DAJ CYNK

Donos

Michał Borowicki

Felietony

Uprzejmie donoszę, że Telekomunikacja Polska powiadomiła mnie, że od 1. stycznia 2011 roku, zamiast ulubionej faktury papierowej, będzie przysyłała mi, w trosce o ekologię, elektroniczny obraz faktury. Jednocześnie - nie wiadomo zupełnie po co - informuje mnie o rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 17. października 2010 roku w sprawie przesyłania i przechowywania faktur w formie elektronicznej.

Uprzejmie donoszę, że Telekomunikacja Polska powiadomiła mnie, że od 1. stycznia 2011 roku, zamiast ulubionej faktury papierowej, będzie przysyłała mi, w trosce o ekologię, elektroniczny obraz faktury. Jednocześnie - nie wiadomo zupełnie po co - informuje mnie o rozporządzeniu Ministra Finansów z dnia 17. października 2010 roku w sprawie przesyłania i przechowywania faktur w formie elektronicznej.

Zaczynając od końca - Minister Finansów nie wydał żadnego rozporządzenia w dniu 17. października. Rozporządzenie w sprawie przesyłania i przechowywania faktur w formie elektronicznej zostało wydane może i 17, ale grudnia, do dziś nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, więc jak gdyby na razie nie istnieje w obrocie prawnym.

Zakładając błąd pisarski, chociaż pierwsze zawiadomienia o fakturach elektronicznych dotarły do adresatów przed 17. grudnia (wróżenie od dawna było ukrytą specjalnością wysoko postawionych dyrektorów TP, chociażby w departamencie strategii), nadal nie widzę powodów, dla których to akurat ja mam być unieszczęśliwiony fakturą elektroniczną. Rozporządzenie (to z prawidłową datą) zawiera bowiem następujący zapis:

§ 3. 1. Faktury mogą być przesyłane, w tym udostępniane, w formie elektronicznej w dowolnym formacie elektronicznym, pod warunkiem uprzedniej akceptacji tego sposobu przesyłania faktur przez odbiorcę faktury, zwanej dalej "akceptacją".
2. Akceptacja albo jej cofnięcie może być wyrażona w formie pisemnej lub w formie elektronicznej.


Prawnikom podległym prof. Rogalskiemu pragnę przypomnieć zapis z mniej prawniczego dzieła, jakim jest słownik języka polskiego:

akceptacja - wyrażenie zgody

Gdyby jeszcze słowo zgoda było zbyt trudne, to podaję, że:

zgoda - pozwolenie na coś

Pozostaje nam jeszcze zdefiniowanie pojęcia odbiorca faktury, ale zwykle takie pole występuje na każdej fakturze, i jest w nim moje imię i nazwisko oraz adres. Zatem mogę domniemywać, że odbiorcą faktury jestem ja, Michał Borowicki. I uprzejmie informuję Telekomunikację Polską SA, że żadnej zgody nie wyrażałem.

W związku z tym już nie proszę, a żądam, aby faktury przychodziły na mój adres korespondencyjny w niezmienionej formie. Moglibyście też popracować nad terminowością, bowiem dotychczasowa parafirma pocztowa ma z tym poważne problemy.

Dodatkową sprawą jest rekompensata (trudne słowo, ale może prawnicy TP je znają). Otóż kilka miesięcy temu promowaliście fakturę elektroniczną, mamiąc potencjalnych użytkowników udziałem w konkursie z "atrakcyjnymi" nagrodami - rowerami, rolkami czy zestawami do Nordic Walking. Zapomnieliście o jednej rzeczy. Jeżeli walczycie z ekologią (znaczy o ekologię), to nie zapominajcie o finansowym aspekcie całej sprawy. Koszt wydrukowania, zapakowania w kopertę i wysłania jednej faktury papierowej to mniej więcej 4 zł. Mnożąc tę kwotę przez liczbę potencjalnych odbiorców oraz 12 miesięcy, otrzymujemy kwotę 336 mln zł. Rocznie. To 1/3 zysku skonsolidowanego netto za ostatnie 3 kwartały. Możemy w przybliżeniu założyć, że 1/4 zysku rocznego całej grupy Telekomunikacji Polskiej pochodziłaby z "ekologii"... Fajna ta ekologia! :-)

I w zasadzie na tym można by zakończyć ten felieton, gdyby nie drobny fakt, który zapewne umknął i Wam, drodzy Czytelnicy, jak i pozostałym milionom odbiorców tej informacji. Otóż w otrzymanym e-mailu jest mowa o elektronicznym obrazie faktury, a nie o fakturze elektronicznej. Jaka jest różnica? Olbrzymia. Obraz faktury w zasadzie nie jest żadnym dokumentem. Jego moc prawna jest dokładnie taka sama, jakby dzwoniono do Was co miesiąc i mówiono: Panie Borowicki, w tym miesiącu pana rachunek wynosi 121 zł, proszę zapłacić nam to do 21 na konto. Dlatego powołanie się na nieistniejące rozporządzenie jest nadużyciem. Kolejnym. To tak, jakby pisząc o zmianie prędkości neostrady tp, powoływano się na Kodeks Drogowy. Tam też występuje słowo "prędkość".

Zobacz: treść rozporządzenia z 17. grudnia 2010 roku (plik .pdf; 35 kB).

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News