DAJ CYNK

Z bronią w ręku ukradł telefon. Gdy go obejrzał, natychmiast oddał

Dominik Krawczyk

Wydarzenia

Z bronią w ręku ukradł telefon. Gdy go obejrzał, natychmiast oddał

Wedle oficjalnej wersji wydarzeń napastnikowi nie spodobało się, że skradziony przed momentem sprzęt nie jest iPhone'em. Ale to raczej tylko luźna interpretacja.

Brawurowy napad na parkingu

Jeśli już kraść, to miliony – mówią. A w takim razie jeśli już kraść telefony, to tylko takie odpowiednio wartościowe, by nie ryzykować wyroku dla garści miedziaków. No dobra, niniejszy przypadek wcale nie jest taki zerojedynkowy, ale sytuację, w której napastnik najpierw sięga po broń, a potem jednak fanty oddaje, w kategorii osobliwości zawsze warto odnotować.

Kuriozalna sytuacja wydarzyła się w Waszyngtonie – donosi lokalny dziennik ABC7. Pod koniec listopada pracujący jako kierowca Uber Eats mężczyzna miał zostać zaskoczony na parkingu przez dwójkę zamaskowanych złodziei, którzy wymachując bronią, zażądali od niego opróżnienia zawartości kieszeni. Nie mając wielkiego wyboru, poszkodowany wszystko posłusznie oddał, tyle że wedle przedstawionej relacji nie był to bynajmniej koniec zdarzeń tego wieczoru.

Oddał telefon, bo chciał iPhone'a. Rzekomo

Złodzieje pozyskali kluczyki do samochodu i telefon z systemem Android, co okazało się w tym przypadku kluczowe, bo kiedy już mieli skradzionym pojazdem odjechać, to przywołali ofiarę do siebie. Jeden z napastników, wyraźnie wzburzony, miał zwrócić smartfon, dodając, że liczył na... iPhone'a – czytamy w relacji. I gdyby wcześniej wiedział, że kradnie urządzenie z Androidem, za żadne skarby by go nie wziął.

Oczywiście nietrudno zauważyć, że cała ta historia wydaje się nieco naciągana, a powód rezygnacji z telefonu mógł być czysto pragmatyczny. Przy kradzieży samochodu głupotą jest wziąć telefon, który z dużą dozą prawdopodobieństwa wart jest ułamek ceny pojazdu, za to tworzy dodatkową okazję do namierzenia sprawców dla stróżów prawa. Możliwe, że złodzieje po prostu w porę zorientowali się, jak karygodny błąd popełniają.

Paliwo do przepychanek w sieci

Tak czy owak, historia z Waszyngtonu niczym viral rozchodzi się w lokalnych mediach, a internauci mają paliwo do smartfonowych przepychanek. Skoro Androida nie chce nawet gość ryzykujący wyrok za rozbój, to przecież można się pośmiać. Żal tylko poszkodowanego mężczyzny, który, jak przekonuje, autentycznie cierpi, gdyż jako dostawca jedzenia, tracąc samochód, stracił narzędzie pracy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: ABC7 News, oprac. własne