Firma Realme wypuściła na rynek smartfon GT Neo 3T, który występuje także w wersji inspirowanej japońską kreskówką Dragon Ball Z. Urządzenie, które w zasadzie jest nowym wcieleniem ubiegłorocznego modelu GT Neo 2, miałem przyjemność testować i po podzieleniu się z Czytelnikami pierwszymi wrażeniami, teraz przyszedł czas na pełną recenzję.
Patrząc na współczesne smartfony można dojść do wniosku, że mają one coraz więcej cech wspólnych. Czasem ciężko jest odgadnąć, z jaką marką mamy do czynienia, jeśli nie widzimy odpowiednich oznaczeń na obudowie. Cieszy zatem to, że producenci od czasu do czasu tworzą specjalne edycje swoich produktów.
Tak się stało w przypadku Realme, Firma ta stworzyła smartfon Realme GT Neo 3T Dragon Ball Z Edition, czyli specjalną wersję jednego z nowo wydanych smartfonów (choć niekoniecznie nowych), inspirowaną popularnym również w Polsce japońskim serialem animowanym o przygodach Son Goku. Urządzenie dzięki temu wygląda świetnie, również w zakresie „wystroju” interfejsu systemowego. A jak smartfon sprawuje się w codziennym użytkowaniu? Tego się dowiesz z poniższej recenzji, do której przeczytania i komentowania zapraszam.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na to, że konstrukcyjnie ten smartfon jest identyczny, jak ubiegłoroczny Realme GT Neo 2. Nie licząc odświeżonego wyglądu, inspirowanego serialem Dragon Ball Z, jest to więc „odgrzewany kotlet”, który w dodatku więcej kosztuje. Z resztą, w Chinach ten model ma oznaczenie GT Neo 2 i nie udaje nowego smartfonu, którym nie jest.
Realme GT Neo 3T przyjechał do mnie w pomarańczowo-niebieskiej wersji Dragon Ball Z. W stylizowanym na ten znany serial animowany pudełku znalazła się również ładowarka USB o mocy 80 W, przewód USB A-C, igła do wysuwania tacki na karty nanoSIM (z napisem Dragon Ball Z) oraz szare etui na telefon. Zestaw został wzbogacony o naklejki z postaciami z Dragon Balla oraz specjalną kartę kolekcjonerską.
Do testowanego smartfonu nie dołączono słuchawek, dlatego skorzystałem z własnych – bezprzewodowych Sony MDR-100ABN. Chciałem też użyć przewodowych słuchawek AKG (ze złączem USB-C), ale mi się to nie udało.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis.pl