DAJ CYNK

Samsung Galaxy S21 sprzedawany bez ładowarki? Przecież to nie problem!

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Felietony


Już za kilka chwil odbędzie się premiera smartfonów Samsung Galaxy S21, a w sieci aż roi się od plotek, jakoby telefony miały być oferowane bez ładowarek w zestawie. Internauci wściekli, tylko… czy jest o co?

Jak zwykle pierwsze było Apple. W ślad za nim poszło Xiaomi, a wiele wskazuje na to, że także Samsung dołączy dziś do trendu sprzedawania smartfonów bez ładowarek w zestawie. Według producentów takie działania mają się przysłużyć ochronie środowiska. Po drugiej stronie barykady słychać natomiast głosy o żerowaniu na klientach. No i trudno się nie zgodzić – jest w tym oburzeniu jakaś logika.

No bo ładowarka w pudełku z telefonem zawsze była. Zawsze. A teraz co? Ktoś chce nam ją zabrać? I jeszcze oczekuje, że za zapłacimy tyle samo? Nie trzeba dyplomu z ekonomii, by dojść do wniosku, że jesteśmy na tym stratni. Skoro my jesteśmy stratni, to znaczy, że ktoś naszym kosztem zarabia i tym kimś jest pewnie producent. Reszta to już żelazna logika – producenci złodzieje, ładowarka świętość.

Ci pazerni producenci!

Postawmy sprawę jasno: na jakie szczytne idee by się producenci nie powoływali, wiadomo, że chodzi tutaj o optymalizację kosztów i w efekcie wyższe zarobki dla producentów. Może niekoniecznie będą zbijać kokosy na samej sprzedaży ładowarek, ale mniejsze pudełka to mniejsze koszty magazynowania i transportu, a to już wymierna oszczędność.

Także tak, chodzi o kasę i tego nie mam zamiaru kwestionować. I tak, konieczność zdobycia ładowarki we własnym zakresie to jest pewna niedogodność, ale i tak popieram decyzję producentów. No dobra, może „popieram” to za duże słowo, ale uważam, że jest to bez porównania mniejszy problem, niż próbuje się to przedstawiać w Internecie.

Samsung Galaxy S21 bez ładowarki?

No bo pomyślcie chwilę, ile macie w domu sprzętów ładowanych bądź zasilanych przez microUSB albo USB-C? A do ilu z nich były dołączone ładowarki? Sam naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem jakiś produkt – poza smartfonami i tabletami oczywiście – który miałby ją w zestawie. Zazwyczaj producenci ograniczają się wyłącznie do kabelka i to zwykle na tyle krótkiego, że i tak się do niczego nie nadaje. A świat się nie kończy.

Kto nie ma ładowarki, niech pierwszy rzuci kablem!

Ktoś może powiedzieć, że to przecież dlatego, że każdy ma ładowarkę do telefonu. No i jest to całkiem trafny argument. Tyle tylko, że ta jedna czy dwie ładowarki w domu to trochę mało. Sam korzystam obecnie chyba z pięciu ładowarek (a i to nie jestem pewien, czy jeszcze o jakiejś nie zapomniałem), z czego do dwóch mam na stałe podłączoną lampkę biurkową i Chromecasta, a kolejne trzy czasem nie wystarczą, kiedy akurat w tym samym momencie muszę podładować telefon, słuchawki i aparat. A nie daj Bóg, żeby chciała z nich skorzystać jeszcze żona!

Być może ktoś będzie mi próbował zarzucić kiepską logistykę, ale nie chodzi mi w tym momencie o to, czy potrzebuję pięciu, czy jednej ładowarki USB. Zmierzam do tego, że dawno przestaliśmy mówić po prostu o ładowarce do telefonu, tylko o czymś bardziej uniwersalnym, co w domu po prostu musi być i kropka. To nie wczesne lata 2000., kiedy kabelkiem z wymyślną wtyczką można było naładować tylko komórkę i nic innego. Co się stanie, jeśli nie znajdę ładowarki w zestawie z moim kolejnym smartfonem? Nic, po prostu użyję ładowarki, której na co dzień używam do ładowania aparatu. Albo pada do konsoli. Albo odłączę Chromecasta. W każdym razie jakaś ładowarka na pewno się w domu znajdzie, a jak nie, to i tak najwyższy czas, żeby ją wreszcie kupić.

Zobacz: Samsung Galaxy S21 też bez ładowarki?
Zobacz: Xiaomi Mi 11 bez ładowarki, ale... jednak z ładowarką

I nie, to nie znaczy, że cieszę się, że wraz z nowym telefonem prawdopodobnie nie dostanę ładowarki. Ale będę robił za adwokata diabła i bronił producentów, bo w mojej ocenie mają święte prawo oczekiwać, że każdy z nas taką ładowarkę jednak ma. A jeśli nie, to świat nie kończy się na adapterach dodawanych do zestawu i za kilkadziesiąt złotych naprawdę można kupić coś, co będzie nam lepiej służyło i przetrwa niejeden telefon.

Także rozumiem oburzenie, ale czy to naprawdę tak wielki problem? Czy naprawdę powinno się to spotkać z większym oburzeniem niż brak wsparcia dla starszych urządzeń, utrudnianie napraw czy coraz częstsze przemycanie reklam do fabrycznych aplikacji? Pozwolę to sobie zostawić bez odpowiedzi.

Ankieta
62%
34%
4%
0%

Wszystkich głosujących: 630

Źródło ankiety: Samsung Galaxy S21 sprzedawany bez ładowarki? Przecież to nie problem!

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne, Pexels

Źródło tekstu: własne