DAJ CYNK

Naukowcy ostrzegają: te książki mogą Cię naprawdę zabić

Bartek Grzankowski (Grzanka)

Nauka

Mordercze książki

Morderstwa to temat, który często przewija się w książkach, zwłaszcza jeśli jesteście fanami kryminałów. Literatura zna nawet przypadki zgonów spowodowanych przez książki. I jak dodaje właśnie nauka, takie zagrożenie jest realne.

Nie ma wątpliwości, że książki mogą skrywać wiele ciekawych historii. Ale też w wyjątkowych przypadkach mogą nawet doprowadzić do… śmierci. Podałbym tu nawet przykład, ale są pewnie tacy, którzy mogli nadal nie przeczytać między innymi słynnej książki Umberto Eco. Teraz jednak nauka pokazuje, że czytanie naprawdę potrafi być zabójcze. Na szczęście są też poszlaki, które mogą nas uratować przed niechybną śmiercią.

Na co uważać?

Pierwszy znak rozpoznawczy to jaskrawe kolory. Drugie oprawa z płótna. Trzeci natomiast to czas powstania – mowa o czasach epoki wiktoriańskiej w Wielkiej Brytanii. Najnowsze odkrycia wskazują, że przy ewentualnej lekturze zabytkowych egzemplarzy z tamtych czasów, trzeba być ostrożnym. I to nie tylko ze względu na delikatny stan książek. W środku można bowiem znaleźć truciznę.

Jak wskazuje portal Science Daily, najnowsze badania nad tymi książkami wykorzystały trzy techniki - w tym jedną, która nie była wcześniej stosowana w tym przypadku - do oceny niebezpiecznych barwników w kolekcji uniwersyteckiej i wykazały, że niektóre woluminy mogą być niebezpieczne w obsłudze. Wszystko przez toksyczne barwniki. Użytkownicy tych książek mogą być w niebezpieczeństwo, jeśli pigmenty z okładek tkanin pocierają ręce lub unoszą się w powietrzu i są wdychane. 

Odkrycie bazuje na znaleziskach w brytyjskich bibliotekach, także tych szkolnych, gdzie miały znajdować sie jaskrawo zabarwione pozycje pochodzące z XIX i XX wieku. Przebadano je na obecność związku aresnu znanego jako acetoarsenit miedzi. Pigment ten był używany w wielu różnych zastosowaniach, w tym także do wykonywania wspomnianych książek z epoki wiktoriańskiej. Samo odkrycie – wskazuje portal sciencealert.com – było także pretekstem do poszukiwania kolejnych toksycznych pigmentów w książkach na całym świecie.

Jak badano książki?

W projekcie tym zespół badaczy wykorzystał trzy techniki spektroskopowe: XRF w celu jakościowego sprawdzenia, czy arsen lub inne metale ciężkie były obecne w którejkolwiek z okładek książek. Optyczna spektroskopia emisyjna z plazmą indukcyjnie sprzężoną (ICP-OES) w celu określenia stężenia tych metali. Dyfrakcja rentgenowska (XRD) w celu identyfikacji cząsteczek pigmentu zawierających te metale. W tym ostatnim przypadku mówimy o pierwszym takim zastosowaniu jeśli chodzi o książki. Wcześniej metoda ta była wykorzystywana raczej do badania obrazów.

Ostatnie pomiary wykonane tą techniką pomogły wykazać obecność ołowiu i chromu w badanych książkach. Co więcej, w przypadku niektórych zabytków naukowcy odkryli stężenia metali przekraczające dopuszczalne limity przewlekłego narażenia, zgodnie ze standardami określonymi przez Centers for Disease Control and Prevention. 

Odkrycia doprowadziły bibliotekę Lipscomb do zamknięcia kolorowych XIX-wiecznych książek, które nie zostały jeszcze przetestowane, w plastikowych torebkach z zamkiem błyskawicznym do przenoszenia i przechowywania. W międzyczasie książki, w których potwierdzono obecność niebezpiecznych barwników, również zostały zapakowane w torby i wycofane z publicznego obiegu. Po przeprowadzeniu dalszych testów naukowcy planują przekazać swoje wyniki do Poison Book Project i pomóc w szerzeniu świadomości na temat bezpiecznego obchodzenia się z tymi książkami, ich konserwacji i przechowywania wśród bibliotekarzy i kolekcjonerów.

Zobacz: Odkryli je przez przypadek. Zmieniły nasze życie
Zobacz: Naukowcy alarmują o niepokojącym odkryciu. Chodzi o owoce

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock, Anneka

Źródło tekstu: Science Daily