruszyły rozmowy z przedstawicielami wybranych krajów nad wdrożeniem aplikacji, regulacjach prawnych i wymaganiach lokalnych telekomów. Klienci muszą dbać o transparentność działań i unikać korupcji. Do stołu zaproszone zostały także prywatne firmy, które pomogą w skalowaniu projektu. Informacje o tym przekazała Samantha Power, administrator w organizacji USAID (Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego Stanów Zjednoczonych).

Nie wiemy, kto poza Power i Mychaiło Fedorowem będzie dyskutować o przyszłości Dii. Przedstawicieli Polski raczej tam nie ma, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Jedno jest pewne – gdy chodzi o wygodę, nasz mObywatel do Dii nie ma startu.

Zobacz: Rząd rozdaje LED-y. To zachęta do oszczędzania energii w Ukrainie

Udział USAID w promocji aplikacji Diia nie jest przypadkowy. Agencja ta była zaangażowana w jej tworzenie. Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie przekazała 8,5 miliona dolarów na poprawę cyberbezpieczeństwa i dodawanie funkcji do apki. To jeden z kanałów, którymi Amerykanie chcą pielęgnować demokrację na świecie i realnie poprawić jakość życia obywateli. Pani Power zaznaczyła, że model aplikacji Diia to świetne narzędzie, by poprawić dostęp do e-administracji, podkreślić transparentność działań rządu, a w dłuższej perspektywie przyczyni się do wzrostu gospodarczego.

Świetnie, ale…

Zawsze są jakieś „ale”. Niektórzy eksperci mają obawy, czy Diia na pewno jest bezpieczna. Apka dla obywateli wymaga głębokiej ingerencji w systemy e-administracji kraju, co może otworzyć furtki cyberprestępcom.

Ponadto łatwo wyobrazić sobie, że rząd kraju zmieni zdanie i zacznie używać aplikacji do śledzenia działań obywateli. Mieliby też doskonałe narzędzie do manipulowania danymi i informacjami – nawet lepsze niż telewizja.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Diia (Instagram)

Źródło tekstu: AIN, Axios