Co najmniej pięć rosyjskich firm telekomunikacyjnych zablokowało dostęp do Google, a to dopiero początek teleinformatycznych konsekwencji obecnego zamieszania.
Po tym, jak Jewgienij Prigożyn, właściciel prywatnej firmy wojskowej Wagner, otwarcie zbuntował się przeciwko władzy i kawalkadą ruszył na Moskwę, Kreml ogłosił reżim operacji antyterrorystycznej. Ale co to oznacza w telekomunikacji?
Roskomnadzor przed godziną 14.00 wydał oficjalne oświadczenie, w którym przekonuje, że nie zamierza wyłączać internetu na terenie Federacji Rosyjskiej. Jak jednak dodano, czasowe ograniczenia na pewnych terenach są możliwe. Równocześnie z doniesień niezależnych mediów, takich jak „Mediazona”, wynika, że walkę podjęto przede wszystkim ze środkami przekazu PMC Wagner.
Znany rosyjski serwis społecznościowy VKontakte zablokował profil organizacji. W oficjalnym komunikacie przyznaje, że jest to efekt interwencji służb federalnych i dodania określonych profili do Rejestru źródeł zabronionych. Zauważmy, oficjalny profil Wagnera miał ponad 700 tys. obserwujących.
Tymczasem mieszkańcy Rosji skarżą się na brak dostępności komunikatora Telegram, który dla wielu stanowi podstawowe źródło niezależnych informacji. Serwis DownRadar, odpowiednik znanego doskonale DownDetector, informuje o awariach w Moskwie, Sankt Petersburgu, Nowosybirsku, Jekaterynburgu oraz Rostowie nad Donem.
Niedostępność usługi miała rozpocząć się niedługo po godzinie 12.00 czasu moskiewskiego, aczkolwiek sam Telegram jeszcze się do tej sprawy nie odniósł. Warto zauważyć, że niewykluczone, iż awarie mają charakter przeciążeniowy.
Co ciekawe, ze statusów obserwatorium NetBlocks wynika ponadto, że część rosyjskich operatorów zaczęło blokować Google News. Jest wśród nich państwowy Rostelecom. Natomiast na razie wygląda to na prewencyjne działanie poszczególnych ISP, a nie ogólnokrajowy nakaz Kremla.
Źródło zdjęć: Fotosr52 / Shutterstock
Źródło tekstu: Mediazona, oprac. własne
