DAJ CYNK

Zabójczo tani sklep wszedł do Polski. Niemcy jednak ostrzegają

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Nowy sklep wszedł do Polski. Niemcy ostrzegają

Po podbiciu USA, chiński e-commerce Temu wszedł do Europy i jest dostępny również dla Polaków. Kusi szeroką ofertą i atrakcyjnymi cenami, ale to tylko jedna strona medalu.

Ręka w górę, kto słyszał o Pinduoduo. Prawdopodobnie niewielu, gdyż jest to marketplace dostępny wyłącznie w Ameryce Płn. i Azji, w dodatku dedykowany głównie produktom rolnym. Co jednak kluczowe, to struktura właścicielska tej platformy. Odpowiada za nią grupa PDD Holdings, ta sama, która od niedawna rozpycha się w Europie z aplikacją sprzedażową Temu.

Temu to serwis, który obrazowo porównać można chociażby do Shopee, a więc pokrywa bardzo szeroki zakres kategorii produktowych. To czyni potencjalne grono odbiorców znacznie szerszym niż w przypadku wspomnianego już Pinduoduo. Bavarian Consumer Center zaleca jednak, by przed rzuceniem się w wir zakupów wziąć głęboki oddech i przeanalizować kilka kwestii. Niektóre praktyki nowego e-commerce'u są bowiem dość dyskusyjne.

Czytanie prywatnych rozmów i handel podróbkami

Jak zauważono, aplikacja Pinduoduo, pochodząca od tych samych twórców co Temu, zdążyła wylecieć ze sklepów Google Play oraz Apple App Store. Chińskiej spółce zarzucono, że gromadzi stanowczo zbyt dużo danych o użytkownikach, analizując nawet prywatną korespondencję. PDD Holdings oczywiście zaprzeczyło, ale market nie zdecydował się na ponowną weryfikację.

Równocześnie Departament Handlu USA dodał PDD Holdings do listy firm handlujących towarami podrabianymi. Tego również nie skomentowano w wyczerpujący sposób, wskazując jedynie, że platforma jest pośrednikiem między producentami a klientem i nie może brać na siebie odpowiedzialności za działania tych pierwszych.

Aplikacja sklepu jak malware

Choć nie wiadomo, jak dokładnie charakterystyka Pinduoduo odbija się na Temu, już teraz można dostrzec szereg niepokojących podobieństw – wskazują Niemcy. Po pierwsze, e-commerce wręcz ocieka podróbkami, co każdy może sprawdzić na własną rękę, wpisując w obecną tam wyszukiwarkę jakieś popularne hasło, na przykład „apple watch”. Po drugie – bezpieczeństwo.

Według raportu CNN, wszystkie aplikacje PDD Holdings wykorzystują rozmaite podatności, by eskalować przyznane im uprawnienia. Działają więc jak typowy malware, a jednocześnie ich zachowanie okazuje się nieprzewidywalne i obejmuje takie smaczki jak sprawdzanie aktywności w innych aplikacjach czy przeglądanie kalendarza.

Darmowy zwrot, ale tylko za pierwszym razem

Ale nie chodzi tylko o bezpieczeństwo cybernetyczne, gdyż zwrócono także uwagę na problem z samymi zakupami, a konkretniej z ich zwrotem. Temu przekonuje, że zwrot niechcianych towarów jest darmowy, jednak w regulaminie możemy doczytać, że bez opłat oddamy tylko pierwszą przesyłkę. Każda kolejna wiąże się z poniesieniem kosztu operacyjnego w wysokości 3 euro.

Niepokój urzędników wzbudza ponadto proponowany przez platformę program afiliacyjny. Co podkreślono, Temu kusi wysokimi zyskami, sięgającymi 20 proc. prowizji od sprzedaży, ale na dobrą sprawę nie udostępnia żadnego regulaminu. Wystarcza to jednak, by zainteresowani zalewali internet falą pozytywnych komentarzy, rzecz jasna z linkiem.

Czy kupować na Temu?

Niemiecki „Business Insider” nie mówi jednoznacznie nie. Niemniej warto na spokojnie rozważyć wszystkie za i przeciw. Platforma istotnie zapewnia bardzo atrakcyjne ceny, choć raczej nie daje gwarancji co do jakości oferowanych towarów, czego najlepszym dowodem jest zawoalowana polityka zwrotów.

Kwestię prywatności każdy musi rozważyć we własnym zakresie: czy tani smartwatch jest wart ryzyka? Szczerze powiedziawszy, większość produktów w ofercie e-commerce'u bez trudu znajdziemy w innym miejscu, choć, patrząc przekrojowo, nawet AliExpress wydaje się być nieco droższy.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Business Insider DE, oprac. własne