DAJ CYNK

Huawei P Smart Pro - piękna obudowa i wysuwany aparat w przystępnej cenie

Arkadiusz Dziermański

Artykuł sponsorowany

Aparat szerokokątny coraz odważniej pojawia się w średniej półce

Huawei P Smart Pro

Do dyspozycji mamy też drugi aparat uzbrojony w szerokokątny obiektyw (13mm. F/2.4), który idealnie sprawdza się podczas fotografowania architektury. O ile nie będzie to przesadnie długa budowla pokroju Wielkiego Muru, P Smart Pro będzie w stanie zmieścić ją w całości w kadrze, a przy tym nie będziemy musieli odchodzić specjalnie daleko od fotografowanego obiektu. To bardzo wygodne narzędzie, szczególnie podczas wyjazdów. Aparat szerokokątny świetnie nadaje się również do zdjęć krajobrazów.

Zdecydowanie należy tutaj pochwalić Huaweia, bo szeroki kąt to coś, co powinno być bardzo dobrze przyjęte przez osoby szukające nieco tańszych smartfonów. Do tej pory była to głównie domena flagowców.

Prądu pod dostatkiem

Huawei nie oszczędzał na akumulatorze P Smarta Pro i do dyspozycji dostajemy pokaźny ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 4000 mAh. To w zupełności wystarcza na pełny dzień działania, nawet jeśli jesteśmy zapalonym użytkownikiem mediów społecznościowych i nie wypuszczamy telefonu z ręki. W przypadku nieco bardziej oszczędnego i przeciętnego użytkowania zdecydowanie możemy mówić o dwóch dniach działania bez konieczności szukania ładowarki.

Dobra, a nawet bardzo dobra cena

W trakcie użytkowania P Smarta Pro pytałem znajomych o to, ile P Smart Pro może kosztować. Zdecydowanie dominowały okolice 1600 zł. Gdybym miał strzelać, powiedziałbym, że nawet nieco więcej.

W końcu dostajemy do dyspozycji dobrze wykonany, bardzo ładny smartfon. Do tego wydajny, z dobrym aparatem głównym oraz efektownie wysuwanym aparatem przednim i dużym akumulatorem. To musi kosztować.

Huawei P Smart Pro kosztuje jednak znacznie mniej niż można by się tego spodziewać. 1399 zł to naprawdę bardzo dobra cena, która powinna pomóc mu w odniesieniu rynkowego sukcesu. A

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Arkadiusz Dziermański