Test telefonu Nokia Lumia 620

Nokia chyba w końcu zrozumiała, że kluczem do zdobycia popularności systemu Windows Phone 8 nie jest celowanie w najwyższy segment rynku, a promowanie dobrze wyglądających, funkcjonalnych i sprawnie działających smartfonów, które przy okazji nie zrujnują portfeli klientów. Taka właśnie jest nowa Nokia Lumia 620 - zgrabna, kolorowa, intrygująca. I chociaż nie obyło się bez wpadek - w tym jednej poważnej - już teraz mogę napisać, że to z pewnością telefon wart swojej ceny.

Redakcja Telepolis
99+
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Test telefonu Nokia Lumia 620

Nokia chyba w końcu zrozumiała, że kluczem do zdobycia popularności systemu Windows Phone 8 nie jest celowanie w najwyższy segment rynku, a promowanie dobrze wyglądających, funkcjonalnych i sprawnie działających smartfonów, które przy okazji nie zrujnują portfeli klientów. Taka właśnie jest nowa Nokia Lumia 620 - zgrabna, kolorowa, intrygująca. I chociaż nie obyło się bez wpadek - w tym jednej poważnej - już teraz mogę napisać, że to z pewnością telefon wart swojej ceny. Prawda, że jesteście ciekawi, co tym razem Nokia dla nas przygotowała?

Zestaw

Nokia kontynuuje swoją tradycję i od dobrych paru lat nic nowego w kwestii opakowań jej produktów się nie zmieniło. To wciąż to samo minimalistyczne niebieskie pudełko z wysuwaną z boku zawartością. Zawartością, której jednak nie ma zbyt dużo - znajdziemy tu zupełnie standardowe wyposażenie w postaci ładowarki, wtykanego do niej kabla USB oraz prostego zestawu słuchawkowego. Zabrakło chociażby jednej dodatkowej wymiennej obudowy w innym kolorze, a przecież to właśnie one i związana z nimi różnorodność stanowią główny przekaz reklam nowej Lumii. Dla chcących zmienić standardowy kolor obudowy pozostaje więc jej zakup osobno za około 70 zł w autoryzowanych sklepach Nokii.

<: F1287 :>

Design i wykonanie

Lumia 620 jak na wielkość swojego ekranu jest zaskakująco zgrabna - jej wymiary to tylko 115,4 na 61,1 milimetra. Jedyne do czego można się przyczepić to grubość, która wynosi aż 11 milimetrów i nie stawia jej wśród najcieńszych rozwiązań dostępnych na rynku. Nokia mogłaby w prosty sposób odchudzić swojego grubaska poprzez zastosowanie niewymiennej i zwartej obudowy, co jednak przekreśliłoby jedną z większych zalet jej nowego smartfonu, jaką niewątpliwie jest możliwość zmiany koloru całej obudowy. Właśnie, obudowy - bo nie jest to tylko "tylny panel" jak w większości podobnych rozwiązań, a zakrywająca również boki pełnoprawna obudowa. Oprócz niewątpliwego poczucia solidności, ma to jeszcze jedną dużą zaletę - zmiana koloru obudowy całkowicie zmienia wygląd 620-tki. Zmiana ta nie pozostawia żadnych elementów w innym kolorze (co często zdarza się innym producentom i wygląda po prostu nieestetycznie). Tutaj wymienna obudowa w dowolnym kolorze wraz z "gołym" telefonem za każdym razem tworzy zgraną całość, co robi naprawdę duże wrażenie. Szczególnie w przypadku paneli w kolorze soczystej żółci, pomarańczy lub neonowej zieleni czy różu, które przyciągają wzrok innych jak magnes. Dla mniej odważnych Nokia przygotowała także bardziej standardowe kolory: biały, czarny, niebieski. Od tej ferii barw może zaboleć głowa, ale fakt faktem - każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Przed zakupem warto sprawdzić, jaką fakturę ma obudowa w danym kolorze: przykładowo wersje czarna i niebieska są matowe i lekko gumowane, podczas gdy żółta i zielona efektownie błyszczą się i są bardziej śliskie.

Cały przedni panel pokrywa plastikowa powierzchnia, która nijak ma się do stosowanego u konkurencji Gorilla Glass. Co prawda jest miła w dotyku i palec ślizga się po niej całkiem nieźle, ale małe ryski zbierają się na niej dość szybko. W dodatku tłucze się tak samo łatwo jak szkło... Nie pytajcie skąd o tym wiem ;-).

Dalsza część tekstu pod wideo

Na odchudzonej do maksimum powierzchni nad ekranem znajdziemy tylko głośnik do rozmów, przednią kamerkę oraz logo Nokii, zaś pod nim standardowe dla systemu Windows Phone trzy dotykowe przyciski funkcyjne. Lewą krawędź obudowy pozostawiono wolną, zaś na prawej umieszczono klawisze głośności, blokady ekranu oraz spust aparatu. Ten ostatni element jest charakterystyczny dla wszystkich telefonów działających pod kontrolą systemu Microsoftu i dość wyraźnie odróżnia je od konkurencji, która w przeważającej większości już dawno odeszła od fizycznego spustu migawki na rzecz przycisków ekranowych. Popieram inicjatywę giganta z Redmond, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę trend powiększania smartfonów do maksimum - w takim wypadku fizyczny przycisk aparatu naprawdę ułatwia życie. Na górnej krawędzi znalazło się gniazdo słuchawkowe JACK 3,5 mm, zaś na dole znajdziemy tylko port microUSB. Obiektyw aparatu fotograficznego wraz z pojedynczą diodą doświetlającą wraz z głośnikiem zewnętrznym oraz logo firmy znajduje się z tyłu urządzenia.

Wyświetlacz

Nokia w modelu 620 postawiła na bardzo kompaktowy rozmiar ekranu - 3,8 cala - który w połączeniu z rozdzielczością wynoszącą 800 na 480 pikseli daje zagęszczenie 246 punktów na cal. Te parametry dzisiaj nie robią już na nikim wrażenia, jednak byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością obrazu wyświetlanego przez nową Lumię. Może jej ekran nie jest aż tak szczegółowy, jak topowe konstrukcje dostępne na rynku, ale pozostałe parametry, takie jak kontrast czy kąty widzenia stoją na bardzo wysokim poziomie, szczególnie biorąc pod uwagę niezbyt wysoką cenę nowej Nokii. Jeszcze lepiej sprawa ma się po wyjściu na zewnątrz - w kwestii widoczności ekranu w słońcu 620-tka wręcz deklasuje swoją konkurencję i niebezpiecznie zbliża się do poziomu kilkukrotnie droższych smartfonów - przebija pod tym względem na przykład iPhone'a 4.

Osobną kwestią jest takie sobie działanie czujnika jasności otoczenia, mającego w teorii dostosowywać jasność wyświetlacza adekwatnie do warunków panujących w otoczeniu, w którym przebywamy. W przypadku Lumii 620 czujnik ten dość często wariuje - a to za mocno się ściemni, a to czasem nie rozjaśni po wyjściu na zewnątrz. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale potrafi zirytować.

Ubolewam nad tym, że Nokia nie umieściła w tym modelu swojej technologii pozwalającej na używanie ekranu dotykowego nawet w rękawiczkach, co dość często było wspominane przy okazji kampanii reklamowych Nokii Lumia 920 i 820. Niestety tutaj nie znajdziemy w ustawieniach tego ultra czułego trybu - a szkoda, bo stanowiłoby to całkiem miły dodatek i mogłoby być charakterystyczną cechą wszystkich Lumii z nowym Windows Phone 8.

Połączenia, wiadomości

Microsoft postanowił na pełną integrację książki telefonicznej z serwisami społecznościowymi - można wręcz odnieść wrażenie, że takie nieistotne szczegóły jak numer telefonu czy adres e-mail to jedynie dodatki. Najważniejsze jest to, co w Internecie - poprzez przesunięcie palcem po ekranie możemy przełączać się między aktywnością danego znajomego na Facebooku, by po kolejnym przesunięciu oglądać dodane przez niego zdjęcia. To zupełnie nowatorskie podejście do tak "zastałego" elementu każdego systemu operacyjnego jak właśnie książka telefoniczna, na którą jak wydawało się przedtem, nikt nie miał pomysłu. Zabrakło opcji ustawienia danego kontaktu jako ulubionego - możemy za to przypiąć go jako kafelek do naszego ekranu głównego. Na szczęście Nokia Lumia 620 oferuje nie tylko efektownie wyglądającą i funkcjonalną książkę telefoniczną, ale też sprawdza się po prostu jako telefon - rozmowy nią wykonywane są wystarczająco głośne i czyste, szczególnie ze wsparciem technologii HD Voice, którą w Polsce póki co oferują sieci T-Mobile i Play.

Jedną z ciekawych nowości zaprezentowanych podczas premiery systemu Windows Phone 8 jest funkcja Pokoje, która pozwala wysyłać wiadomości oraz udostępniać zdjęcia, filmy notatki i kalendarze w obrębie wyznaczonej przez nas grupy znajomych. Aby jakaś osoba mogła dołączyć do naszego pokoju, musi otrzymać zaproszenie. Co ciekawe, do pokoju mogą dołączyć także użytkownicy telefonów z systemem Windows Phone 7 oraz iPhone'ów, jednak w tym wypadku mogą oni udostępniać jedynie kalendarze.

Nowe podejście Microsoftu do funkcji telefonu widać także w aplikacji do zarządzania naszymi wiadomościami, która w jednym miejscu łączy w sobie SMS-y, czat Facebooka oraz usługę Windows Live. Wiadomości pochodzące z tych trzech różnych źródeł wyświetlane są w jednej kolumnie z ewentualnymi adnotacjami, że właśnie przełączyliśmy się na przykład na czat Facebooka. W trakcie każdej konwersacji możemy zmienić tryb wysyłania naszych wiadomości, a dodatkowo w przypadku wykrycia, że dana osoba jest akurat offline, aplikacja sama proponuje przełączenie się na tradycyjne wiadomości tekstowe. Tak daleko idąca integracja ma swoje oczywiste plusy, jednak nie ustrzeżono się kilku błędów i wpadek. Na przykładzie czatu Facebooka: telefon pobierze wiadomości przychodzące od naszych znajomych, jednak gdy nie odpisujemy im ze smartfona, nasze wiadomości nie wyświetlą się nam w telefonie i powstaną dziury w konwersacji bez możliwości podglądu wcześniejszej rozmowy. Irytuje także to, że jesteśmy cały czas dostępni na czacie, bez względu na porę dnia i to, czy używamy telefonu. W tym wypadku pomaga ustawienie statusu "niedostępny", jednak wtedy nie będziemy mogli otrzymywać nowych wiadomości. Jednak najbardziej rażącą wpadką są zależnie od humoru dochodzące powiadomienia o otrzymaniu nowej wiadomości z serwisów internetowych. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że w skrzynce brakowało kilku wiadomości nadesłanych przez moich znajomych, którzy denerwowali się dlaczego im nie odpisuję, skoro ciągle jestem dostępny... Taka mała kumulacja chimer Windows Phone'a.

Klawiatura ekranowa swoją wygodą zachwycała już w poprzedniej edycji mobilnych okienek - w przypadku WP8 jest o tyle lepiej, że dopracowano i dodano nowe pakiety językowe do autouzupełniania słów, które działa całkiem przyzwoicie i znacznie przyspiesza wpisywanie tekstu. Warto wspomnieć o sporym pakiecie emoji - czyli popularnych emotikonek - dostępnych bezpośrednio z poziomu klawiatury.

Wydajność

System Windows Phone od początku pozwalał na niesamowicie płynną pracę nawet na najtańszych urządzeniach, takich jak bardzo popularna w Polsce Lumia 610. Wydaje się, że właśnie to może być kluczem do sukcesu telefonów opartych o nowy system Microsoftu, bo w niższych widełkach cenowych smartfony z Androidem tego porównania zwyczajnie nie wytrzymują. Przy Windows Phone 7 czy 8 tania androidowa konkurencja wypada dość kiepsko - owszem, może jest nieco bardziej funkcjonalna za sprawą większej ilości aplikacji w Google Play, za to wyraźnie ustępuje okienkowym telefonom w kwestii szybkości działania oraz płynności i stabilności interfejsu. Tu wszystko po prostu działa, a użytkownik nie musi obawiać się o ilość dostępnej pamięci RAM czy obciążenie procesora.

A już szczególnie widać to w przypadku bohatera testu - Lumia 620 wyposażona jest w może nie najświeższy, ale ciągle wydajny procesor Snapdragon S4 z dwoma rdzeniami Krait taktowanymi zegarem 1 GHz, grafikę Adreno 305 oraz 512 MB pamięci operacyjnej. Taka konfiguracja po prostu nie może źle pracować ze skrojonym na miarę systemem Microsoftu, który to przecież narzucił producentom wykorzystanie konkretnych chipsetów jednej firmy - Qualcomm, co z kolei zaowocowało lepszą optymalizacją systemu i mniejszą ilością pracy dla developerów piszących aplikacje na mobilne okienka. Lumia 620, podobnie jak wszystkie inne telefony spod znaku Windows Phone, po prostu działa. Nie zaobserwujemy tutaj żadnych spowolnień, przycięć i tym podobnych. Chwile, w których telefon potrzebuje wczytać większą ilość danych są sprytnie tuszowane przez całkiem przemyślaną animację niepokazującą rzeczywistego postępu "pracy". No i do tego ta stabilność - podczas kilku tygodni testów ani razu nie udało mi się zawiesić nowej Lumii, która po dwóch tygodniach bez restartu działała równie żwawo, jak zaraz po uruchomieniu.

Interfejs












Niestety w kilku miejscach czuć, że WP8 wciąż nie jest dopracowany na tyle, na ile mógłby przy odrobinie chęci Microsoftu. Chodzi między innymi o krytykowane ze wszystkich stron jedno ustawienie głośności dla całego telefonu - zarówno dla powiadomień o połączeniach i wiadomościach, jak i słuchania muzyki czy oglądania filmów. Kończy się to najczęściej tym, że po zdjęciu słuchawek z uszu, musimy ponownie ustawić klawiszami głośności optymalne ustawienia dla dzwonków, bo okazałoby się, że są one za głośne lub za ciche. To naprawdę frustrujące, a rozwiązania póki co brak.

Odtwarzacz muzyki i filmów

Nokia w ostatnich reklamach jasno stawia na przekaz, że pełnowartościowymi smartfonami z Windows Phone są tylko Lumie - między innymi za sprawą autorskich aplikacji fińskiego producenta, które w znaczący sposób rozbudowują możliwości systemu. Tak jest w przypadku aplikacji Nokia Mix Radio, dostępnej wyłącznie dla posiadaczy okienkowych smartfonów Nokii, pozwalającej na darmowe strumieniowanie muzyki z Internetu. Skoro z Internetu, to do działania potrzebuje połączenia z siecią, jednak poza transferem nie ponosimy żadnych dodatkowych opłat. Wystarczy wybrać interesujących nas artystów, a aplikacja sama dobierze zestaw piosenek, które mogą nam się spodobać. Do tego możemy przebierać w już przygotowanych setach dopasowanych do konkretnego rodzaju muzyki, czy wykonawcy i nawet zapisywać je w pamięci telefonu do dalszego odsłuchu bez połączenia z siecią Oprócz tego nasze ulubione pozycje możemy zakupić w muzycznym sklepie Nokii, tak by móc zachować je na urządzeniu i odtwarzać bez potrzeby połączenia z siecią. To, co cieszy, to całkiem rozbudowana baza utworów - owszem, zdarzają się braki, jednak w zdecydowanej większości przypadków znajdziemy to, czego szukamy.

<: F1288 :>

Hub Muzyka + Wideo w jednym miejscu zbiera historię ostatnio odtwarzanych przez nas elementów, umożliwia słuchanie lub oglądanie podcastów oraz szybkie przejście do Marketu, a także przenosi nas do właściwego odtwarzacza muzyki czy filmów. Wszystkie zakładki poukładane są tam w logiczną całość, a niezwykle prosty interfejs sprawia, że nikt nie powinien mieć problemu z jego obsługą. Nasze utwory dostępne są z poziomu czterech kategorii: artyści, albumy, playlisty oraz wszystkie piosenki. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość podglądu trzech następnych w kolejce utworów po dotknięciu okładki odtwarzanej piosenki. Szkoda, że nie można przełączać się między nimi poprzez przesunięcie palcem po ekranie w lewo lub prawo - w tym celu trzeba używać przycisków wyświetlanych na ekranie. Nie zabrakło equalizera, choć ten jest tylko dodatkiem od Nokii, niedostępnym bezpośrednio z poziomu odtwarzacza. Aby zmienić profil dźwięku musimy udać się do odpowiedniej kategorii w ustawieniach telefonu, co zmienia brzmienie zarówno w zwykłym odtwarzaczu, jak i Mix Radio. Jeśli chodzi o jakość dźwięku wydobywającego się z wyjścia słuchawkowego - początkowo byłem lekko rozczarowany, bo w moim nieaudiofilskim odczuciu po prostu czegoś brakowało. Braki te skutecznie uzupełnił właśnie equalizer, dzięki któremu po którymś podejściu dobrałem optymalne dla mnie ustawienia dźwięku i nowa Lumia w końcu zaczęła grać znośnie. I choć wciąż daleko jej było do poziomu droższych smartfonów, to w swojej klasie 620-tka nie ma się czego wstydzić. Na pochwałę zasługuje głośnik zewnętrzny - o ile na temat jakości malutkiego głośniczka powiedzieć wiele nie można, o tyle trzeba przyznać, że jest wyjątkowo głośny. Na tyle, że głośność powiadomień ustawiałem na około 15-20 kresek na 30, podczas gdy w pozostałych telefonach zawsze daję na maksimum i nie czułem różnicy.

Odtwarzacz filmów jest tak samo minimalistyczny jak sam system, co oznacza, że prócz estetycznie wyglądających kontrolek przewijania i pauzy oraz trybu pełnoekranowego nie znajdziemy tam żadnych dodatkowych opcji. Nic! W porównaniu z Androidem, a już szczególnie Androidem w wykonaniu Samsunga, to naprawdę niewiele. Tylko czy ktoś powiedział, że to wada?

W porównaniu z poprzednią wersją Windows Phone, wersja oznaczona numerkiem "8" zyskała pełne wsparcie dla większości plików wideo: zarówno dla DivX-ów i XviD-ów, jak i .MP4 w rozdzielczości do 1080p. Problemem mogą być tutaj tylko pliki w formacie .MKV oraz z kodekiem audio AC3. Brak wsparcia dla napisów nieco rozczarowuje, ale trzeba przyznać, że w porównaniu do poprzedniej wersji systemu Microsoft wykonał solidny krok naprzód. Tym bardziej, że "ósemka" po podłączeniu do komputera może działać jako zwykła pamięć przenośna, dzięki czemu możemy wrzucać na telefon co tylko chcemy: zdjęcia, filmy, dokumenty bez żadnych ograniczeń. Oczywiście znienawidzony przez wszystkich program Zune na komputer dalej jest dostępny, jednak teraz tylko jako opcja, a nie wymóg. Tym samym zniknęła jedna z większych wad podnoszonych przez recenzentów i użytkowników w stosunku do WP7.

Aparat fotograficzny i kamera

Obiektyw aparatu w Lumii 620 jest delikatnie schowany w obudowę, przez co nie powinien rysować się od kładzenia telefonu na biurku i innych płaskich powierzchniach. Matryca aparatu ma rozdzielczość 5 megapikseli, co już dawno stało się standardem nawet w dolnej półce cenowej. Jednak, jak powszechnie wiadomo - to nie megapiksele zdobią aparat. W przypadku Lumii 620 widać to wyraźnie, bo o ile jakość zdjęć jest daleka od tej oferowanej przez flagowce innych producentów, o tyle w swojej klasie nie ma jej czego zarzucić. Zdjęcia wykonane nową Nokią mają niezłą szczegółowość detali i dobrze odwzorowane kolory, a ogólne wrażenie pozostaje nie najgorsze nawet mimo dość wysokiego poziomu szumów. Jak zwykle, sytuacja ma się znacznie gorzej po zmroku i nawet pojedyncza dioda doświetlająca nie jest w stanie tu wiele zdziałać.

Już pojedyncze przyciśnięcie spustu migawki uruchamia aparat nawet przy wyłączonym ekranie. Szkoda, że od momentu wciśnięcia spustu migawki do faktycznego wykonania zdjęcia musi upłynąć trochę czasu, przez co często okazywało się, że chowałem telefon do kieszeni jeszcze w momencie jego wykonywania... Efekty, jak można się domyślić, nie były spektakularne.

Podczas kadrowania mamy kontrolę nad ustawieniami sceny, balansu bieli, kontrastem, nasyceniem kolorów, ostrością oraz wartościami ISO. Znajdziemy nawet świetnie działający tryb do wykonywania zdjęć makro, jednak co by zachować równowagę zabrakło trybu wykrywania twarzy. Ciekawymi dodatkami od Nokii są mini-aplikacje dostępne bezpośrednio z poziomu wizjera. Jedną z nich jest Inteligentne Zdjęcie tryb, w którym wykonywane jest pięć następujących po sobie ujęć w czasie około trzech sekund. Następnie aplikacja umożliwia wybranie najlepszych z nich i wykrywa twarze znajdujące się na zdjęciu, które później możemy edytować - przydatne w sytuacji, gdy ktoś podczas wykonywania zdjęcia na przykład mrugnął. Pięć zrobionych zdjęć może także posłużyć do usunięcia ruchomego obiektu znajdującego się w kadrze poprzez nałożenie tła z innego zdjęcia. Taką mini-aplikacją jest także Panorama, która jednak nie wyróżnia się niczym specjalnym: po prostu robi to, do czego została stworzona.

Chociaż Lumia 620 potrafi odtwarzać filmy w rozdzielczości Full HD, nagrywać potrafi jedynie w "małym" HD, czyli rozdzielczości 1280 na 720 pikseli. Podczas filmowania mamy do dyspozycji niemal te same tryby co w przypadku wykonywania zdjęć, na przykład balans bieli. Nagrywane wideo jest płynne i całkiem szczegółowe, choć przyczepić można się co do jakości dźwięku - nie dość, że mono, to jeszcze zwyczajnie słabe. Tak czy siak, 620-tka jako kamera sprawuje się naprawdę nieźle.

Łączność oraz nawigacja










Marketplace




Przeglądarka internetowa