DAJ CYNK

LinkedIn podpadł użytkownikom. Poszło o kontrowersyjny przycisk

Anna Kopeć

Aplikacje

Nikt nie lubi, kiedy za jego plecami włącza się pewne aktualizacje i od razu ustawia pełną zgodę na nie. Tak było w przypadku LinkedIn. W imię szkolenia sztucznej inteligencji zagarnięto na jakiś czas dane użytkowników. 

LinkedIn to portal społecznościowy do nawiązywania kontaktów biznesowych. Należy do Microsoftu. Znalazł się on w ogniu krytyki nie bez powodu. Po cichu wprowadził zmiany, związane z przetwarzaniem danych wykorzystywanych do szkolenia sztucznej inteligencji. 

Zgoda została nagle włączona

To całkie świeża sprawa. W ustawieniach prywatności LinkedIn pojawiła się ostatnio zakładka "dane na potrzeby doskonalenia generatywnej AI". Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w momencie pojawienia się była ona od razu domyślnie włączona. Wyłączenie przycisku zgody oczywiście jest możliwe, ale wymaga wejścia w ustawienia i wyszukania takiej opcji.

Rozczarowujące jest najbardziej to, że nie było żadnej oficjalnej informacji, odnośnie aktualizacji zasad korzystania z LinkedIn. 

Do tej  pory myślałem, że LinkedIn jest najmniej szkodliwy ze wszystkich innych sieci społecznościowych. Najwyraźniej bardzo się myliłem. 

- mówi jeden z użytkowników platformy. 

Treści zbierane przez platformę, mają wspomóc tworzenie asystenta pisania, napędzanego AI. LinkedIn planuje także usprawnić system sugerowania treści oraz rekomendacji postów. Modele generatywnej AI miały być trenowane jednak przez "innego dostawcę". Użytkownicy mogą czuć się lekko oszukani, bowiem zanim zorientowali się o zmianach, to jednak na ich danych mogły być szkolone bez ich wiedzy. 

Platforma tłumaczy się z zainstniałej sytuacji: 

Jak w przypadku większości funkcji na LinkedIn, gdy korzystasz z naszej platformy, gromadzimy i przetwarzamy dane dotyczące Twojego korzystania z platformy, w tym dane osobowe. Może to obejmować korzystanie z generatywnego AI (modele AI używane do tworzenia treści) lub innych funkcji AI, Twoje posty i artykuły, częstotliwość korzystania z LinkedIn, preferencje językowe oraz wszelkie opinie, które mogłeś przekazać naszym zespołom. Wykorzystujemy te dane, zgodnie z naszą polityką prywatności, w celu ulepszania lub rozwijania usług LinkedIn.

Czy jest się czego bać?

Okazuje się, że z racji restrykcyjnych przepisów odnośnie ochrony danych, najnowsza funkcja LinkedIn nie jest dostępna na terenie krajów UE. Póki co, to zagadnienie nie dotyczy Polaków. Ale musimy zdawać sobie sprawę, że nastały czasy, kiedy to nasze dane są w pewnym sensie cenną walutą, od której zależny jest dalszy rozwój sztucznej inteligencji. 

Zobacz: Facebook zmienia zasady użycia danych. Do 26 czerwca zgłosisz sprzeciw

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: IB Photography / Shutterstock.com

Źródło tekstu: apnews.com