DAJ CYNK

Rosjanie wspierają Ukrainę. Władza zaciska im pętlę

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Rosjanie wspierają Ukrainę. Władza zaciska pętle

Nie wszyscy Rosjanie są zwolennikami wojny Putina. Nie brakuje takich, którzy otwarcie wspierają Ukrainę, również wysyłając dary i pieniądze. Władza z całych sił usiłuje uprzykrzyć im życie.

Choć propaganda putinowska twierdzi, że zwolennikami, jak to określają, operacji specjalnej na Ukrainie jest nawet 90 proc. obywateli, prawda okazuje się zgoła odmienna. Rosjanie, zwłaszcza w metropoliach takich jak Moskwa czy Petersburg, tłumnie wychodzą na ulice, by sprzeciwić się trwającej inwazji. Niektórzy idą o krok dalej i wzorem całej reszty Europy wysyłają cierpiącym Ukraińcom dary i pieniądze. To oczywiście nie podoba się władzy.

Sberbank, jeden z największych rosyjskich banków, ogłosił, że będzie blokować karty osobom wysyłającym Ukraińcom pieniądze – donosi NEXTA. Wcześniej o możliwych konsekwencjach dla darczyńców informowało niezależne radio Echo Moskwy, które nawiasem mówiąc, prawdopodobnie m.in. z tego względu znalazło się właśnie na czarnej liście Roskomnadzoru.

Jak dodano, rosyjskie władze są w pełni świadome obywatelskiego oporu, a jednym z dowodów na to jest apel stołecznego mera, Siergieja Sobianina. Polityk nazwał protestujących Rosjan prowokatorami, naciskając, aby nie ulegać ich postulatom.

Sobianin niebezpośrednio przyznał jednak, że napięcie w społeczeństwie wzrasta. Zdaniem mera powszechne stały się wystąpienia nie tylko przeciwko Kremlowi, ale też firmom niewspierającym Ukrainy. Moskiewscy internauci zalewają witryny tych drugich skargami, a nawet groźbami. Oczywiście wszyscy mają liczyć się z karą. 

Ponad 6800 Rosjan zatrzymanych

To też nic nowego, bo jak podaje z kolei serwis OVD-Info, monitorujący przypadki prześladowania na tle politycznym, od wybuchu wojny na Ukrainie w całej Rosji zatrzymano już ponad 6800 aktywistów. Rzecz jasna, część z nich stanie przed sądem. Niemniej o ile przypadki aresztowań podczas akcji protestacyjnych są dla reżimu Putina chlebem powszednim, o tyle blokowanie kart to już pewne urozmaicenie w dyktatorskim wachlarzu. 

Rosyjska Prokuratura Generalna zapowiada, że również organizatorów zbiórek charytatywnych czekają dotkliwe konsekwencje. Według tamtejszych, niezależnych źródeł, mowa o nawet dwóch latach pozbawienia wolności. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Frederic Legrand)

Źródło tekstu: NEXTA, Echo Moskwy, oprac. własne