DAJ CYNK

Kurs na rafy

Witold Tomaszewski

Felietony

Wydarzenia z zeszłego tygodnia nie wpłynęły, jak do tej pory, w żaden sposób na przebieg aukcji. Efektu nie przyniósł ani wywiad Macieja Nowohońskiego z zarządu Orange, ani wypowiedzi Wojciecha Pytla z rady nadzorczej Polkomtela, ani decyzja tego ostatniego o zaprzestaniu aktywnego licytowania pasma 800 MHz.

Wydarzenia z zeszłego tygodnia nie wpłynęły, jak do tej pory, w żaden sposób na przebieg aukcji. Efektu nie przyniósł ani wywiad Macieja Nowohońskiego z zarządu Orange, ani wypowiedzi Wojciecha Pytla z rady nadzorczej Polkomtela, ani decyzja tego ostatniego o zaprzestaniu aktywnego licytowania pasma 800 MHz.

Zobacz: Orange uspokaja Polkomtel, Polkomtel apeluje do T-Mobile.

Tydzień czasu powinien wystarczyć wszystkim graczom na przeanalizowanie sytuacji i ewentualną zmianę polityki licytacji częstotliwości. "Zdejmując" z wyników efekt zaprzestania przez Polkomtel licytowania widać, że operatorzy dalej ganiają się po blokach jak gdyby nigdy nic. Nie wróży do dobrze pozytywnemu dla konsumentów rozstrzygnięciu.

Z gry - jak wynika z moich informacji - odpadł już wcześniej Emitel. Pozostali czterej operatorzy, w tym jeden w dwóch postaciach (Polkomtel w duecie z NetNet). Tak, jak pisałem w poprzednim felietonie, aukcja zakończy się w momencie, kiedy T-Mobile pogodzi się z faktem, że może zdobyć jeden blok 5 MHz, a nie dwa. Nie zazdroszczę im sytuacji, ale moim głównym zmartwieniem jest to, jak wynik licytacji przełoży się na konsumentów.

W aukcjach, które przed kilku laty zakończyły się w Niemczech i Francji, cena za 1 MHz per capita wyniosła od 1,3 do 1,5 euro. W Grecji kilka miesięcy temu - 0,93 euro. Po przemnożeniu, daje to kwoty odpowiednio w okolicach 2-2,5 mld zł za blok 5 MHz biorąc przykład niemiecko-francuski i około 700 mln zł grecki. W tych trzech krajach APRU jest jednak dwukrotnie wyższe niż w Polsce, a gęstość zaludnienia dużo większa (czyli operatorzy mają mniej "deficytowych" stacji). A w Polsce doszliśmy już do kwoty 390 mln zł...

Zobacz: Aukcja LTE - wyniki po 20. dniu.

Coraz bardziej prawdopodobne stają się czarne scenariusze. Pierwszy z nich to prawdopodobieństwo "wywrócenia" aukcji, które Wojciech Pytel już w zeszłym tygodniu oceniał na 75%. Możliwości zaskarżenia wyników jest multum, na moje oko w bardzo skuteczny sposób. Drugi z nich to osiągnięcie bardzo wysokich cen, stymulowane przez NetNet, który finalnie nie odbierze rezerwacji. Grupie spółek Zygmunta Solorza-Żaka taniej będzie zbudować ogólnopolską sieć LTE1800 na potężnym, posiadanym zasobie, wspartym sferiowym blokiem 5 MHz w paśmie 800 MHz niż NetWorkS! postawienie LTE800.

Zobacz: LTE800 ruszy komercyjnie w nadchodzących tygodniach.

Czym będzie to skutkowało? Zapewne potrzebą podwyższenia ARPU, więc i wyższymi cenami usług. Operatorzy swoje koszty (sieć, częstotliwości) w zupełnie zrozumiały sposób przerzucą na klientów. Próby odwrócenia niekorzystnego dla telekomów trendu trwają już od jakiegoś czasu, a najbardziej widowiskowe działania przeprowadza T-Mobile.

Zobacz: T-Mobile podnosi abonament w niektórych starych taryfach.

Licytacja kończy się w momencie, kiedy - upraszczając - nikt nie wykona w danej rundzie żadnego ruchu. Błędem UKE było połączenie w aukcji dwóch częstotliwości. Na 800 MHz może już nic się nie dziać, wystarczy na 2600 MHz podbijać jeden blok co rundę, aby praktycznie w nieskończoność odwlekać zakończenie. A na koniec, który kiedyś tam nastąpi, nie odebrać tej jednej rezerwacji... O ile wcześniej prezes UKE nie pogoni wszystkich z piaskownicy, jak to miało miejsce w Skandynawii czy Czechach.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News