DAJ CYNK

Magiczne MTR-y, czyli wymiana psa za milion na dwa koty po pół miliona

Witold Tomaszewski

Felietony

Po ostatnich decyzjach w sprawie stawek MTR, wiele mediów podjęło temat pytając Kiedy będziemy mniej płacić za rozmowy?. Niestety, w Polsce bardzo niewiele osób, poza tymi ze ścisłej branży, rozumie czym owe magiczne MTR-y są. Pora rozprawić się z legendami i mitami oraz pokazać cały mechanizm rozliczeń hurtowych, a także uświadomić, że opóźnienie wprowadzenia stawek rodzi problemy w zupełnie innym miejscu niż to się wielu wydaje.

Po ostatnich decyzjach w sprawie stawek MTR, wiele mediów podjęło temat pytając Kiedy będziemy mniej płacić za rozmowy?. Niestety, w Polsce bardzo niewiele osób, poza tymi ze ścisłej branży, rozumie czym owe magiczne MTR-y są. Pora rozprawić się z legendami i mitami oraz pokazać cały mechanizm rozliczeń hurtowych, a także uświadomić, że opóźnienie wprowadzenia stawek rodzi problemy w zupełnie innym miejscu niż to się wielu wydaje.

Magia hurtowych rozliczeń

MTR, czyli Mobile Termination Rate to stawka, jaką pobiera operator za każdą przyjętą minutę ruchu z dowolnej innej sieci. Jej maksymalną wartość określa UKE w stosownej decyzji. Jak była do tej pory wyliczana? Trudno powiedzieć. Wiadomo, że na pewno nie na podstawie ponoszonych kosztów, bo te w tej chwili można szacować na 1-2 grosze, o czym najlepiej wiedzą Centertel i Polkomtel, rozliczający się na komercyjnych zasadach z P4 za obsługę rozmów w roamingu krajowym. Są to w końcu bardzo podobne usługi.

Biorąc pod uwagę fakt, że każdy z operatorów mniej więcej tyle samo ruchu oddaje innym, co sam przyjmuje, w uproszczeniu można przyjąć, że nie ma znaczenia, czy MTR wynosi 10 zł czy 1 grosz. Bez względu na to, jak wygląda oferta detaliczna. Spadający MTR to niższe koszty, ale i mniejsze przychody - wszystko to bez większego wpływu na zysk netto czy EBITDA.

MTR-y a ceny detaliczne

Wiele osób błędnie wiąże stawki hurtowe z detalicznymi. One nie mają ze sobą wiele wspólnego, bo zmiana MTR-ów jest "przezroczysta" na poziomie zysku netto operatora i do niczego go ani nie zmusza, ani nie obliguje. Nieprawda? Wystarczy przytoczyć trzy fakty:
mimo spadających stawek MTR do P4 i systematycznie malejącej asymetrii, stawki detaliczne do Play nie zmieniają się. Operatorzy trzymają je od dłuższego czasu na tym samym poziomie. Czemu? Odpowiedź brzmi: bo mogą!,
w ciągu ostatnich 2 lat stawka na analogicznym, hurtowym rynku terminowania SMS-ów spadła z 15 do 5 groszy, czyli o ponad 60%. O ile w tym czasie spadły ceny detaliczne SMS-ów? Odpowiedź brzmi: ceny w tym czasie nie uległy zmianie,
hurtowa stawka za terminowanie MMS-ów wynosi 90 groszy netto za każde rozpoczęte 100 kB. Ile kosztują MMS-y do 300 kB u operatorów? Odpowiedź brzmi: z reguły nie więcej 1 zł brutto.

Asymetria

Wielokrotnie powtarzaną legendą jest to, że asymetria ma służyć budowaniu infrastruktury. Europejskie doświadczenia z nowowchodzącymi operatorami pokazują, że w momencie dynamicznego rozwoju nowy telekom ma wyraźnie więcej ruchu wychodzącego niż przychodzącego. Po to, żeby nie "przyduszać go" i nie stawiać przed wizją bycia płatnikiem netto dla większych, starszych i ustabilizowanych rynkowo oraz finansowo telekomów, wprowadzono asymetrię w rozliczeniach. W zamyśle miało to zrównoważyć koszty i przychody z tytuły MTR-ów. Jest to zupełnie zrozumiałe szczególnie, że stawki hurtowe były do teraz ustalane w zupełnym oderwaniu od kosztów. Jako żywo przypomina mi to pewien dowcip:

Siedzi baca przed chałupą, a przy nim kundel z przyczepioną kartką "Na sprzedaż". Przechodzi turysta i pyta:
- Baco, a ile byście chcieli za tego psa?
- Ino milion - odpowiada baca.
- Nikt wam, baco, nie zapłaci miliona złotych za takiego kundla!
- Zapłaci, zapłaci - upiera się baca.
Turysta poszedł dalej, a gdy wrócił, to psa już przy bacy nie było.
- I co zrobiliście z tym psem, baco?
- Sprzedałem za milion - odparł dumnie.
- Za milion? Kto wam dał tyle?!?
- To proste! Zamieniłem go na dwa koty po pół miliona.


Decyzje UKE usuwają asymetrię stawek u każdego, kto ją do tej pory miał. Oczywiście pod warunkiem, że operatorzy zastosują nowe decyzje UKE w swoich umowach dwustronnych - bo to one są wprost podstawą rozliczeń między nimi, a nie decyzja Urzędu. Rynek przez czwartego operatora został już odpowiednio rozruszany, więcej stymulacji w oparciu o asymetrię nie trzeba. Tym bardziej, że nowe stawki coraz bardziej zbliżają się do realnych kosztów.

MTR-y a konkurencja

Wszyscy operatorzy zgodnie przyznają, że obniżki MTR-ów nie wpłyną na ich zyski netto i EBITDA. To prawda. Prawdą też jest, że zapierają się rękami i nogami, żeby tych obniżek nie było. Czemu? Tego nikt nie mówi… Im niższa stawka MTR, tym większa konkurencja na rynku, wyżej ustawiona granica bezpieczeństwa w konstruowaniu ciekawych ofert. Tego operatorzy boją się jak ognia. Wiedzą, że każda obniżka hurtu to jak dosypanie prochu do beczki, na której siedzą. Widać to szczególnie po niedawnych doświadczeniach z taryfami no limit, o czym szerzej pisałem w felietonie pt. Kryzysik z kserokopiarki. Jak wyliczył prezes Centertelu Mariusz Gaca, w ciągu 3 lat będzie to kosztowało operatorów 750 mln zł. Wszyscy bacznie się obserwują i momentalnie reagują na ruch konkurenta. Teraz pole manewru powinno być większe, więc i stres prezesów związany z przyszłością prowadzonych przez nich firm poważniejszy. Pytanie tylko kto i kiedy podpali lont.

Co dadzą niższe stawki MTR? 4,29 groszy to prawie zrównanie do stawki FTR (Fixed Termination Rate), czyli opłaty za hurtowe terminowanie ruchu w sieciach stacjonarnych. Operatorzy kablowi swoje taryfy no limit na stacjonarne w wieczory i weekendy albo nawet i cały dzień już mają. A co by było, gdyby dołączono nielimitowane połączenia na telefony komórkowe? Szczególnie sieci kablowe, które zarabiają głównie na telewizji i Internecie, a telefonią stacjonarną mogą lojalizować klientów niespecjalnie dbając o zysk. Dodając do tego fakt, że są oni mistrzami w sprzedawaniu "trójpaków", daje to dość realne zagrożenie - jeżeli klient weźmie no limit w domu, to po co mu on w komórce?

Do tej pory wysokie stawki MTR stanowiły swoisty mur ogradzający operatorów komórkowych. Kto był w środku, tego stawka specjalnie nie interesowała. Bolała tych, którzy przez ten mur musieli się przebijać - głównie operatorów stacjonarnych. Teraz uległo to diametralnej zmianie. A właściwie powinno ulec 1. lipca.

Kto odniesie korzyść z opóźnienia?

Komu zależy na opóźnieniu? Bez wątpienia Polkomtelowi i PTC - im mur będzie dłużej trwał, tym lepiej. Centertelowi też, choć może trochę mniej - mając 30% rynku komórkowego i ponad połowę stacjonarnego, zmiana stawek MTR oznacza tylko tyle, że albo ramie komórkowe będzie bardziej rentowne, albo stacjonarne. Jednak bez wątpienia ci trzej operatorzy chcieliby odwlekać ten proces jak najdłużej.

Aktualna decyzja UKE z okresem przejściowym do 1. lipca jest także nie na rękę P4. Operator od dłuższego czasu mówił, że chciałby stawki MTR jak najniższej, a najchętniej zerowej. Jeżeli ma rezygnować z asymetrii, to najlepiej na rzecz 4, a nie 8 groszy, bo ciągle jest on dawcą, a nie odbiorcą ruchu w ujęciu netto. Im niższa stawka, tym mniejszy minus na hurcie. Moim zdaniem P4 będzie się opłacało odwlekać decyzję o co najmniej pół roku, czyli do momentu obowiązywania stawki 4,26 groszy.

W co gra Prezes UKE?

Muszę szczerze przyznać, że nie rozumiem postępowania Prezes UKE Magdaleny Gaj. Kiedy Anna Streżyńska zgodziła się złagodzić spadek z 9,66 groszy i zaproponowała 12,66 groszy, to nie zrobiła tego za darmo, a w zamian za inwestycje operatorów w pokrycie białych plam. Co uzyskała Magdalena Gaj? I czemu lobbowała w Komisji Europejskiej za stawką około 7 groszy na cały 2013 rok, o czym nie wspomniała w harmonogramie przedstawionym w decyzjach dla operatorów? To są pytania, na które warto poznać odpowiedź.

Jednym zdaniem...

Spadek MTR-ów ma wpływ na wzrost konkurencji, a większa konkurencja ma wpływ na ceny detaliczne, ale także np. jakość świadczonych usług. Bezpośredniego przełożenia spadku MTR-ów na spadki cen detalicznych jednak nie ma.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News