DAJ CYNK

WhatsApp. Naprawdę, lepiej to wywalić. Liczby są bezlitosne

Piotr Urbaniak

Bezpieczeństwo

Jeśli chodzi o udział w cyberatakach, WhatsApp nie ma sobie równych – alarmuje Kaspersky, przedstawiając twarde dane liczbowe. To oczywiście cena jego popularności, ale też lampka ostrzegawcza dla wszystkich użytkowników zielonego komunikatora.

Wiadomo, zagrożenia w sieci są niejako podporządkowane efektowi kuli śnieżnej. Im dana aplikacja czy usługa jest bardziej popularna, tym większą liczbę rozmaitych szkodników przyciąga, a jeden udany atak skutkuje kilkoma kolejnymi próbami. Patrząc na rynek komunikatorów mobilnych, nietrudno wskazać absolutnego lidera i to oczywiście pokutuje. 

Badacze Kasperskiego, dysponując zgromadzonymi na przełomie grudnia 2020 i maja 2021 roku danymi telemetrycznymi, wytypowali najbardziej niebezpieczne komunikatory mobilne na świecie. Precyzując, mowa o tych aplikacjach, które najczęściej wykorzystywano do wyłudzania danych poprzez wysyłkę szkodliwego linku, zablokowanego ostatecznie przez antywirus Kaspersky Internet Security for Android.

Jak wynika z przedstawionych liczb, każdego dnia udaremniono średnio do 480 ataków phishingowych. Co jednak bardziej znamienne, to fakt, że aż 89,6 proc. z nich odbyło się poprzez WhatsAppa. Drugi w stawce Telegram to zaledwie 5,6 proc, a trzeci Viber – 4,7 proc. Google Hangouts i całą resztę można pominąć. 

Przy czym pewną ciekawostkę, wpisującą się skądinąd w obiegową opinię o crackerach, stanowi kwestia geograficzna. Według dalszych ustaleń, aż 46 proc. ataków phishingowych miało swoje źródło na terenie Rosji. Kolejnych 15 proc. dorzuciła Brazylia, a niechlubne podium z udziałem równym 7 proc. domknęły Indie. 

Zobacz: WhatsApp pozbywa się swojej najbardziej wkurzającej cechy

Tradycyjnie już fachowcy zalecają wzmożoną ostrożność, serwując podstawowe know-how pokroju nie bierz udziału w łańcuszkach i uważaj na wiadomości z licznymi błędami językowymi. Warto jednak zwrócić także uwagę na aspekt matematyczny przedstawionych wyników. WhatsApp ma około 4-krotnie więcej użytkowników niż Telegram, ale prawdopodobieństwo otrzymania na nim jakieś niemiłej niespodzianki przez konkretną osobę i tak rośnie wprost proporcjonalnie.

Tak, to cena popularności, ale bez wątpienia zachęca do szukania alternatyw. Zwłaszcza, gdy poleca się komunikator rodzicom, dziadkom czy innym potencjalnie mniej zaawansowanym użytkownikom. I nie chodzi tu o możliwość zhakowania samej apki, bo szyfrowanie end-to-end robi swoje, lecz o zainteresowanie ze strony grup przestępczych. Jak to wygląda na liczbach, każdy widzi. 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Unsplash (Asterfolio)

Źródło tekstu: Kaspersky, oprac. własne