DAJ CYNK

Dzwoni nieznany numer? Telemarketerzy wyjaśnieni (wideo)

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Rosyjska propaganda wielokrotnie już wspinała się na wyżyny głupoty. Kiedy jednak pojawia się pogląd, że w którymś momencie osiągnięto apogeum i bardziej zaszokować się nie da, reżim znów daje o sobie znać, by wywindować poprzeczkę.

Telemarketerzy są zmorą nie tylko w Polsce. Reklamowe połączenia z nieznanych numerów, często wykonywane przez typowych naciągaczy, to problem ogólnoświatowy. Równie co w Warszawie, dotkliwy m.in. w Melbourne, Madrycie i Nowym Jorku. No i siłą rzeczy także w Moskwie, z czego niniejszym postanowił skorzystać putinowski aparat propagandowy. 

Jak z niekrytą dumą ogłosiły rosyjskie kanały informacyjne, Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej rozbiły właśnie groźny gang telefonicznych oszustów, który wedle przedstawionej narracji miał wyłudzić miliony rubli, podszywając się pod pracowników banków. Co w tym szczególnego? – zapytacie. Rzecz jasna nie mogło zabraknąć powiązania z Ukrainą, która posłużyła nie tylko za scenę tych wydarzeń, ale wręcz, jak zasugerowano, miała na szczeblu państwowym odpowiadać za organizację grupy.

Materiał wideo, zarejestrowany ponoć w Berdiańsku, mieście portowym nad Morzem Azowskim, przedstawia rzekomą siedzibę gangu. Dodajmy, według Rosjan tego typu miejsc jest w Ukrainie znacznie więcej. W praktyce na filmie widać kilkanaście stanowisk komputerowych, niemal każde z zestawem słuchawkowym, co rzeczywiście może sugerować wykorzystanie zobrazowanego miejsca w charakterze biura obsługi klienta.

Co jednak rzuca się w oczy szczególnie, a zarazem świetnie wpisuje w rosyjską narrację, to umieszczona nad drzwiami wejściowymi swastyka. Za to zdecydowanie mniej eksponowany jest naklejony na dalszą ścianę pomieszczenia plakat z trzema literami M. Być może jednak to właśnie one są kluczowe, bo firma MMM Group to znany w Ukrainie dostawca osprzętu medycznego, i być może to właśnie do jej biura wtargnęli rosyjscy żołnierze z ekipą filmową.

Oczywiście całokształt przekazu to jedno wielkie kuriozum. Niezależnie od tego, czy faktycznie stwierdzono obecność oszustów czy nie, hiperbola budowana przez Rosjan to zdecydowanie wyższa szkoła jazdy.

Bądźmy szczerzy, nie da się inaczej określić sytuacji, w której ktoś próbuje racjonalizować agresję na suwerenne państwo czymś tak prozaicznym jak obecność telemarketerów. Rodzi się pytanie, co dalej. Dowiemy się, że w Ukrainie z niedostateczną starannością zamiatano ulice? Albo że taryfiarze potrafili zajechać komuś drogę? Drodzy Rosjanie, doskonale znamy wasze zamiłowanie do Goebbelsa, ale ten chociaż próbował brzmieć odrobinę wiarygodnie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Telegram (AZM1)

Źródło tekstu: Telegram, oprac. własne