DAJ CYNK

Niedobór kart graficznych to z...a sprawa, ale docenisz to za jakiś czas

Piotr Urbaniak

Sprzęt

 

Jakieś półtorej dekady, kilku spektakularnych wpadek i kryzysu na rynku chipów potrzebowała NVIDIA, by ucywilizować segment kart graficznych dla graczy. I zrozumieć, że metoda brutalnej siły to kurs na ścianę.

Deep Learning Super Sampling, Image Scaling, a nawet i Reflex – co łączy te trzy rozwiązania, prócz logo Nvidii oczywiście? Otóż pewna zdroworozsądkowość. Coś, co jeszcze trzy-cztery lata temu było dla rynku hardware’u do gier pojęciem nieznanym, żeby nie powiedzieć abstrakcyjnym.

Wyważając otwarte drzwi

Ręka w górę, kto pamięta takie wynalazki jak PhysX czy później HairWorks i Turf Effects, a w międzyczasie dziesiątki innych. Co by o nich nie mówić, zawsze miały jeden wspólny mianownik. Mówiąc wprost, do granic wytrzymałości zajeżdżały sprzęt. Nie chcę powiedzieć, że korzyści płynących z rzeczonych wodotrysków w ogóle nie było widać, ale często i gęsto zysk okazywał się zupełnie niewspółmierny do ponoszonych kosztów.

Weźmy za przykład choćby kultowego dzisiaj Wiedźmina 3, który to, odpalony na sobie współczesnych kartach serii Maxwell, nawet topowym konfiguracjom robił problemy z uzyskaniem przyzwoitych 60 kl./s we wcale już nie rekordowej wówczas rozdzielczości Full HD. A gdy do tego dochodziły widowiskowo teselowane włosy Geralta, to pozostawało albo lecieć do banku po kredyt na dwa GTX-y 980 Ti, albo pogodzić się z szarpiącym co rusz obrazem.

Brak kart graficznych to z...a sprawa, ale docenisz to za jakiś czas

Zresztą, generalnie takie panowały wtedy trendy. Że jeśli producent sprzętu pochylał się nad warstwą programową, to głównie po to, by zachęcać do inwestowania w coraz droższe zabawki. Trudno wprawdzie jednoznacznie wskazać datę narodzin takiego myślenia, ale bez wątpienia pomogła koniunktura.

Dopiero od niedawna mówi się o ekranach 4K, które w istotny sposób zwiększają złożoność obliczeniową każdej sceny. Wcześniej przez jakąś dekadę świat pecetów kręcił się wokół Full HD. Tworzone za czapkę gruszek konsole z 2013 roku, a więc PS4 i Xbox One, poprzeczki nie podniosły. Panował tym samym swoisty marazm, a jednak segment hardware z czegoś żyć musiał. Optymalizacja była więc bardziej kulą u nogi niż korzyścią.

Umówmy się, takie były realia

Z perspektywy czasu, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że całymi latami podejście do gamingowych pecetów, pojmowane jako całokształt sprzętu i oprogramowania, było do bólu prymitywne. Opierało się bowiem tylko na dwóch zmiennych; surowej mocy obliczeniowej i tym, co może ją przepalić.

Znamiennym przykładem takiej beztroski, a zarazem plamą na honorze swych twórców jest wydany w 2011 roku Crysis 2. Po dziś dzień nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić, dlaczego zdecydowano się na renderowanie realistycznej wody pod mostami. I nie, że wtedy, gdy gracz zaczynał się rozglądać po okolicy, ale nieprzerwanie przez cały czas, czyli nawet jeśli nie było najmniejszych szans na dostrzeżenie kunsztu grafików.

Brak kart graficznych to z...a sprawa, ale docenisz to za jakiś czas

Nie jestem fanem teorii spiskowych, więc zakładam, że doszło tutaj do niedopatrzenia. Na tyle jednak poważnego, że ówczesne grafiki segmentu średniego, pokroju GTX 460, były wycinane w pień. Nie wspominając już architekturach starszych, albo tych gorzej radzących sobie ze złożoną teselacją, bo to właśnie ten efekt był zabójczy.

A przecież dwa wymienione dotąd w niniejszym artykule przykłady to ledwie wierzchołek góry lodowej. Doby zabrakłoby, aby wymienić wszystkie optymalizacyjne potworki, wydane w ciągu ostatniej dekady. Tytuły szafujące supersamplingiem, wielokątami widocznymi ledwie albo wcale, czy stanowczo nadmiernym używaniem przezroczystości. Wszystko to, niestety, jakby ku uciesze twórców sprzętu, którzy dorzucali węgla do pieca licząc skapujące dolary. 

Zmiana kursu

Przyznam szczerze, że przez długie lata, konsekwentnie karmiony papką szaleńczego pędu, nie byłem w stanie sobie nawet wyobrazić sytuacji, w której rynek powiedziałby stop. Ale oto przyszły lata 2019-21, a wraz z nimi prawdopodobnie największy kryzys na rynku krzemu w historii, który przypadkiem zgrał się z innym epokowym wydarzeniem – rozkwitem ery 4K. Jest to sytuacja iście bezprecedensowa, bo teraz, kiedy akurat inwestycja w teraflopsy byłaby całkowicie zrozumiała, trzeba poszukiwać alternatyw.

Jasne, niezupełnie dobrowolnie, ale mimo wszystko zaczęto dostrzegać zupełnie nowe horyzonty, a przy okazji faktyczne potrzeby graczy. Dzisiaj nie mówi się już o supersamplingu, czyli renderowaniu obrazu w wyższej rozdzielczości niż natywna monitora, a wprost przeciwnie – DLSS i NIS to rozwiązania, które mają na celu ograniczyć wymiary ramki, jednak przy możliwie małym wpływie na jakość obrazu.

Brak kart graficznych to z...a sprawa, ale docenisz to za jakiś czas

Zobacz i kup teraz: Komputery PC z układami GeForce serii RTX 30

Mniejsza o to, czy wynika to z setek godzin karmienia sieci neuronowych czy ze znacznie prostszego skalowania kierunkowego z algorytmem uśredniającym celem wyostrzenia. Liczy się przede wszystkim fakt, że mówimy o koncepcjach, które, zamiast masakrować hi-end, pozwalają cieszyć się płynną i efektowną rozgrywką na sprzęcie klasy średniej.

Reflex to z kolei trochę inna para kaloszy, bo służy usunięciu z toru obrazu kolejki renderowania, by kolejne klatki bez opóźnień trafiały na ekran. Nvidia zadała sobie trud stworzenia wielopoziomego API, a podejrzewam, że jeszcze cztery-pięć lat temu w analogicznej sytuacji słyszelibyśmy o wąskim gardle na procesorze, bez głębszej refleksji nad komunikacją pomiędzy tymże a kartą graficzną.

Brak kart graficznych to z...a sprawa, ale docenisz to za jakiś czas

Zobacz i kup teraz: Komputery GeForce RTX stworzone z myślą o e-sporcie

Nic tylko się cieszyć

Ostatecznie wychodzi cokolwiek dwuznacznie, ale patrząc przekrojowo, moim zdaniem, z korzyścią dla graczy. OK, nie jest sytuacją zdrową, że tuzin topowych kart graficznych stanowi ekwiwalent kawalerki pod Warszawą, jednak nie było sytuacją zdrową również bezmyślne prężenie muskułów.

Chcąc nie chcąc, panie i panowie na stołkach, czy to w Nvidii czy we wszystkich innych firmach związanych z komputerowym hardware’em, zostali niejako zmuszeni do zmiany dotychczasowego podejścia. Nam, graczom, nic tylko się cieszyć.

Materiał zawiera lokowanie oferty Komputronik, ale w 100 proc. stanowi opinię autora.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock (Peter Gudella)