DAJ CYNK

Powolne psucie państwa

Witold Tomaszewski

Felietony

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji w trybie ekspresowym ogłosiło konsultacje zmian projektu rozporządzenia dotyczącego aukcji. Chce wprowadzić zapis, że proces zakończy się nie później niż w 115 dniu. To kolejna, kuriozalna próba wyjścia z impasu, które nie tyle operatorom, co naszemu państwu zgotowali posłowie, urzędnicy państwowi i regulator.

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji w trybie ekspresowym ogłosiło konsultacje zmian projektu rozporządzenia dotyczącego aukcji. Chce wprowadzić zapis, że proces zakończy się nie później niż w 115 dniu. To kolejna, kuriozalna próba wyjścia z impasu, które nie tyle operatorom, co naszemu państwu zgotowali posłowie, urzędnicy państwowi i regulator.

Zobacz: MAC chce skrócić aukcję LTE do maksymalnie 116 dni.

Aukcja trwa już 101 dni. Na stole jest już ponad 6,5 mld zł, czyli jakieś 110 zł na każdą aktywną w bazach operatorów kartę SIM. Rozsądne kwoty zostały już dawno przekroczone, a w zestawieniu ze średnimi przychodami z klienta nasze częstotliwości są już najdroższe w Europie. Czemu to się ciągnie? Najprostsza odpowiedź brzmi - bo może, bo nie grozi to żadnymi konsekwencjami graczom, czyli czterem operatorom. Wszyscy podbijają licząc, że aukcja zostanie odwołana. Podbijają, żeby nie została rozstrzygnięta, a konkurentowi niechcący nie przypadło zwycięstwo, bo nigdy nie można mieć pewności jak się zachowa.

Zobacz: Aukcja LTE - wyniki po 101. dniu.

Smutnym milczeniem pozostaje skonstatować tylko fakt, że przed takim scenariuszem ostrzegało UKE wiele osób. Podmioty biorące udział w konsultacjach sprzed roku dawało całą listę zagrożeń, która prawie w całości się spełniła - albo wkrótce spełni. Regulator był jednak na nie prawie zupełnie głuchy...

Zobacz: Nastąpiło zwolnienie blokady i rozpoczęcie losowania.

Ministerstwo już raz w maju podejmowało próbę zmiany rozporządzenia, wtedy była jednak mowa o zakończeniu aukcji w momencie przekroczenia czterokrotności sumy cen wywoławczych. Projekt spotkał się z praktycznie jednogłośnym sprzeciwem graczy i izb branżowych. Uznano to za niedozwoloną zmianę zasad gry w jej trakcie. Ministerstwo się poddało, aż do dziś...

Procesowi przetargu czy aukcji zawsze towarzyszy etap wyjaśnień dokumentacji. Warto tylko wspomnieć, że w związku z opóźnieniami w publikacji odpowiedzi, poprzednia aukcja została odwołana. Zainteresowani pytają i proszą o wyjaśnienie wątpliwości w określonym otoczeniu prawnym - w końcu cały proces nie jest oderwany od istniejącej legislacji. Czy w momencie, gdyby od razu w rozporządzeniu wpisane było 115 dni, to czy nie padłyby dodatkowe pytania? Czy nie mamy zatem do czynienia z ewidentnym naruszeniem interesów graczy, co zresztą jest jasno wymienione w Prawie telekomunikacyjnym jako podstawa odwołania aukcji?

Zobacz: Aukcja odwołana!

Wszystkie procesy rozdawania częstotliwości w Polsce były oprotestowywane. Bez wyjątku. Niektóre decyzje przetargowe i rezerwacyjne ostawały się we wszystkich instancjach, z niektórymi są poważne problemy (vide 1800 MHz Midasa i CenterNetu). Wydaje się jednak, że z takim Meksykiem, jaki nas czeka po aukcji, do czynienia jeszcze nie mieliśmy. Otoczenie prawne (w tym Prawo telekomunikacyjne i rozporządzenie), w jakim działają polscy operatorzy, jest dziurawe jak szwajcarski ser. Tak naprawdę poprawić można by pewnie każdy przepis Pt. Wprowadzane na chybcika, konsultowane w ekspresowym tempie zmiany, tylko pogłębiają ten chaos.

Po co to wszystko? Wydaje się, że tu decyduje kalendarz wyborczy. Aukcję trzeba rozstrzygnąć przed zmianami u steru, pochwalić się miliardowymi wpływami do budżetu, a tłumaczyć się z tego i odkręcać sytuację będzie już nowa ekipa i nowy regulator. Czy widzicie inne wyjaśnienie? Czy i tym razem ministerstwo podda się po, tego jestem prawie pewny, zmasowanej krytyce operatorów i izb branżowych? Czy może pójdzie na przysłowiowy "rympał" i na bezczelnego będzie chwaliło się sukcesem razem z UKE?

Dlaczego pozwalamy na tak ostentacyjne psucie państwa? Dlaczego u sterów ministerstwa i regulatora nie ma osoby, która odważyłaby się powiedzieć "dość"? Tym bardziej, że to naginanie prawa nie ma nic wspólnego z osiąganiem szczytnych, rynkowych celów w słabym otoczeniu prawnym, które jeszcze - w ostateczności - byłbym w stanie zrozumieć.

Zobacz: Witek nadaje #14: o aukcji LTE z Andrzejem J. Piotrowskim.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News