DAJ CYNK

Tyle operator dofinansowuje, ile potem odbierze w rachunkach

Witold Tomaszewski

Dyskusje o rynku

W ostatnim artykule Ryszard Lindner z Orange podzielił się z Wami spostrzeżeniami dotyczącymi polskiego rynku urządzeń. Temat jest ciekawy i warty rozwinięcia szczególnie, że w komentarzach na TELEPOLIS.PL często pojawiają się pewne mity, do których warto się odnieść. Szczególnie do tych dotyczących cen urządzeń.

Felieton jest odpowiedzią na wpis Ryszarda T. Lindnera, dyrektor marketingu ofert specjalnych i rozwoju terminali w Orange, opublikowanego kilka dni temu na łamach TELEPOLIS.PL.

W ostatnim artykule Ryszard Lindner z Orange podzielił się z Wami spostrzeżeniami dotyczącymi polskiego rynku urządzeń. Temat jest ciekawy i warty rozwinięcia szczególnie, że w komentarzach na TELEPOLIS.PL często pojawiają się pewne mity, do których warto się odnieść. Szczególnie do tych dotyczących cen urządzeń.

Felieton jest odpowiedzią na wpis Ryszarda T. Lindnera, dyrektora marketingu ofert specjalnych i rozwoju terminali w Orange, opublikowanego kilka dni temu na łamach TELEPOLIS.PL.

Zobacz: Lindner: jak zmienia się rynek telefonów i tabletów.

Subsydiowanie przez operatorów telefonów w promocji sprawia, że niewiele osób ma świadomość ich realnej wartości. Najczęściej przywoływany jest przykład Allegro, który nie jest dobrym odniesieniem do pokazania prawdziwej ceny urządzeń. Raz, że rynek hurtowy i detaliczny rządzą się trochę innymi prawami. Dwa, że jak napisał Ryszard Lindner, 80% z około 12 mln urządzeń sprzedawanych rocznie w Polsce, trafia do klientów poprzez operatorów. To znaczy, że zostały kupione z "dofinansowaniem startowym". Finalna cena w ogłoszeniu zależy w dużej mierze od tego, jaka kwota nadwyżki będzie satysfakcjonowała sprzedającego, a niekoniecznie od faktycznej wartości urządzenia. Wystarczy, że któryś operator zamówi wiele sztuk jednego modelu intensywnie go promując, aby mocno zachwiać cenami transakcyjnymi z racji większej podaży.

Trzeba pamiętać, że telefony - generalnie - wszędzie na świecie kosztują tyle samo. Producenci nie różnicują cen w zależności od siły nabywczej mieszkańców danego kraju. To, ile Orange może "dopłacić na starcie" do urządzenia, zależy wprost od tego, ile klient zapłaci rachunków w trakcie trwania umowy. Tu warto porównać roczne ARPU w różnych sieciach Orange. W Francji klienci abonamentowi rocznie przynoszą prawie 1700 zł. W Hiszpanii podobnie. W Polsce jest to tylko 760 zł, czyli dwuipółkrotnie mniej. Nie można porównywać wprost wysokości abonamentu i ceny telefonu, a trzeba właśnie ARPU - bo skłonność do wydawania pieniędzy poza abonamentem też jest w Polsce kilkukrotnie mniejsza niż na zachodzie Europy.

Ryszard Lindner napisał, że najpopularniejszymi smartfonami w Polsce są te z przedziału 70-150 euro (netto). To są te telefony, które z umową kosztują poniżej 100 zł brutto w najpopularniejszych abonamentach. To one są gwiazdami promocji. Samsung, Sony i Nokia - to te marki "robią" wolumeny. 20% "wolnego rynku" to telefony albo bardzo tanie, albo topowe. W Europie Zachodniej więcej osób stać na wzięcie urządzenia za gotówkę na wolnym rynku, u nas promocja u operatora to szansa na zakup telefonu na raty. Trudno oczekiwać od operatora, aby "dopłacał" na starcie więcej niż odzyska w rachunkach.

Jeżeli ktoś chce zobaczyć orientacyjne, realne ceny urządzeń, to polecam zajrzeć na najstarszą giełdę hurtową telefonów - GSMExchange. Niektóre ceny są niższe, niektóre wyższe od tych, jakie operatorzy mają u producentów. Dla przykładu:

  • Samsung I9505 Galaxy S 4 kosztuje około 380 euro, czyli około 1,6 tys. zł netto,
  • popularna w Polsce Nokia Lumia 520 kosztuje 105 euro, czyli około 440 zł netto,
  • trochę leciwa, ale ciągle popularna Sony Xperia J wyceniana jest na około 130 euro, czyli około 550 zł netto.

Warto pamiętać o tych cenach, szczególnie w zestawieniu z ARPU, pisząc kolejny komentarz o cenach telefonów albo porównując je do aukcji Allegro.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News