DAJ CYNK

Transmisja z o.o.

Witold Tomaszewski

Felietony

Na łamach wielu mediów nie raz przetaczały się artykuły dotyczące wysokich rachunków, które najczęściej wynikały albo z wysyłania SMS-ów premium, albo transmisji dużej ilości danych rozliczanych cennikowo. SMS-y można zablokować, UOKiK walczył z niejasnymi loteriami, a teraz Orange rozwiązuje problem z megabajtami.

Na łamach wielu mediów nie raz przetaczały się artykuły dotyczące wysokich rachunków, które najczęściej wynikały albo z wysyłania SMS-ów premium, albo transmisji dużej ilości danych rozliczanych cennikowo. SMS-y można zablokować, UOKiK walczył z niejasnymi loteriami, a teraz Orange rozwiązuje problem z megabajtami.

Czytelnicy TELEPOLIS.PL są obeznani z technologią jak rzadko kto. W 53-milionowej masie kart SIM i około 32-33 mln osób korzystających z telefonii komórkowej są zaledwie kroplą, choć jest ich prawie milion. Komentarze pod danymi GUS dotyczącymi komórkowego "użycia" w 2011 roku świadczą o tym, jak bardzo odstają od typowego użytkownika. Mówią o tym też dane operatorów, gdzie ARPU z usług transmisji danych jest poniżej 1 zł w prepaidzie i niewiele ponad 5 zł w postpaidzie. Ilu z Was miesięcznie wydaje tylko tyle?

Typowy klient sieci komórkowej ma problem z poprawnym zdefiniowaniem tego czym jest Internet. Dla niego to najczęściej przeglądanie stron www. Wyświetlanie aktualnej pogody, używanie komunikatorów, mapa i AGPS, aktualizacja widgetów w smartfonach? Nieeeeee... To nie jest Internet, to tylko taki bajer w telefonie.

Proszę Pana, ja wiem co to ten Internet, ja nie korzystam, nie chcę dodatkowych kosztów, proszę mnie nie naciągać tylko sprzedać mi tego pięknego, lśniącego smartfona! - nieraz słyszą sprzedawcy w każdej sieci. Już po pierwszym miesiącu klient wraca zszokowany rachunkiem - dobrze, jeżeli zamknie się w kilkuset złotych, a nie powyżej tysiąca. Niektórzy dadzą sobie wytłumaczyć i zapłacą, inni złożą reklamację, operator przy odrobinie dobrej woli ją uzna, ale za to każe włączyć pakiet transmisji danych. Tylko po co się tak szarpać? Po co denerwować użytkownika, po co dodawać sobie dodatkowej pracy związanej z obsługą problemu?

Najgłośniejsze tego typu przypadki były w Play. W odpowiedzi operator skonstruował nowe taryfy zapewniające, że nie przekroczy się zadeklarowanej kwoty na transmisję. Dodawano też naklejki na pudełka smartfonów z informacją o niebezpieczeństwie związanym z używaniem ich bez dedykowanej taryfy. W cenniku dalej jednak pozostał 1 zł za MB, który może pojawiać się na rachunku w zwielokrotnionej ilości.

Orange od 21. września, wraz z nowymi taryfami, wprowadza bardzo ciekawą usługę. Jeżeli nie ma się pakietu danych, to pierwszy MB kosztuje 3 zł. Po jego przekroczeniu, automatycznie uaktywnia się pakiet 299 MB za 7 zł (czyli do tej pory 300 MB za 10 zł). Po przekroczeniu włącza się pakiet 700 MB za 10 zł (sumarycznie 1 GB za 20 zł). Potem lejek 16 kb/s i brak opłat za kolejny transfer.

Podsumowując - jak się nie korzysta, to nie płaci się nic. Jak się włączy w miesiącu raz, niechcący, to zapłaci się 3 zł. Jednak w żadnym wypadku, nawet intensywnego używania telefonu, nie zapłaci się za dane więcej niż 20 zł. Koniec z "niebezpieczną" dla rachunku transmisją.

Ktoś może powiedzieć - włączę niechcący transmisję, pobiorę nie daj Boże trochę ponad 1 MB danych i od razu do rachunku mi dopiszą 10 zł! Owszem, ma rację - w Plusie i Orange 1 MB kosztuje teraz 5 zł, choć z ciut lepszym taktowaniem. Tyle, że teraz niezrozumienie zasad działania Internetu w telefonie albo aktualizacja oprogramowania nie zrujnuje finansowo nikogo. Gwarancja jest prosta - więcej niż 20 zł nie zapłacisz.

Rozwiązanie Orange bardzo mi się podoba. Chociażby dlatego, że otwiera drogę do edukacji społeczeństwa i zaznajamiania go z nowymi technologiami. Z jasnym, prostym przekazem o dużej sile marketingowej - to naprawdę nie zaboli Twojego portfela! Trzymam za to kciuki.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News