DAJ CYNK

Unia bierze się za ładowarki. Od grudnia nowy obowiązek

Damian Jaroszewski (NeR1o)

Poradniki

Unia bierze się za ładowarki. Od grudnia nowy obowiązek

Już za chwilę w życie wejdzie unijna Dyrektywa RED, która wprowadza nie tylko obowiązek sprzedaży urządzeń elektronicznych z uniwersalnym gniazdem ładowania USB-C, ale też poniekąd wymusi sprzedaż sprzętów bez ładowarki w zestawie. Co to konkretnie oznacza dla klientów? Zapytaliśmy u źródła, czyli samych producentów.

Dokładnie 7 grudnia 2022 roku Unia Europejska opublikowała Dyrektywę RED. Wprowadza ona obowiązek oferowania uniwersalnego portu ładowania USB-C w większości urządzeń elektronicznych, w tym przede wszystkim w smartfonach, tabletach, konsolach, czytnikach książek, klawiaturach, myszkach, głośnikach, aparatach cyfrowych, nawigacjach oraz słuchawkach. Kraje członkowskie, w tym także Polska, miały czas na wdrożenie nowych przepisów do 28 grudnia 2023 roku. To stało się w naszym kraju za sprawą uchwalenia ustawy Prawo komunikacji elektronicznej.

Jednak przepisy tak naprawdę zaczną obowiązywać dopiero od 28 grudnia 2024 roku. Co prawda wielu producentów już dawno się do nich przystosowało, w tym, chociażby Apple, ale to właśnie wszystkie nowe urządzenia, które trafią na rynek po tej dacie, obowiązkowo muszą mieć już złącze USB-C. Dotyczy to wszystkich wymienionych powyżej kategorii, a od 28 kwietnia 2026 roku dotknie również rynku laptopów.

Jedna ładowarka, by rządzić nimi wszystkimi

Idea nowych przepisów jest jasna. Unii Europejskiej chodzi o to, aby konsumenci mieli dostęp do jednego, uniwersalnego gniazda ładowania. Dzięki temu nie będą musieli przełączać się między różnymi standardami. Jedna ładowarka ma nam wystarczyć do naładowania niemal wszystkiego. Ale czy na pewno? Otóż nie do końca.

Wszystkie urządzenia, które obsługują szybkie ładowanie, będą teraz miały tę samą prędkość ładowania. W ten sposób użytkownicy będą mogli ładować je tak samo szybko za pomocą kompatybilnej ładowarki.

- czytamy na stronie Parlamentu Europejskiego.

Problem w tym, że co innego złącze ładowania, a co innego standard i prędkość szybkiego ładowania. O ile port będzie ten sam we wszystkich urządzeniach, o tyle sposób, w jaki technika szybkiego ładowania będzie realizowania, już niekoniecznie. Nie od dzisiaj wiadomo, że producenci stosują różne rozwiązania. Mamy przecież QuickCharge, SuperCharge w telefonach Huawei, PowerDelivery czy też Thunder Charge w urządzeniach marki Infinix.

Dlatego słowa o możliwości ładowania wszystkich sprzętów tak samo szybko za pomocą jednej ładowarki można akurat włożyć między bajki. Tutaj jeszcze długo nie będzie zgody co do jednego standardu.

Telefon bez ładowarki? Obowiązkowo

Dyrektywa RED wprowadza nie tylko obowiązek oferowania uniwersalnego portu ładowania USB-C. Z jej zapisów dowiadujemy się również, że jeśli producent danego urządzenia oferuje je w wersji z ładowarką, to jednocześnie musi też sprzedawać wariant bez ładowarki. Mówi o tym Artykuł 3a, ust. 1, który brzmi:

W przypadku gdy podmiot gospodarczy oferuje konsumentom i innym użytkownikom końcowym możliwość nabycia urządzenia radiowego, o którym mowa w art. 3 ust. 4, wraz z urządzeniem ładującym, podmiot gospodarczy oferuje również konsumentom i innym użytkownikom końcowym możliwość nabycia tego urządzenia radiowego bez urządzenia ładującego.

Co więcej, dyrektywa wymaga, aby informacja o tym, czy ładowarka jest dołączona do zestawu, była przedstawiona na opakowaniu, w formie graficznego piktogramu, który jest przyjazny dla użytkownika i łatwo dostępny. Producenci mogą tutaj wybrać albo informację bezpośrednio na pudełku, albo naklejkę umieszczoną na opakowaniu. Piktogram musi być wyraźnie widoczny i czytelny. Natomiast w przypadku sprzedaży na odległość, czyli przez Internet, informacja o obecności (lub nie) ładowarki musi znajdować się w pobliżu wskazania ceny.

Obok samego piktogramu, obowiązkowe stało się też informowanie o maksymalnym odpuszczalnym zakresie mocy ładowania, o czym przypomina Rami Khalife, Senior PR & Marketing Specialist w Motorola Mobility Poland:

(...) Już wprowadziliśmy wymagane prawem oznaczenia graficzne. Wskazują czy ładowarka jest dostępna w zestawie, ale także - zgodnie z wymaganiami Dyrektywy UE – informują o minimalnym oraz maksymalnym dopuszczalnym zakresie mocy (W) ładowania urządzenia. W praktyce pierwsza wartość odpowiada zwykłej, uniwersalnej ładowarce USB, druga natomiast ma zastosowanie dla technologii szybkiego ładowania – przykładowo dla technologii TurboPower™ 125 W.

I faktycznie, odpowiednie oznaczenia pojawiają się na opakowania urządzeń wprowadzonych w tym roku. Widzimy je na wszystkich pudełkach Samsunga, Motoroli, Google'a czy Apple'a. Poniżej kilka przykładów.

Pudełko z Apple iPhone 15 Pro Max i Apple iPhone 16 Pro
Pudełko Apple iPhone 16 Pro (po lewej) i Apple iPhone 15 Pro Max (po prawej)

Google Pixel 8 Pro i Google Pixel 9 Pro XL - różnice w opakowaniach
Pudełko Google Pixel 8 Pro (na górze) i Google Pixel 9 Pro XL (na dole)

Oznaczenie braku ładowarki na pudełku słuchawek marek Google, Apple i Motorola
Przygotowania producentów widać też m.in. na pudełkach słuchawek, od góry Google Pixel Buds Pro 2, Apple AirPods 4 i Moto Buds+

Operatorzy wciąż czekają na szczegółową interpretację dla jednego ze scenariuszy

Należy jednak zaznaczyć, że chociaż unijna dyrektywa wyraźnie określa obowiązek sprzedaży urządzeń w wersji bez ładowarki, gdy w ofercie jest wariant z ładowarką, to Orange oraz Play twierdzą, że wciąż czekają na interpretację przepisów.

Orange Polska zawsze działa zgodnie z obowiązującym prawem i oczywiście będziemy dostosowywać się do nowych wymagań. W tej chwili czekamy na szczegółową interpretację zapisów dotyczących zasad oferowania w sklepach jednocześnie modeli z i bez ładowarek. Po jej otrzymaniu będziemy mogli podać precyzyjniej nasze dalsze kroki.

- mówi w rozmowie z TELEPOLIS.PL Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

W podobnym tonie wypowiada się Biuro Prasowe Play:

Obowiązek oferowania sprzętów elektronicznych z ładowarką lub bez, w celu ograniczenia produkcji elektrośmieci, jest na etapie konsultacji z Ministerstwem Cyfryzacji. Czekamy na interpretację przepisów. W momencie otrzymania odpowiedzi dostosujemy naszą ofertę do wykładni.

Z tym zdaniem nie zgadza się Ministerstwo Cyfryzacji, które twierdzi, że żadne konsultacje w tej sprawie nie są prowadzone, a przepisy zostały jasno określone w ustawie Prawo komunikacji elektronicznej i są w pełni zgodne z unijną dyrektywą.

Kwestie te zostały już uregulowane w ustawie Prawo komunikacji elektronicznej, uchwalonej przez Sejm 12 lipca 2023 r. (Dz.U. poz. 1221). Zgodnie z art. 278 ust. 2 tej ustawy, jeśli firma sprzedaje urządzenia radiowe z ładowarką, musi również oferować te urządzenia bez ładowarki. Informacja o tym, czy do urządzenia radiowego jest dołączona ładowarka, musi być umieszczona na opakowaniu w widoczny i czytelny sposób – w formie piktogramu lub naklejki. Przepisy te wejdą w życie 28 grudnia 2024 r.

- odpowiada nam Ministerstwo Cyfryzacji.

W praktyce możemy się spodziewać, że producenci podejdą do tej kwestii w najtańszy sposób.  A więc większość urządzeń wprowadzonych po 28 grudnia 2024 roku będzie sprzedawana bez ładowarek w zestawie. Będzie to dla nich najprostsze rozwiązanie. Jednocześnie telefony powinny być dzięki temu trochę tańsze, o czym mówi w rozmowie z nami między innymi Biuro Prasowe Oppo Polska:

Firma OPPO jest w pełni przygotowana do spełnienia wymagań unijnych dotyczących jednolitego ładowania przez USB-C oraz możliwości zakupu telefonów bez ładowarki. Już teraz oferujemy naszym klientom modele smartfonów bez ładowarki w zestawie, z opcją dokupienia jej osobno, zgodnie z indywidualnymi potrzebami użytkowników. Staramy się, aby oferta była jak najbardziej przejrzysta dla konsumentów, a także aby dostosować się do nowych regulacji, co przyczynia się do redukcji odpadów elektronicznych.

Odnosząc się do kwestii ceny, zakup telefonu bez ładowarki naturalnie oznacza niższy koszt dla klienta. Włączenie ładowarki do zestawu generuje bowiem dodatkowe wydatki – nie tylko związane z samym urządzeniem, ale także z procesem produkcji. Większe opakowanie, konieczność dodatkowej dokumentacji oraz wyższe koszty transportu wynikające z większej wagi, to czynniki, które zwiększają finalną cenę produktu. Wyeliminowanie tych elementów przekłada się na oszczędności po stronie producenta, co pozwala na zaoferowanie bardziej konkurencyjnych cen na rynku.

Optymizm komunikacji Oppo nieco studzi jednak Rami Khalife z Motoroli:

Ładowarka jest tylko jednym z wielu elementów, które decydują o cenie urządzenia na sklepowej półce. Nie jest to na pewno czynnik dominujący, co zresztą pokazują praktyki rynkowe innych marek mobilnych, które z dołączania ładowarek do zestawów sprzedażowych zrezygnowały jeszcze zanim ta praktyka stała przedmiotem regulacji prawnych ze strony UE.

W przypadku rynku mobilnego zmiany cen następują zwykle przy wprowadzaniu do sprzedaży kolejnych modeli urządzeń. Dlatego usunięcie z zestawu ładowarki ma niewielki wpływ na cenę nowego smartfona.

Tylko uwaga, prawo nie działa wstecz. Przepis dotyczy tylko nowych sprzętów

Warto w tym miejscu jeszcze raz podkreślić, że Dyrektywa RED nie ma zastosowania do urządzeń, które zostały wprowadzone na rynek, zanim zaczęły obowiązywać przepisy. Tym samym Nintendo Switch nagle nie będzie musiało być oferowane w wersji bez ładowarki. Natomiast będzie to dotyczyło wszystkich urządzeń wprowadzonych do sprzedaży po 28 grudnia 2024 roku, czyli już Nintendo Switch 2, które ma zadebiutować w przyszłym roku, w teorii powinno być oferowane w dwóch wariantach: z ładowarką i bez niej… albo tylko bez ładowarki.

Parlament Europejski szacuje, że wprowadzenie jednolitego portu ładowania pozwoli konsumentom zaoszczędzić rocznie nawet 250 mln euro na zakupach niepotrzebnych ładowarek. Przyczyni się również do zmniejszenia ilości elektrośmieci, bowiem niewykorzystane ładowarki stanowią aż 11 tys. ton elektronicznych odpadów, i to w samej Unii Europejskiej.

Pytaliśmy też producentów o plany dotyczące działań edukacyjnych, które tłumaczyłyby klientom przyczyny braku ładowarek. Jak jednak słusznie podpowiada biuro prasowe Motoroli, piłeczka powinna być po stronie regulatora:

Rozważymy takie działania, ale w pierwszej kolejności chcemy zbadać rynek i ocenić, czy taka istnieje taka potrzeba wśród naszych klientów. Informowanie o zmianach prawnych następujących na obszarze UE jest prerogatywą samego regulatora.

Naszej redakcji pozostaje zaś wykreślenie w testach sprzętu braku ładowarki z listy wad. Teraz to nowy standard.

AKTUALIZACJA: Tekst został zaktualizowany o wypowiedź Ministerstwa Cyfryzacji, które dementuje twierdzenia polskich telekomów. Więcej przeczytacie o tym w tekście: "Rząd wyjaśnia polskie telekomy. Chodzi o ładowarki".

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Lech Okoń / Telepolis.pl