DAJ CYNK

Apple stać na Nokię

Tomasz Świderek

Felietony

Apple ma w kasie 46 mld dolarów. Nokia na giełdzie warta jest nieco ponad 36 mld dolarów. Teoretycznie więc firmę z Cupertino stać na kupienie największego światowego producenta komórek. Tylko, czy kupowanie ma sens?

Apple ma w kasie 46 mld dolarów. Nokia na giełdzie warta jest nieco ponad 36 mld dolarów. Teoretycznie więc firmę z Cupertino stać na kupienie największego światowego producenta komórek. Tylko, czy kupowanie ma sens?

Na początku 2000 roku, czyli w szczycie internetowej hossy, Nokia była na giełdzie warta blisko 250 mld dolarów, 14 razy więcej niż Apple. Dziś Apple jest wart niemal tyle co Nokia 10 lat temu, zaś fińska firma jest siedem razy tańsza niż spółka z Cupertino. Kapitalizacja obu spółek, czyli ich wartość na giełdzie, zrównała się wkrótce po tym, jak w 2007 roku na rynku pojawił się iPhone 2G.

To, że kogoś stać na kupienie czegoś nie musi oznaczać, że to zrobi. Są tacy, których stać na kupienie sobie iPhone’a, ale nie zrobią tego, bo np. są przekonani, że telefon Apple to niepotrzebny gadżet.

Wróćmy jednak do zasygnalizowanego wyżej ćwiczenia logicznego i zastanówmy się, czy Apple może kupić Nokię. Odpowiedź wydaje się oczywista: zapewne nie. Choćby dlatego, że w efekcie takiego przejęcia powstałby gigant mający olbrzymi kawałek komórkowego tortu, a na to nie zgodziłby się zapewne urzędy antymonopolowe po obu stronach Atlantyku i Pacyfiku. Poza tym przejęcie Nokii nie miałoby dla Apple biznesowego sensu. Firma z Cupertino pokazała, że umie sobie świetnie radzić na rynku elektroniki konsumenckiej i nie potrzebny jej jest balast w postaci kłopotów Nokii z odnalezieniem się na rynku smartfonów.

Sytuacja mogłaby się zapewne zmienić, gdyby po Nokie chciał sięgnąć chiński kapitał. W historii producentów sprzętu telekomunikacyjnego były już przypadki, że gdy firmą zainteresowali się Chińczycy szybko znajdowała się nabywca z grona największych światowych graczy. W takich okolicznościach szwedzki Ericsson przejął przed kilku laty brytyjskie Marconi, a zupełnie niedawno Nokia Siemens Networks kupiła jeden z działów Motoroli, choć znacznie większe pieniądze oferował chiński Huawei.

Patenty i technologie, w tym mogące mieć znaczenie militarne są tym, czego i Europa i USA pilnie strzegą i niechętnie dzielą się nimi z rozpychającymi się na światowych rynkach i zasobnymi w pieniądze Chinami. Zapewne dlatego Marconi trafił w ręce Szwedów, a dział Motoroli do NSN.

Jestem przekonany, że w przypadku Nokii, która ma 42 tys. patentów i wniosków patentowych, a na badania i rozwój wydaje 6 mld euro rocznie, czyli 10 razy więcej niż Apple, scenariusz z Marconi mógłby się powtórzyć. Osobną sprawę jest to, kto by wtedy kupił Nokię i czy firma byłaby sprzedawana w całości, czy może w kawałkach. Gdyby była dzielona, być może jakiś fragment fińskiej firmy - np. produkcja najtańszych komórek - trafiłby wtedy w chińskie ręce. Wszak chiński TCL w 2004 roku przejął od Alcatela produkcję komórek.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News