DAJ CYNK

Wyższe normy PEM? Nie uwierzę póki nie zobaczę

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Dyskusje o rynku

zwiększenie norm PEM nadajnik

Branżowe portale elektryzuje dzisiaj informacja o planowanym rozporządzeniu, które podniesie aktualnie obowiązujące normy emisji promieniowania elektromagnetycznego. Nauczony zamieszaniem wokół Megaustawy powiem krótko – nie uwierzę, póki nie zobaczę.

Po co nam wyższe normy PEM?

Zwiększenie norm emisji PEM jest nam potrzebne z dwóch powodów. A może nawet trzech czterech. Pierwszy z nich i najpopularniejszy to oczywiście budowa sieci 5G. Przy aktualnie obowiązujących normach operatorzy mogliby co prawda postawić nadajniki sieci piątej generacji, ale ich moc musiałaby być tak przykręcona, że z szybkiego Internetu cieszylibyśmy się tylko w najbliższym sąsiedztwie anten. A z rozmów z operatorami wiemy, że już samo uruchomienie testowej sieci 5G np. w Warszawie było karkołomnym przedsięwzięciem właśnie ze względu na konieczność zmieszczenia się w obowiązujących normach PEM.

Z powyższego wynika powód drugi – pieniądze. Jeśli rząd chce cokolwiek zarobić na sieci 5G, musi uzyskać dobre ceny częstotliwości. Bez zmiany norm PEM dla operatorów będzie to typowy zakup kota w worku. Na co im częstotliwości, których nie będą w stanie wykorzystać? Nowe normy muszą zacząć obowiązywać przed rozpoczęciem aukcji częstotliwości 5G. W przeciwnym razie operatorzy będą, delikatnie mówiąc, bardzo ostrożni w wydawaniu pieniędzy.

Zobacz: Aukcja 5G pomysłem UKE. Zmiany norm PEM ciągle bez konkretnej daty

Powód trzeci w zasadzie najważniejszy, to sieć LTE i Internet mobilny. Jeśli nadal chcemy z niego korzystać, to zmiana norm jest niezbędna. Bez zwiększenia norm niemożliwa będzie ani rozbudowa obecnej siatki nadajników, ani zwiększenie mocy istniejących. To doprowadzi do wyczerpania pojemności Internetu mobilnego, a skutki takiego stanu rzeczy zaczynamy odczuwać już teraz. Zapewne wielu z Was miało sytuację, kiedy pomimo pełnego zasięgu sieci LTE nawet otwarcie strony internetowej stanowiło duży problem. Więcej na ten temat znajdziecie w analizie polskiego Instytutu Łączności, w poniższym odnośniku.

Zobacz: Szybki Internet w telefonie zniknie w ciągu 3 lat, a sieć 5G w Polsce nigdy nie powstanie - ostrzega Instytut Łączności

Czwarta rzecz dotyczy nie tyle zwiększenia norm, co konieczności stworzenia nowego rozporządzenia, które je reguluje. Aktualnie obowiązujące wygasa z końcem roku. Jeśli nie wejdzie w życie nowe rozporządzenie, od 2020 roku w Polsce nie będą obowiązywać żadne normy promieniowania elektromagnetycznego. I wtedy dopiero, nawiązując do raportu NIK promienie będą harcować. A skoro rozporządzenie i tak trzeba wprowadzić, to warto podnieść normy do cywilizowanych, europejskich poziomów, zalecanych też przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Partia rządząca mogłaby to paradoksalnie wpasować w działania dekomunizacyjne. W końcu obowiązujące normy to radziecki twór z lat 70.

Zobacz: NIK: pomiary emisji PEM w Polsce są nieprawidłowe lub nie istnieją. Winne są urzędy i złe przepisy
Zobacz: 5G w Lublinie - sprawdziliśmy możliwości Orange [wideo]

Większe normy? Nie uwierzę póki nie zobaczę

Nauczony perypetiami Megaustawy mogę w pełni świadomie powiedzieć, że nie wierzę w zapowiadane zmiany. Póki nowe przepisy nie wejdą w życie zwyczajnie nie uwierzę w żadne zapowiedzi ministerstw, rządu, czy jakiegokolwiek innego organu.

Kiedy rok temu zostały ogłoszone konsultacje społeczne dotyczące Megaustawy, na facebookowych grupach anty-5G pojawiły się długie listy mailowe posłów z instrukcjami wysyłania do nich maili. Kilkadziesiąt osób dniami i nocami zasypywało parlamentarzystów i ministerstwa setkami, a nawet tysiącami maili o identycznej treści. Treść wiadomości była propagowana m.in. przez naczelnego znachora polskiego Internetu – Jerzego Ziębę. Sytuacja powtórzyła się w momencie, kiedy Megaustawa trafiła do sejmu i senatu. Wówczas do list mailowych dołączyli senatorzy oraz samorządy. Brzmi to jak fantastyka, ale faktycznie zostały stworzone i udostępnione pliki Excela z listą setek adresów mailowych, na które były wysyłane dezinformujące wiadomości o tej samej treści.

Zobacz: Megaustawa w ogniu dezinformacji. Głosowanie w senacie przesunięte

Idę o zakład, że w trakcie konsultacji społecznych w sprawie rozporządzenia o zmianie PEM sytuacja się powtórzy. Niewykluczone, że z jeszcze większą siłą. Skrzynki mailowe posłów i ministerstw zaleją dosłownie tony dezinformacyjnego spamu. Czy ktoś ulegnie presji? Liczę, że nie. W końcu nie jesteśmy w okresie przedwyborczym, więc nikt nie powinien obawiać się garstki ślepych wyznawców wspólnej teorii spiskowej. Ale po tym co pokazała sytuacja z Megaustawą, póki żadne przepisy nie wejdą w życie, w zapowiadane zmiany nie uwierzę. I żadne przedwczesne polityczne obietnice mnie do tego nie przekonają.

Zobacz: Wojciech Cejrowski ofiarą pseudonaukowej dezinformacji. 15 lat więzienia za maszt 5G w Izraelu to mit

Ministerstwo Zdrowia strzeliło sobie w kolano. Presja rośnie

Nie jest już żądną tajemnicą, że konsultacje społeczne dotyczące zmiany norm PEM miały wystartować dzisiaj. Upublicznienie tej informacji i przesunięcie wydarzenia o co najmniej tydzień pokazuje, że w Ministerstwie Zdrowia, odpowiedzialnym za normy PEM, są jakieś zawahania. To nie wróży dobrze, bo środowiska anty-5G zaczną się zawczasu „zbroić”. A presja, która spadnie ma Ministerstwo, będzie z tego powodu jeszcze większa.

Zobacz: Podwyższenie norm PEM w Polsce - w przyszłym tygodniu ruszą konsultacje

Choć zmiana norm emisji PEM powinna być dobrą informacja, bo to jedyna nadzieja na to, że w Polsce będziemy mogli dalej korzystać z Internetu mobilnego, to wzbudza mieszane uczucia. Bo coś, co powinno być łatwą decyzją i procesem prostym w realizacji, zaczyna się niepotrzebnie komplikować.

A jeśli dodamy do tego, że lada dzień poznamy nowych ministrów i być może ministerstwa, sprawa staje się jeszcze bardziej zagmatwana. A czasu jest coraz mniej. Nowe normy PEM, jakie by nie były, muszą być uchwalone do końca roku. Już za moment startuje aukcja częstotliwości 5G, a sama sieć 5G ma działać w przynajmniej jednym dużym mieście już w przyszłym roku. Jeśli dodamy do tego niejasną sytuację z uwolnieniem częstotliwości 700 MHz oraz wykorzystaniem sprzętu Huaweia przez operatorów to cóż, im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonany, że polskie 5G czeka wejście na Mount Everest. A póki co dopiero czeka na samolot w Warszawie.

Zobacz: Litości z tym 5G. Nie ma się czym ekscytować
Zobacz: Działania lobby anty 5G przestają być śmieszne. Nieuchronnie zbliżamy się do gróźb karalnych
Zobacz: Protest przeciwko sieci 5G w Polsce był smutny. Teorie o szkodliwym PEM wybrzmiały w sejmie

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News