DAJ CYNK

Wyłączyli Wi-Fi. Ludzie rzucili się sobie do gardeł

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Wyłączyli Wi-Fi. Ludzie rzucili się sobie do gardeł

Biblioteka publiczna w San Francisco musiała zacząć wyłączać Wi-Fi na noc po tym, jak część mieszkańców okolicy zaczęła skarżyć się na związek sieci z rosnącą przestępczością. Nie brakuje jednak krytyków tej decyzji.

Publiczne Wi-Fi w bibliotekach jest jednym ze sposobów stosowanych przez władze w walce z wykluczeniem cyfrowym, ale w dystrykcie 8 w San Francisco stało się przedmiotem publicznego sporu. Niektórzy mieszkańcy okolicy uznali, że ogólnodostępna sieć przyciąga bezdomnych i postanowili wymusić jej wyłączenie.

Po kontakcie z miejskim nadzorcą, Rafaelem Mandelmanem, społeczność dopięła swego. Biblioteka Eureka Valley, bo o niej tu mowa, ugięła się i zdecydowała na wyłączenie darmowego dostępu do internetu w godzinach nocnych. Ale sprawa nie przestaje budzić kontrowersji.

Wykorzystywali Wi-Fi, by handlować narkotykami

Z dostępnej w sieci dokumentacji wynika, że postawiono ultimatum: albo biblioteka zainwestuje w 24-godzinną ochronę, albo będzie musiała Wi-Fi wyłączyć. Wybrała opcję numer dwa. 

Mieszkańcy mieli być zaniepokojeni zwłaszcza rosnącą przestępczością, gdyż w ich opinii chodnik przed biblioteką stał się przede wszystkim miejscem wzmożonej aktywności szarej strefy. Jak czytamy, regularnie dochodziło tam do handlu narkotykami, a tłumy włóczęgów blokowały przejście. 

Incydenty takie jak wandalizm i inne zachowania przestępcze w Eureka Valley Library pozostają na niskim poziomie i są zgodne z poprzednimi latami

– komentuje rzecznik biblioteki, Jaimie Wang.

Podczas gdy biblioteka istnieniu takiej zależności zaprzecza, mieszkańcy przekonują, że istnieje wyraźny związek między godzinami aktywności sieci Wi-Fi a liczbą dokonywanych w tym czasie w okolicy przestępstw. Sama biblioteka przyznaje, że częstotliwość incydentów jest zmienna, ale nie wynika to jej zdaniem z dostępności, lub nie, internetu.

Czas na bojowników o prawa człowieka

Tak czy siak, internet przynajmniej na razie zniknął, ale to bynajmniej nie oznacza zamknięcia sprawy. Teraz pojawia się bowiem grupa, która zarzuca nadzorcy, że ten podjął czysto populistyczną decyzję, nie znając realiów San Francisco.

Wi-Fi powinno być uniwersalne, a to obrzydliwe, że Mandelman używa dostępu do Wi-Fi jako broni, by atakować bezdomnych

– mówi aktywista społeczny Julian LaRosa.

Wedle dostępnych statystyk, San Francisco jest jednym z najbardziej obleganych przez bezdomnych miast w całych USA. W opinii społeczników walka ze zjawiskiem bezdomności jest daremna, a zamiast tego potrzebującym należałoby pomagać, nie spychać ich na margines.

Kto ma rację? Znając amerykańskie realia, prędzej czy później będzie musiał zadecydować o tym sąd. Na razie jest przepychanka w pismach do ratusza i na Twitterze.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Casezy idea / Shutterstock

Źródło tekstu: Twitter, oprac. własne