DAJ CYNK

Testujemy Huawei P30 Pro - zoom 50x i zdjęcia nocne jakich nie widział świat [wideo]

Lech Okoń

Testy sprzętu

Kolejna premiera cacka serii P to dla mnie jak fotograficzny koncert życzeń. Życzeń, które na dodatek spełniają się. Już Mate 20 Pro zrealizował kompletnie wszystkie stawiane przeze mnie wymagania, zaskakując nie tylko brakującym wcześniej szerokim kątem, ale i autofokusem w przypadku tego aparatu. To jednak, co zobaczyłem we Sztokholmie, totalnie mnie zmiażdżyło.

Dla Waszej wygody, większość tekstu dotyczącego Huaweia P30 Pro trafiło też do poniższego filmu:

Najważniejsze dane ze specyfikacji

Huawei P30 i P30 Pro - o dwóch takich, co sfotografowali księżyc

Huawei P20 Pro był obietnicą, że to Huawei od teraz będzie rozdawać karty na rynku mobilnej fotografii, a Mate 20 Pro utwierdził mnie w przekonaniu, że Huawei z tym nie żartował. Tymczasem pół roku później, Huawei podwyższa poprzeczkę już nawet nie tyle konkurencji, co samemu sobie.

Zacznijmy od tego, że nowości P30 Pro to nie tylko nowe obiektywy, ale też zupełnie nowe matryce. Główny aparat 40 megapikseli wyposażony został w matrycę o marketingowej nazwie Super Spectrum Sensor. Koniec z układem pikseli RGB – zielone, podwójne piksele zastąpiły na siatce Bayera piksele żółte, oferujące jeszcze większą czułość i żywsze kolory na zdjęciach wykonywanych w ciemności.

I mowa jest tutaj o aż czterokrotnym zwiększeniu czułości – maksymalna wartość ISO to przeszło 400 tysięcy! Żaden telefon nie oferuje aż tak dużych czułości, ba, zaproponować może ją zdecydowana mniejszość lustrzanek. To wystarcza by z nocy zrobić dzień nawet przy krótkim czasie naświetlania. Ukłonem w stronę wymagających użytkowników jest przy tym udostępnienie wszystkich czułości ISO w trybie profesjonalnym zamiast pozostawania tej funkcji automatowi.

Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga...

Druga mega przydatna funkcja to rzecz jasna zoom optyczny. Rok temu dostaliśmy trzykrotne przybliżenie optyczne i pięciokrotne hybrydowe. Już taki zestaw podbił serca dziennikarzy z całego świata... Bo okazał się cudownym narzędziem na wszelkich konferencjach, służącym między innymi do szybkiego rejestrowania slajdów. W tym roku Huawei idzie jednak nawet nie o krok, lecz o kilkaset metrów dalej.

Peryskopowy aparat optycznie przybliża pięciokrotnie, a hybrydowo (ponoć bezstratnie) jeszcze dwa razy mocniej, bo dziesięć razy. Jakby tego było mało, cyfrowo możemy pofrunąć jeszcze dalej, bo aż do pięćdziesięciokrotnego przybliżenia. Na ekranie telefonu zaczynamy widzieć obiekty, które są daleko poza granicą rozdzielczości ludzkiego oka. I tak, robi to piorunujące wrażenie.

(Prezentacja działania zoomu i zakresu ISO zawarta jest w dołączonym wyżej filmie)

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł