DAJ CYNK

Rewolucja czy ewolucja?

Witold Tomaszewski

Felietony

Mija półtora roku od wejścia na rynek Heyah i zainicjowania przez nią prawdziwej rewolucji cenowej na rynku usług głosowych. Cena minuty połączenia spadła poniżej 1 zł brutto, co wcześniej było nie do pomyślenia w prepaidach - ba, nawet w wielu abonamentach. Teraz rewolucja przenosi się na rynek usług dodanych, a dokładniej - na usługi związane z dostępem do Internetu. A może to tylko ewolucja?

Mija półtora roku od wejścia na rynek Heyah i zainicjowania przez nią prawdziwej rewolucji cenowej na rynku usług głosowych. Cena minuty połączenia spadła poniżej 1 zł brutto, co wcześniej było nie do pomyślenia w prepaidach - ba, nawet w wielu abonamentach. Teraz rewolucja przenosi się na rynek usług dodanych, a dokładniej - na usługi związane z dostępem do Internetu. A może to tylko ewolucja?

Polski Internet

Polska w rankingu OECD zajmuje 25. miejsce pod względem ilości łącz szerokopasmowych na 100 mieszkańców. 1,5 mln łączy to dość skromny wynik. Winą takiego stanu rzeczy jest głównie cena dostępu do sieci - zdecydowanie wyższa niż na zachodzie Europy, a porównując do siły nabywczej tamtejszych mieszkańców horrendalnie wysoka. Prawdą jest też, że 1,5 mln nie jest liczbą odzwierciedlającą realną ilość polskich Internautów, bo tych jest ponad 8 mln. Różnica wynika z korzystania z łącz o mniejszej przepustowości bądź dzielenia jednego łącza szerokopasmowego pomiędzy kilku użytkowników. Według kryteriów OECD łącze szerokopasmowe to takie, które zapewnia transfer na poziomie co najmniej 256 kb/s.

Na rynku usług dostępowych niepodzielnie króluje Telekomunikacja Polska ze swoją neostradą, w tle przewijają się sieci kablowe. Praktycznie we wszystkich przypadkach, aby mieć upragnione „stałe łącze”, zapłacić trzeba przynajmniej 50 zł brutto miesięcznie - i to nie licząc abonamentu telefonicznego czy za telewizję kablową (choć tu są pewne wyjątki okupione wyższą opłatą). Do tego często obwarowane są one limitami miesięcznego transferu, po których parametry łącza dość mocno spadają.

Historia ofert operatorów

Pierwszą ofertę stałego dostępu do Internetu w sieci komórkowej zaprezentował Centertel w listopadzie 2003 roku. Słynna Licencja GPRS, której twórcą był Przemysław Bukato (notabene aktualnie pracujący w Polkomtelu i tworzący iPlusa), była swoistym balonem próbnym. Nikt do końca nie wiedział jaką popularnością cieszyć się będzie oferta, ani jak wpłynie na zasoby sieciowe - w końcu była to nowatorska usługa. Na początku, aby zapanować nad sprzedażą, jedynym jej kanałem były sklepy oferujące Licencję GPRS wraz z palmtopem bądź notebookiem - m.in. Vobis, Karen i MTS. Pierwotna oferta nie miała żadnych limitów i za 49 zł netto pozwalała na nieskrępowane korzystanie z GPRS - i oficjalnie tylko z tej technologii. Późniejsze oferty uwzględniały już EDGE, ale i posiadały też limity, po których Centertel zastrzegał sobie możliwość zmiany parametrów technicznych świadczonej usługi.

Kolejnym operatorem, który zdecydował się na wejście w ten fragment rynku, było PTC. Usługa blue connect weszła w kwietniu tego roku z pompą i dużym rozmachem reklamowym. Jest dostępna dla wszystkich, umożliwia transfer danych w technologiach GPRS, EDGE, UMTS oraz pozwala na darmowe korzystanie z hotspotów należących do operatora. Niestety - na początku cena była niezbyt atrakcyjna, bo wynosiła ponad 120 zł brutto, zawierała także limit 2 GB.

Najpóźniej zareagował Polkomtel - dopiero po przejściu Przemysława Bukato z Centertela do Polkomtela pojawiła się najpierw oferta Internet Plus w czerwcu tego roku, potem przemianowana na iPlus. Cena tego ostatniego to 60 bądź 90 zł brutto - limit w obu przypadkach wynosi 1 GB, różna jest jednak cena modemów w ofercie.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News