DAJ CYNK

Nieznany numer straszy Polaków, w tle cwana sztuczka

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Uważaj na taki telefon. Odpowiesz na proste pytanie i cię mają

Oszuści dzwonią i podają się za urzędników skarbowych – alarmuje Podlaska Krajowa Administracja Skarbowa. W ten sposób chcą wyłudzić wrażliwe dane.

Telefon od fiskusa, zwłaszcza u osób prowadzących działalność gospodarczą, może powodować przyspieszone bicie serca. Zazwyczaj to nic strasznego, gdyż urzędnicy potrafią w ten sposób przypominać o drobnych formalnościach, ale zła sława administracji skarbowej robi swoje. Chcemy więc jak najszybciej załatwić sprawę i mieć problem z głowy.

Właśnie na takie wzburzenie liczą zapewne oszuści, którzy to, jak alarmuje podlaska Krajowa Administracja Skarbowa, zaczęli podszywać się pod urzędników. Celem jest w tym przypadku wyłudzenie wrażliwych danych finansowych.

Oszuści podszywają się pod Krajową Administrację Skarbową

Jak wyjaśnia Radosław Hancewicz, rzecznik prasowy podlaskiej KAS, napastnicy zaczynają od poinformowania o rzekomo nieopłaconym podatku przez pracodawcę. Uspokajają, że nie ma powodów do obaw, jednak równolegle usiłują uzyskać informację o wysokości wynagrodzenia i numerze rachunku, na który jest ono przekazywane.

Oczywiście samo ujawnienie wysokości pensji krzywdy nikomu nie zrobi, a przynajmniej nie w bezpośredni sposób. Rzecz polega na tym, że mając do tego punkt wyjścia w postaci numeru telefonu i numer rachunku, po którym określić można bank przyszłej ofiary, otwiera się pole do kolejnych, bardziej brzemiennych w skutkach sztuczek socjotechnicznych.

W istocie rzeczy skarbówka nigdy nie zapyta cię o wysokość wynagrodzenia, a odpowiedź na pytanie dlaczego jest w tym przypadku bardzo prosta. Bo taką wiedzę posiada. Hancewicz dodaje, aby nie zwracać uwagi na numer, z którego przychodzi połączenie. Ten może faktycznie należeć do któregoś z urzędów, gdyż przestępcy fałszują identyfikator.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: khunkornStudio / Shutterstock

Źródło tekstu: radio5, oprac. własne