DAJ CYNK

Cztery osoby nie żyją. Władza obwinia smartfony

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Władze Hongkongu są przekonane, że winę za większość wypadków z udziałem pieszych ponoszą smartfony. Proponują rozwiązanie. 

Widok człowieka, który idąc chodnikiem całą swoją uwagę skupia na ekranie smartfonu, nie zważając na sytuację dookoła, to właściwie codzienność każdej metropolii. Służby apelują o ostrożność, przyzwyczajenie niestety okazuje się silniejsze, a nonszalancja w ruchu ulicznym bywa tragiczna w skutkach.

Według władz Hongkongu, w ciągu ostatniego półrocza na terenie regionu zarejestrowano dokładnie siedem wypadków śmiertelnych na samych tylko przejściach dla pieszych. Z czego cztery przypisuje się smartfonom, a konkretniej utracie koncentracji wskutek śledzenia nie drogi, lecz ekranu. Teraz urzędnicy chcą zapobiec powtórkom w przyszłości.

Jak zauważono, każda z tych czterech tragedii miała wyjątkowo podobny scenariusz. Mianowicie pieszy wtargnął ponoć na pasy pomimo czerwonego światła, bo przeoczył sygnalizator. 

Naczelny inżynier wydziału transportu miejskiego, Alex Au, zwracając uwagę na nieskuteczność kampanii edukacyjnych, zaproponował rozwiązanie techniczne. Wskutek tego w Hongkongu w najbardziej newralgicznych miejscach zaczynają pojawiać się sygnalizatory poziomie w formie lamp projekcyjnych.

Panel diod o wysokiej mocy, zawieszony na stelażu, emituje światło widoczne na chodniku. Stąd nawet patrząc się w ziemię, pieszy otrzymuje czytelną informację o braku możliwości przejścia.

Alex Au uważa, że nowa sygnalizacja projekcyjna może uratować życie dziesiątek osób, aczkolwiek będzie to jeszcze weryfikowane. Pilotażowo instalację zamontowano w czterech punktach. Jeśli się sprawdzi, Hongkong nie wyklucza upowszednienia tego systemu, a być może nawet jego ogólnoświatowej dystrybucji jako gotowego rozwiązania w dziedzinie bezpieczeństwa.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: T. Dallas / Shutterstock

Źródło tekstu: YouTube (Tyler A)